ZM Henryk Kania zaczyna proces poszukiwania pieniędzy. Firma popadła w kłopoty przez górkę cenową na wieprzowinie oraz kłopoty z wypłacalnością kontrahenta. Choć przez wiele lat spółka dawała zyski, to w ciągu zaledwie kilku miesięcy stanęła na krawędzi bankructwa.
Środki potrzebne są na kapitał obrotowy. Może to być pożyczka lub inna forma finansowania. Z komunikatu wynika, że spółce właściwie wszystko jedno, byle to była kwota 25-50 mln zł. Pieniądze są niezbędne na odtworzenie mocy produkcyjnych w trakcie trwającego postępowania restrukturyzacyjnego - podała spółka.
"Wstępne zapytania ofertowe (teasery) zostały skierowane do wybranych inwestorów instytucjonalnych i zostały przygotowane zgodnie z planem pozyskania dodatkowego finansowania zakładającym istotne ograniczenie asortymentu i zwiększenie efektywności kosztowej, opracowanym przez spółkęwe współpracy z niezależnym doradcą" - wynika z komunikatu ZM Henryk Kania.
Zobacz też: Henryk Kania na krawędzi. Cała branża mięsna od lat ma niską rentowność
Spółka liczy na to, że zmiana asortymentu i zmniejszenie wolumenu produkcji pozwoli ograniczyć zapasy oraz poprawić efektywność. Docelowy poziom produkcji powinien być osiągnięty w ciągu 8 tygodni o dnia udostępnienia finansowania - podaje spółka.
ZM Kania przewidują zamknięcie procesu pozyskiwania ofert i wybór podmiotu finansującego do końca lipca 2019 r. Zawarcie umowy pożyczki będzie wymagało zgody rady wierzycieli spółki oraz zatwierdzenia przez nadzorcę sądowego - zastrzeżono.
O kłopotach firmy dowiedzieliśmy się przy okazji strajku Ukraińców zatrudnionych w zakładach mięsnych w Pszczynie i Goczałkowicach-Zdroju. Nie otrzymywali pensji od pośrednika, bo ten nie dostał na czas pieniędzy od ZM Kania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl