W ostatnich dniach w Polsce odnotowaliśmy rekordowo dużo nowych zakażeń koronawirusem. Sytuacja pogarsza się na całym świecie. Tym samym rośnie niepewność wśród inwestorów, którzy obawiają się o swoje pieniądze. Bezpieczną przystanią po raz kolejny okazuje się złoto.
W celu ratowania gospodarki banki centralne uruchomiły programy, które przypominają - mniej lub bardziej subtelnie - drukowanie pieniędzy. Im jest ich więcej w obiegu, tym mniejsza ich wartość. W takiej sytuacji zyskuje złoto, jako substytut pieniądza. Jego cena jest już wręcz rekordowa.
W poniedziałek, w szczytowym momencie, giełdowe notowania wskazywały na 1985 dolarów za uncję. To o prawie 200 dolarów więcej niż w dotychczas rekordowym 2011 roku. Nigdy wcześniej złoto nie było tak blisko okrągłych 2000 dolarów. Jeśli nic się nie zmieni, na dniach pierwszy raz w historii ta granica może być przekroczona.
W przeliczeniu na złotówki wychodzi, że 31 gram złota jest już warte około 7400 zł. Od początku roku cena uncji poszła w górę o blisko 1600 zł, ale największe przyspieszenie widoczne było od połowy marca. Wtedy właśnie koronawirusa zaczął bardzo szybko rozprzestrzeniać się na całym świecie.
Agencja Reuters zauważa, że rosnące przypadki COVID-19 i napięcia między największymi gospodarkami USA i Chinami zniweczyły nadzieje na szybkie ożywienie gospodarcze, napędzając zainteresowanie tzw. bezpiecznymi przystaniami, takimi jak złoto, które w tym roku zyskało na wartości około 30 proc.
Czytaj więcej: Pandemia koronawirusa. Szumowski zapowiada więcej kontroli w sklepach. Maseczki są obowiązkowe
Ponad dekadę temu, gdy mieliśmy do czynienia z globalnym kryzysem finansowym, złoto też poszło wyraźnie w górę. Wtedy jednak było warte połowę tego, co teraz.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie