Uprzywilejowana kasta, bogacze, którzy mieszkają na innej planecie niż statystyczny Polak – tak właśnie większość z nas postrzega sędziów. Niby wszyscy wiemy, że mają odpowiedzialną pracę, bo od ich decyzji zależą losy ludzi i ich pieniędzy, ale jednocześnie dominuje przekonanie, że praca sędziów wyceniana jest zbyt wysoko.
Jak jest naprawdę sprawdzili analitycy firmy doradztwa strategicznego Bridge. 15 maja zaprezentowali raport "Co mają polscy sędziowie". To pierwsze w Polsce tego rodzaju zestawienie.
Zatem, ile prawdy jest w oskarżeniu, które wysunął w styczniu 2019 r. Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera, mówiąc, że "niektórzy sędziowie są bogaci i mają w ogródkach zakopane sztabki złota o nieznanym pochodzeniu”?
Zarobki na szczeblu konstytucji
Na początek ciekawostka.
Polska konstytucja mówi o zarobkach tylko jednej grupy zawodowej – sędziów. Ma to gwarantować ich niezawisłość. Wysokość zarobków jest ustalona ustawowo i wynosi od dwóch do trzech przeciętnych wynagrodzeń (w zależności od stawki awansowej).
Średnie miesięczne wynagrodzenie sędziego w Polsce w IV kwartale 2018 r. wynosiło 12 693 zł. To więcej niż dieta poselska czy pensja ministra i tylko trochę mniej niż wynagrodzenie premiera i prezydenta RP. Średnie wynagrodzenie asesora sądowego wynosiło 7 821 zł, a referendarza 9 145 zł.
W Polsce zatrudnionych jest 11,8 tys. sędziów, asesorów i referendarzy sądowych. Analitycy nie byli w stanie przenalizować oświadczeń ich wszystkich. Zdecydowali się więc zbadać oświadczenia majątkowe sędziów z trzech apelacji: szczecińskiej, warszawskiej i rzeszowskiej.
Sędziowie, którzy je złożyli, pracują w 3 sądach apelacyjnych, 9 okręgowych i 57 rejonowych. W sumie zbadano 2703 oświadczenia majątkowe.
Dwunastu milionerów
Czego dowiadujemy się o majątku sędziów? Na początek bez zaskoczenia. Posiadają znacznie większe oszczędności niż przeciętny obywatel. Przebadana grupa ma oszczędności w uśrednionej kwocie 125 tys. zł, podczas gdy statystyczny Polak ma na "czarną godzinę" 41 tys. zł, a więc trzykrotnie mniej.
Inna sprawa, że środowisko sędziów jest bardzo zróżnicowane pod względem posiadanego zabezpieczenia finansowego. W przybliżeniu połowa z badanych podała zasoby pieniężne w kwocie do ok. 50 tys. zł., a tylko co dziesiąty wymienił zasoby powyżej 300 tys. zł.
W badanej grupie są zarówno sędziowie, którzy mogą się pochwalić oszczędnościami przekraczającymi 1 mln zł, ale też tacy, którzy dla spięcia domowego budżetu korzystają z pożyczek i kredytów konsumpcyjnych. Milionerów jest w grupie 2703 sędziów zaledwie 12.
Dom czy mieszkanie? Nie ma reguły
Ponad 90 proc. osób wskazało, że posiada (własność lub współwłasność) dom lub mieszkanie. Średnio w trzech apelacjach 47 proc. osób wymieniło dom, a 67 proc. mieszkanie.
Mieszkania są najczęściej wymieniane w apelacji warszawskiej (75 proc.), a domy najczęściej w apelacji rzeszowskiej (74 proc.).
Im wyższa instancja, tym więcej osób deklarujących posiadanie domu (w sądzie rejonowym 44 proc., a w sądzie apelacyjnym 62 proc.).
W sądach rejonowych, gdzie większy jest udział osób młodszych, 10 proc. sędziów nie wskazało ani mieszkania ani domu.
Średnia powierzchnia domu wynosi ok. 182 mkw, a mieszkania – 62 mkw.
Samochód w Warszawie nie jest zasadą
Średnio 77 proc. sędziów wymieniło w oświadczeniu majątkowym samochód. Posiada go 87 proc. sędziów w apelacji rzeszowskiej i 71 proc. w warszawskiej. Nie dziwi, gdy wziąć pod uwagę, że po stolicy niekiedy sprawniej podróżuje się komunikacją miejską niż autem.
Jeżdżą nowszymi samochodami niż przeciętny obywatel, ale rzadko są to "nówki z salonu". Najczęściej w garażu mają 8-letnią Toyotę, Volkswagena lub Opla. I hondę, którą "statystyczni" Polacy wybierają dopiero na siódmym miejscu. Nie wiemy jednak, ile kosztuje "sędziowski" samochód, gdyż w większości oświadczeń zamazano informację o cenie.
Budżet nie zawsze się domyka
Średnio 59 proc. sędziów posiada kredyt hipoteczny lub pożyczkę sędziowską na cele mieszkaniowe. Ok. 15 proc. sędziów deklaruje, że posiada więcej niż jeden kredyt hipoteczny. Średnia wartość kredytu hipotecznego z banku, jaka pozostała do spłaty, wynosi około 235 tys. zł.
Sędziowie mają niemal tyle samo innych wierzytelności, co statystyczne gospodarstwo domowe (30 proc. vs 33 proc.). Średnia wartość zadłużenia pozahipotecznego pozostała do spłaty to ok. 36 tys. zł.
Dobre życie na emeryturze
Poza wynagrodzeniem, które wyraźnie przewyższa średnią krajową, sędziowie korzystają z niedostępnych dla innych grup zawodowych przywilejów.
Od wynagrodzenia sędziów nie odprowadza się składek na ubezpieczenie społeczne. W konsekwencji dostają na rękę więcej niż osoby zatrudnione w innych branżach.
Sędziowie mogą korzystać także z pożyczek na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych: budowę czy rozbudowę, kupno mieszkania lub domu oraz na pokrycie kaucji. Oprocentowanie pożyczki nie może przekroczyć poziomu inflacji. Pożyczkę można wziąć maksymalnie na 25 lat.
Sędziom przysługuje też dodatkowy urlop. Wynosi on od 6 do 12 dni, w zależności od stażu pracy. Mogą także skorzystać z 6-miesięcznego, płatnego urlopu dla poratowania zdrowia.
Tym, co powoduje chyba największe emocje w rozmowach o sędziowskich przywilejach, są bardzo korzystne warunki finansowe po zakończeniu pracy. Sędziowie nie przechodzą na emeryturę, ale w stan spoczynku z powodu wieku (60 lat w przypadku kobiet, 65 w przypadku mężczyzn, chyba że wyrażają chęć dalszej pracy), choroby lub utraty sił.
Sędziowie w stanie spoczynku dożywotnio otrzymują uposażenie w wysokości 75 proc. ostatniej pensji i dodatku za wysługę lat. Liczą się ostatnie lata pracy – z reguły te, w których wynagrodzenie jest najwyższe. W 2016 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie dla sędziów w stanie spoczynku wynosiło 8 189 zł.
Jeśli sędzia przechodzi w stan spoczynku, przysługuje mu także jednorazowa odprawa. Jej kwota równa się półrocznym zarobkom.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl