Reporterzy TVN24 przez dwa tygodnie obserwowali działania Policji w okolicy domu Jarosława Kaczyńskiego. Zdobyli również dokumenty, na których jasno widać, że do pilnowania domu Jarosława Kaczyńskiego oddelegowanych jest tylu funkcjonariuszy, co do służby przy Pałacu Prezydenckim.
W praktyce jednak wokół willi prezesa PiS zaangażowanych jest znacznie więcej policjantów. Oprócz oficjalnie oddelegowanej czwórki pojawia się tam jeszcze patrol "w cywilu".
Oficjalnie o ochranianiu domu szeregowego posła nie ma mowy. W dokumentach adres prezesa widnieje jako KRP V.
- KRP V, komenda rejonowa dla Żoliborza. Ale tu chodzi o (...) dom Jarosława Kaczyńskiego, którego pilnuje bez przerwy sześciu policjantów – czterech umundurowanych i dwóch po cywilu w nieoznakowanym samochodzie. Zmieniają się trzy razy na dobę - po godzinie 7 rano, po 15 i po 23. W sumie 18 osób jest zaangażowanych na dobę – mówi informator reporterów TVN24.
Stołeczna Policja przekonuje, że na Żoliborzu dochodzi do wielu naruszeń prawa. Stąd wzmocniona obsada funkcjonariuszy. Zazwyczaj patrole są przecież dwuosobowe, więc cztery osoby to rzecz wręcz niespotykana.
Biuro prasowe Komendy Stołecznej podaje przykłady. W ciągu ostatnich 3 miesięcy w okolicy odnotowano 7 incydentów. Większość dotyczyła gromadzenia się kilku osób mimo zagrożenia epidemicznego.
– To jakiś żart. To nieco ponad dwie interwencje na miesiąc, czyli tyle co nic. Na tej podstawie można by zakładać posterunki stałe w całej Warszawie, gdzie incydentów jest bez porównania więcej – ocenia zasadność wzmożonego patrolu policjant z Komendy Głównej, zapytany przez TVN24 o opinię w tej sprawie.
Funkcjonariusze mówią wprost, że nie chodzi o porządek publiczny na całym Żoliborzu, a jedynie przy domu prezesa PiS. - Oficjalnie mamy służbę w większym rejonie, ale w praktyce mamy absolutny zakaz oddalania się od willi. Nie możemy jednak stać przy samej posesji, by nie było nas widać z okien prezesa - zdradził rozmówca TVN24.
I na komendzie wszyscy mają wiedzieć, że ochrona prezesa to już coś, z czym się nie dyskutuje. Bo można podpaść dowódcy. - Formalnie jest to uznane za miejsce zagrożone, choć nic szczególnego się tam nie dzieje. Dostaliśmy dyspozycję, by reagować zawsze, gdy ktoś się zacznie kręcić przy willi. Jeśli nawet nie łamie prawa, a na przykład robi zdjęcia skrzynki na listy prezesa, to mamy go jak najdłużej, dolegliwie legitymować - puentują rozmówcy TVN24.
Przypomnijmy, że prezes PiS korzysta również z prywatnej ochrony komercyjnej firmy. W 2019 roku partia wydała na to ponad 2 mln zł.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl