Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Katarzyna Izdebska-Białka
|
aktualizacja

500 plus nie pomaga. Niektórzy po prostu rezygnują z posiadania dzieci

205
Podziel się:

Z jednej strony rodziny są liczniejsze, z drugiej jest coraz więcej takich, które dzieci nie mają w ogóle. Zdaniem ekspertów, żeby wskaźnik dzietności wzrósł, modelem rodziny musiałoby być co najmniej 2+2, a nie jak teraz 2+1.

Model dwoje rodziców i dwoje dzieci - lub więcej - mógłby poprawić naszą sytuację demograficzną, uważają eksperci
Model dwoje rodziców i dwoje dzieci - lub więcej - mógłby poprawić naszą sytuację demograficzną, uważają eksperci (PAP)

Kobiety nie palą się do zostania matkami - taki wniosek płynie z danych GUS. W 2013 r. pierwsze dzieci w rodzinie stanowiły 49 proc. urodzeń. W 2019 r. odsetek ten wynosił 42,6 proc. - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".

Dane pokazują, że jedynacy nie mają co liczyć na rodzeństwo, za to baby boom widać w przypadku dzieci trzecich, czwartych i piątych.

To może powodować powiększanie się polaryzacji między bezdzietnymi a rodzinami wielodzietnymi, czytamy w "DGP". Z badań prof. Ireny Kotowskiej, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej, wynika, że coraz częściej młodzi świadomie rezygnują z posiadania dzieci, lecz rośnie też liczba osób, które potomstwa mieć nie mogą, coraz więcej jest też singli.

Zobacz także: Obejrzyj także: Demografia wciąż kuleje. 500+ i inne programy to za mało, wciąż ubywa nas na potęgę

Prof. Kotowska twierdzi, że jeżeli więcej dzieci będzie rodzić się tylko wciąż w tych samych rodzinach, to statystyki dzietności się nie poprawią. Jej zdaniem, żeby widać było wzrost dzietności, modelem rodziny musiałby być model 2+2 lub więcej.

Barbara Socha, pełnomocnik rządu ds. demografii, ostrzegała już wcześniej, że jeżeli nic się nie zmieni w mentalności Polaków, to do końca stulecia zostanie nas 17 mln w wariancie pesymistycznym, a w optymistycznym 21 mln. Aby zachęcić młodych do potomstwa, proponuje zmiany m.in. w systemie emerytalnym.

Z danych GUS wynika, że w Polsce wciąż mamy więcej zgonów niż urodzeń. W pierwszej połowie 2019 r. przyrost naturalny wyniósł -1,4 na 1000 ludności.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(205)
WYRÓŻNIONE
wacek Wicka
5 lata temu
A kto powiedział, że musi nas być 35 mln? Może te 17-21 mln to ilość, jaką jest w stanie 'wchłonąć" gospodarka? Zapewnić pracę, dach nad głową, opiekę zdrowotną, edukację...?
Aaaa
5 lata temu
Może czas zmienić politykę rodzinną. Dziecko należy do rodziny, nie do Państwa. Rodzice nie mogą obawiać się o zdrowie dzieci. W szpitalach muszą być warunki, aby kobiety chciały rodzić. Proponuję sprawdzić ile kobiet ma traumę po porodzie i nie chcę więcej tego przechodzić....
eldorado
5 lata temu
Kobiety nie chcą rodzić, ale i mężczyźni się nie palą by utrzymywać liczniejsze potomstwo. Generalnie sytuacja w kraju nie sprzyja decyzji o urodzeniu i wychowaniu dzieci
NAJNOWSZE KOMENTARZE (205)
unisex
4 lata temu
Chce podnieść temat dyskryminowania płci (kobiecej) w wyliczeniu współczynnika dzietności, który co rok publikuje Główny Urząd Statystyczny. Zacznijmy od definicji współczynnika dzietności z Wikipedii: "Współczynnik dzietności (płodności całkowitej)– współczynnik określający przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15—49 lat), przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną wśród kobiet w badanym roku". W mojej opinii ten współczynnik dzietności jest formą dyskryminacji kobiet. Sama definicja sprowadza kobiety tylko do wypełniania obowiązku reprodukcyjnego. Proszę zauważyć, że nie istnieje analogicznie współczynnik dzietności dla męskiej populacji. GUS nie tworzy statystyk, ile dzieci przypada na jednego mężczyznę. Jeżeli GUS publikował by dwa analogiczne współczynniki dzietności dla populacji kobiet i mężczyzn, nie istniałaby wtedy dyskryminacja jednej płci. Jednak tak nie jest i dotychczas nikt nad tym problemem nawet nie dyskutował. Chce zauważyć, że po corocznej publikacji statystyk dzietności, następuje fala opracowań tychże wyników przez dziennikarzy i profesorów akademickich z różnych dziedzin. Niemal w każdym artykule próbuje się dociec, dlaczego kobiety mają tak mało dzieci. Autorzy tych tekstów jakby zapominają, że do poczęcia dziecka potrzebny jest mężczyzna, a następnie do wychowania tego dziecka - ojciec. Chce uświadomić instytucje państwowe, media i organizacje non-profit, aby zauważyły ten problem i podjęły odpowiednie działania, aby tą niesprawiedliwą dyskryminację w statystykach GUSu zlikwidować.
marek
5 lata temu
mam robić dzieci, żeby były większymi niewolnikami ode mnie? wolę małego na supełek zawiązać :)
lolard
5 lata temu
Dzieci coraz trudniej nie tyle utrzymać, a co gorsze wychować...
Piter
5 lata temu
Piękne domy bez dzieci, puste ulice, przepełnione domy starców. Szybkie samochody dla jednego kierowcy. Kariera. Wakacje w egzotycznych krajach. Nowoczesność i wygoda. Depresja. Samotność.
kuba
5 lata temu
dziecko nie może być luksusem, to najwyższe dobro
...
Następna strona