ZM Henryk Kania wniosły do Sądu Okręgowego w Katowicach pozew przeciwko Rubin Energy. Zobowiązania tego podmiotu względem spółki wyliczono na kwotę 331,2 mln zł - podano w komunikacie.
Widać wyraźnie, że głównym problemem ZM Kania nie były drożejące ceny surowca, a konkretnie mięsa wieprzowego, ale zaległości od odbiorcy produktów. Rubin Energy to spółka z kapitałem zakładowym zaledwie 5 tys. zł, zatrudniająca jeszcze niedawno 80 osób.
Spółka Rubin Energy odbierała od Kani wyroby i budowała zakład, który zajmował się pakowaniem produktów mięsnych. Przez tę firmę szła prawie cała sprzedaż Kani, która nie trafiała do Biedronki.
Zobacz też: Henryk Kania na krawędzi. Cała branża mięsna od lat ma niską rentowność
Rubin Energy musiała już długo nie płacić, skoro zebrało się aż 331,2 mln zł zaległości, bo w 2018 roku ZM Kania zaksięgowały 197 mln zł sprzedaży do Rubina, a rok wcześniej 194 mln zł. Dla porównania sprzedaż do Biedronki wynosiła 734 mln zł w 2018, a 696 mln zł w 2017 roku.
Akcje Kani na informację o pozwie sądowym poszły w górę o 5,4 proc. Odbijają się w ten sposób od dna. W najgorszym momencie na początku czerwca notowane były po 23 gr, a cała spółka warta zaledwie 30 mln zł. Kurs w czwartek przekroczył przez chwię nawet 35 gr, czyli wartość giełdowa ZM Kania skoczyła do 44 mln zł.
Rynek najwyraźniej ucieszyło, że w końcu są konkrety. Już wiadomo, że nie tyle nierentowna była sama działalność, co nierzetelny odbiorca. To daje szanse na dogadanie się z bankami, a głównie z Alior Bankiem i Bankiem Handlowym i kontynuowania działalności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl