W 2018 roku zyski banków sięgały 15 mld zł. Zarobiły o 7,5 proc. więcej niż rok wcześniej - wynika z ostatnich danych KNF. Tak dobrych statystyk w sektorze bankowym nie było od 2014 roku.
Największym zyskiem może się pochwalić PKO BP. Mowa o prawie 3,8 mld zł. Za nim z bardzo podobnym wynikiem plasują się Pekao i Santander, które zarobiły po ponad 2,3 mld zł. Ponad miliard na koncie odnotowały m.in. ING Bank Śląski i mBank.
Co z pokaźnymi zyskami zrobią największe banki? Początek roku to czas decyzji o podziale pieniędzy. Należy ona do właścicieli, czyli posiadaczy akcji. Wiadomo już, że w dużej mierze zyski trafią właśnie do ich kieszeni. W związku z tym, że ciągle w blisko połowie banków działających w Polsce kontrolę sprawuje kapitał zagraniczny, spora część zostanie wytransferowana poza granice kraju.
Pieniądze płyną za granicę
Z dotychczasowych deklaracji zarządów oraz rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że za granicę trafi ponad 2,1 mld zł. Blisko 1,3 mld zł zasili hiszpańskie konta, a blisko 350 mln zł amerykańskie. Taka sama kwota jak do USA trafi do Holandii i prawie 100 mln zł do Włoch.
Największy udział w zyskach będzie miał hiszpański właściciel Santandera (Banco Santander). Druga największa w Europie grupa bankowa (po brytyjskim HSBC) ma 66 proc. udziałów dawnego BZ WBK. W związku z tym, że zarząd chce przeznaczyć na dywidendę 2 mld 12 mln zł, na głównego właściciela przypadnie dokładnie 1 mld 335 mln zł.
Banco Santander mógłby zgarnąć jeszcze większą kasę, ale przeciwko rozdawnictwu jest Komisja Nadzoru Finansowego, która zaleciła wypłatę nie więcej niż 25 proc. zysków z 2018 roku. To około 590 mln zł. Reszta wynika z wcześniej niewypłaconych zysków za lata 2016 i 2017.
Znacznie większą (procentowo) część zysków z 2018 roku może wypłacić Bank Handlowy, któremu urzędnicy KNF zalecili zatrzymać jedynie 25 proc. wypracowanej kwoty. Biorąc pod uwagę, że bank zamknął rok 639 mln zł na plusie, do podziału między właścicieli jest około 480 mln zł. Trzy czwarte wszystkich udziałów w banku ma amerykański Citibank. Tym samym zainkasuje blisko 360 mln zł dywidendy.
Niewiele mniej trafi na konto ING N.V. - właściciela ING Banku Śląskiego. Holendrzy, posiadający 75 proc. akcji banku, mogą liczyć na 341 mln zł. W sumie ING wypłaci inwestorom 455 mln zł z wypracowanych ponad 1,5 mld zł zysku netto.
Na 108 mln zł może liczyć jeszcze włoski Uni Credit. Dawniej główny inwestor Pekao mógł liczyć na znacznie większe pieniądze, ale po sprzedaży udziałów banku do PZU i PFR zostało my tylko niewiele ponad 6 proc. akcji. A w tym roku cała pula do podziału jest bardzo duża - przekracza 1,7 mld zł z 2,3 mld zł zysku wypracowanego w 2018 roku.
Dywidenda rośnie. Nawet bez mBanku
Nieco ponad 2,1 mld zł to tylko kwota przypadająca na największych udziałowców (przekraczających próg 5 proc. wszystkich akcji w banku) w bankach notowanych na giełdzie. Biorąc pod uwagę też mniejsze banki i inwestorów zagranicznych z udziałami poniżej 5 proc. akcji (nie muszą się ujawniać publicznie) kwota ta na pewno będzie większa.
Precyzyjne dane na temat podziału zysków poda dopiero pod koniec tego roku Komisja Nadzoru Finansowego. W poprzednim roku na najbardziej znaczących inwestorów zagranicznych (powyżej 5 proc. akcji) przypadało w dywidendzie zdecydowanie mniej pieniędzy - 1 mld 140 mln zł. Wtedy wśród krajów ze znaczącym udziałem w bankach były jeszcze Niemcy. Za sprawą Commerzbanku, posiadającego prawie 70 proc. akcji mBanku.
W tym roku mBank, który zarobił 1,3 mld zł, najprawdopodobniej całą kwotę zatrzyma. To odpowiedź na zalecenie urzędników KNF, którzy m.in. w związku z dużą liczbą kredytów frankowych udzielanych lata temu, zasugerowali niewypłacanie dywidendy. Pieniądze zasilą kapitały banku, by zabezpieczyć zgromadzone w nim pieniądze klientów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl