Pandemia koronawirusa mocno poturbowała rodzimą turystykę. Aby tchnąć drugie życie w tę branżę, rząd wpadł na pewien pomysł. Chodzi o bon turystyczny, który mógłby zostać zrealizowany w kraju na jakąś usługę noclegową. Dzięki temu obywatele mieliby częściowo sfinansowane przez państwo wyjazdy, a firmy zastrzyk finansowy.
W procesie wykuwania się pomysłu pojawiają się dodatkowe pytania: jak duży ten bon powinien być? Czy należy wypłacać go każdemu, czy tylko tym rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji? Pod uwagę brane są różne koncepcje. Pierwsza zakłada, że budżet i pracodawca będą zrzucać się odpowiednio 900 zł + 100 zł na bon o wartości 1 tys. zł dla pracownika, którego wynagrodzenie nie przekracza przeciętnej pensji w Polsce (czyli ok. 5,3 tys. zł).
Krótko po tym pojawiła się nowa koncepcja: ograniczenie bonu dla osób zarabiających poniżej 4 tys. zł brutto i z umowami o pracę. Dla rządu to byłaby ogromna oszczędność. Program kosztowałby już wtedy nie 7, a 5 mld zł.
Te dwie propozycje są na stole. Nie można jednak wykluczyć, że rządzący sięgną po inne ograniczenia, jak np. przeznaczenie bonu tylko dla 1,5 mln osób zarabiających nie więcej niż pensję minimalną lub uzależnienie wypłaty bonu od tego, czy w rodzinie są dzieci.
A co na to sami obywatele? W końcu to z ich podatków program byłby finansowany. Okazją do zabrania głosu na temat kształtu bonu turystycznego było badanie dla Wirtualnej Polski w panelu Ariadna. Niektóre odpowiedzi mogą zaskakiwać.
Większość respondentów uznała bowiem, że wypłata środków powinna się odbywać tylko w wyjątkowych sytuacjach. Przede wszystkim na pieniądze mogliby liczyć tylko ci, którzy płacą podatki (tak odpowiedziało 39 proc. badanych). Ponadto zdaniem 26 proc. osób wypłata powinna się należeć wyłącznie rodzinom w trudnej sytuacji materialnej.
Tylko 13 proc. osób wskazało, że bon powinien trafić do każdego bez względu na to, czy płaci podatki, a 12 proc. podało, że beneficjentami rządowego programu powinny być osoby na etacie zarabiające poniżej 5 tys. zł brutto. 10 proc. stwierdziło, że najlepiej by było, gdyby pieniądze trafiły do każdego, kto ma etat, bez względu na jego zarobki.
Sprawę skomentował Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. W rozmowie z money.pl przyznał, że wciąż nie ma pewności, czy bon turystyczny ma być elementem wsparcia socjalnego czy programem wsparcia dla biznesu.
- Jeżeli ma to być wsparcie tylko dla potrzebujących, to ograniczanie liczby beneficjentów jest zrozumiałe. Jeżeli jednak ma to być działanie probiznesowe, to ograniczenie zasięgu jest zagadkowe. To oczywiste, że im więcej osób skorzysta, tym lepiej dla branży turystycznej – wyjaśniał.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl