Polski system edukacji ma wiele problemów, które uwypukliła pandemia. Nauczyciele skarżą się na niskie płace, a uczniowie na ciągle zmieniające się regulacje i wymagania. Okazuje się jednak, że mamy w kraju dość duży komfort pracy nauczyciela z dziećmi na podstawowym poziomie edukacji. Nauczycieli nie brakuje.
Według najnowszych danych europejskiego urzędu statystycznego (Eurostat), Polska ma niemal najniższy wskaźnik liczby uczniów przypadających na nauczyciela. Nie przekracza 10.
Tylko w Luksemburgu i Grecji nauczyciele na pierwszym stopniu nauczania mają pod sobą statystycznie mniej dzieci - niecałe 9. Tymczasem średnia unijna to niemal 14.
Największe dysproporcje w liczbie nauczycieli i uczniów są w Rumunii, gdzie wskaźnik sięga prawie 20. Niewiele mniejszy wynik mają Francja i Czechy. Powyżej średniej są też m.in. Niemcy i Hiszpania.
Eurostat tłumaczy liczby
Ostatnie dane Eurostatu obejmują cały 2019 rok. Wtedy w państwach członkowskich UE było około 2 mln nauczycieli i 24,5 mln uczniów szkół podstawowych. Oczywiście w poszczególnych systemach regulacje wyglądają inaczej, ale jak wskazują urzędnicy, dzieci zazwyczaj zaczynają podstawową edukację w wieku od 5 do 7 lat.
Wśród wspomnianych 2 mln nauczycieli zdecydowanie dominują kobiety. Było ich aż 85 proc. Jedynie 15 proc. nauczycieli stanowili mężczyźni.
Wskaźnik liczby uczniów na nauczyciela Eurostat oblicza dzieląc liczbę uczniów w ekwiwalencie pełnego czasu pracy przez liczbę nauczycieli w ekwiwalencie pełnego czasu pracy pracujących na pierwszym poziomie edukacji.
Jak podkreślają urzędnicy, wskaźnika liczby uczniów na nauczyciela nie należy mylić ze średnią wielkością klasy. W tych podstawowych danych nie uwzględniane są przypadki szczególne, takie jak małe grupy uczniów ze specjalnymi potrzebami lub określonymi przedmiotami, lub różnice między liczbą godzin nauczania zapewnianych przez nauczycieli a liczbą godzin nauczania przewidzianą dla uczniów.