Dokładnie tydzień temu złoto pierwszy raz w historii osiągnęło na giełdzie cenę 2000 dolarów za uncję. Na tym notowania się nie zatrzymały i w szczytowym momencie około 31 gram kruszcu kosztowało nawet 2075 dolarów.
Euforia inwestorów nie trwała długo. Część z nich, po ostatnim rajdzie, zdecydowała się zrealizować zyski. Tym samym we wtorek kurs znowu spadł poniżej psychologicznej bariery 2000 dolarów.
W ciągu kilku dni zjazd notowań o 100 dolarów to sporo, choć trzeba pamiętać, że ciągle jest ponad 150 dolarów droższe niż w połowie lipca, gdy aktywność inwestorów wyraźnie wzrosła.
Jak tłumaczyć obecną przecenę? Agencja Reuters wskazuje, że na rynkach finansowych znowu wzrósł apetyt na ryzyko, bo inwestorzy oczekują porozumienia między Białym Domem i Kongresem w USA w sprawie dodatkowej stymulacji gospodarki.
- Odwrót był nieunikniony - komentuje Rhona O'Connell, analityk StoneX, cytowana przez Reuters. Wskazuje, że złoto chwilowo jest wykupione i wszystkie korzystne czynniki dla jego wyceny są już uwzględnione.
Ole Hansen z Saxo Banku dodaje, że poza przyczynami technicznymi, podstawowym powodem takich ruchów na złocie jest powstrzymanie przeceny dolara. Zazwyczaj gdy dolar traci, zyskuje złoto i na odwrót.
Czy to oznacza koniec hossy na złocie? Większość obserwatorów uważa, że złoto nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa i po chwilowej korekcie notowania znowu skierują się w górę. Sprzyjać temu będzie dalszy druk pieniądza przez banki centralne, które w ten sposób chcą przeciwdziałać negatywnym skutkom gospodarczym pandemii koronawirusa. Takie działania osłabiają waluty i grożą inflacją, a to zwiększa atrakcyjność złota, jako tzw. bezpiecznej przystani.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie