Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

6 proc. PKB na ochronę zdrowia już w przyszłym roku?

129
Podziel się:

Rząd zapowiada, że nie będzie oszczędzał na zdrowiu. Przyszłoroczny budżet przeznaczony na ten cel ma być rekordowo wysoki w tym sektorze. Zdaniem byłego wiceministra finansów, może sięgać nawet 6 proc. PKB. Ubezpieczeni mają jednak nie odczuć podwyżki składek. Z drugiej strony Ministerstwo Finansów zmniejsza o miliard wydatki na leki refundowane, a koszty przerzuca na pacjentów.

102 mld zł - tyle w przyszłym roku może wynieść budżet NFZ. To o 11 mld zł więcej niż zakładano.
102 mld zł - tyle w przyszłym roku może wynieść budżet NFZ. To o 11 mld zł więcej niż zakładano. (Shutterstock)

Rząd ustami premiera oraz kilku ministrów zapowiada znaczący wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Według prof. Stanisława Gomułki, byłego wiceministra finansów i głównego ekonomisty BCC, nie w 2024 r., jak stanowi ustawa, ale już w przyszłym roku nakłady na sektor zdrowia miałyby wynieść 6 PKB. Takie informacje przekazał mu minister finansów Tadeusz Kościński podczas ubiegłotygodniowego spotkania.

Również w ostatnim komunikacie dotyczącym budżetu na 2021 r. resortu finansów wiceminister Sebastian Skuza podkreśla: "W nowym budżecie nie będziemy oszczędzać na zdrowiu, szkolnictwie czy obronie narodowej".

Zdrowie najważniejsze

"Jeżeli przyjmiemy, że nakłady na ochronę zdrowia w 2021 r. mają wynieść już 6 proc. PKB z 2019 r. (tak jak zobowiązuje metodologia w ustawie), to powinniśmy wydać 136,4 mld zł. To niemal 16 mld zł więcej niż przewidziano na ten okres (120,5 mld zł, zgodnie z ustawową metodologią).

Jeżeli założymy, że uzupełnienie tej różnicy powinno nastąpić wyłącznie przez podniesienie składki zdrowotnej, a nie zmienia się liczba opłacających składki (ponad 18 mln płatników obecnie) ani dynamika płac, uprzywilejowanie niektórych grup, to składki powinny z obecnych 9 proc. wzrosnąć do 12-13 proc." - wylicza dla money.pl Wojciech Wiśniewski, prezes zarządu Public Policy, organizacji typu think-tank, która specjalizuje się m.in w ekonomice ochrony zdrowia. To tyle, ile wynosi składka zdrowotna m.in w Czechach (13,5 proc.).

Zobacz także: Obejrzyj także: Składka zdrowotna wzrośnie? Minister tłumaczy

Przeliczmy to na osobie, która zarabia średnią krajową (czyli 5198,58 zł za IV kw. 2019). Podstawa opodatkowania to 4631,45 zł. Dziś odprowadza do ZUS składkę w wysokości 416,83 zł miesięcznie. Po podwyżce (liczymy od 13 proc.) byłoby to 602,09 zł, czyli o 185 zł miesięcznie więcej. O tyle też dostawałaby mniej wynagrodzenia na rękę.

- Rząd zdaje sobie sprawę, że podniesienie składki do 12-13 proc. byłoby nieprzychylnie odebrane zarówno przez pracowników, jak i pracodawców, którym wzrosłyby i tak już bardzo wysokie koszty zatrudnienia. Ostatnim polskim ministrem, który mówił o konieczności podniesienia składki na zdrowie, był śp. prof. Zbigniew Religa. Rząd woli zadłużyć państwo niż de facto wprowadzić wyższe podatki bezpośrednie, jakimi są składki ubezpieczeniowe - mówi Wiśniewski.

Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", z planów finansowych NFZ (które mogą się do końca sierpnia jeszcze zmienić, wtedy poznamy ustawę budżetową) wynika, że przyszłoroczny budżet wyniesie 102 mld zł i będzie o 11 mld wyższy, od wcześniej zakładanego. 9 mld zł dopłaci właśnie państwo.

Nie składka, nie dług, to co?

Ekonomiści oraz eksperci od finansowania systemów ochrony zdrowia podpowiadają, że można byłoby uniknąć dalszego zadłużania się państwa, a pieniądze na sfinansowanie wyższego budżetu NFZ, mogłyby pochodzić z kilku źródeł.

Pierwszy scenariusz już opisaliśmy, to wzrost składki zdrowotnej, ale rząd go wyklucza. Drugi to współpłacenie przez obywateli za świadczenia medyczne, a trzeci – cięcia budżetowe w innych sektorach publicznych. Jest jeszcze jedna opcja – zarabianie na publicznej infrastrukturze.

– W takiej sytuacji rząd może uszczelnić system finansowania w podobny sposób, jak robi to z VAT. Z jednej strony może zostać poszerzona baza płatników (np. o osoby na umowach o dzieło, które nie są oskładkowane), a z drugiej – może też uszczelnić wypływ pieniędzy do tzw. szarej strefy – uważa dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.

Zdaniem dr. Dudka najgorszym rozwiązaniem jest dalsze zadłużanie się państwa. - Sytuacja związana z pandemią to dobry moment na publiczną debatę nad kondycją polskiej opieki zdrowotnej. Polsce potrzebny jest nowoczesny, oparty na nowych technologiach system ochrony zdrowia oraz nowy sposób finansowania – uważa dr Dudek.

Oczekiwania rosną

NFZ musi zwiększyć pieniądze nie tylko na świadczenia, ale rosną też oczekiwania finansowe pracowników sektora medycznego. Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel przyznaje, że związki daremnie próbują wymóc na ministrze zdrowia nowelizację ustawy, która trzy lata temu gwarantowała lekarzom specjalistom wynagrodzenie na poziomie 6750 zł.

- Wtedy było to ok.1,58 średniej pensji krajowej lub trzy płace minimalne. Gdyby te wskaźniki odnieść do tego roku, wynagrodzenie lekarzy powinno wzrosnąć do ok. 7,8 tys. zł. lub nawet 8,4 tys. zł. – wylicza Bukiel.

Zdaniem przewodniczącego, sektorowi zdrowia potrzebny jest audyt i zaplanowanie wydatków na nowo.

Czyli jak? - Należy ujednolicić finansowanie, urealnić składkę zdrowotną w stosunku do koszyka gwarantowanych świadczeń (jeżeli nie chcemy zwiększać składki, trzeba ograniczyć bezpłatne świadczenia). Wprowadzić współpłacenie za usługi medyczne lub inną formę motywacji pacjentów, tak by ograniczyć nadużywanie świadczeń – wylicza Bukiel.

Podobnego zdania co związkowcy są też przedsiębiorcy z sektora usług medycznych. Anna Rulkiewicz, prezes sieci przychodni i prywatnych szpitali Lux Med oraz prezes Pracodawców Medycyny Prywatnej, zaznacza, że żadne rozmowy z sektorem prywatnym o zmianach w finansowaniu świadczeń medycznych się nie toczą.

Przedsiębiorcy od dawna postulują jednak współpłacenie za usługi medyczne oraz wprowadzenie zachęt fiskalnych dla tych pracodawców, którzy wykupują dla swoich pracowników dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. – Przedsiębiorcy odciążają publiczny system ochrony zdrowia, powinni więc móc skorzystać z ulg podatkowych. A takich nie ma – mówi prezes Rulkiewicz.

Kilka lat temu Jarosław Kaczyński zapowiedział, że Polscy nie będą płacić za świadczenia medyczne, każdy Polak: pracujący czy nie – będzie miał do nich dostęp. Chociaż w 2017 r. za rządów Beaty Szydło w ministerstwie zdrowia kierowanym wówczas przez Konstatowanego Radziwiłła powstał projekt ustawy dotyczącej współpłacenia, ale prace te szybko przerwano.

I chociaż ustawy nie ma, Polacy i tak płacą ze swojej kieszeni za usługi medyczne – najwięcej wydają na leki oraz suplementy, a także na prywatne porady i zabiegi medyczne i ubezpieczenia. W sumie dorzucają do systemu ok. 30 do 40 mld zł rocznie, co stanowi ok. 1/3 budżetu NFZ.

Rząd, chwaląc się rosnącymi nakładami na ochronę zdrowia, jednocześnie stopniowo zakręca publiczny kranik z pieniędzmi. Ministerstwo Finansów właśnie zaproponowało zmiany w rozporządzeniu dotyczącym szczegółowych zasad prowadzenia gospodarki finansowej NFZ. Mowa w nim m.in. o tym, że ok. 1 mld zł zmniejszy się pula środków na refundację leków, koszty te będą przerzucone na obywateli.

- Dla pacjentów i pracowników ochrony zdrowia większe znaczenie niż kwota nakładów ma to, czy tych pieniędzy wystarcza na to, na co powinno - kwituje krótko Bukiel.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(129)
WYRÓŻNIONE
Zdrowia życzę
4 lata temu
Zdrowia życzę. Mnie dopadło. Od 3 miesięcy prawie chodzę po ścianach z bólu, nie sposób spać, leki przeciwbólowe praktycznie nie działają, (3 krotna dawka trochę otępia i pozwoli na sen 2-3 godziny na dobę). Leczony jestem przez telefon. Wizyta na NFZ praktycznie niemożliwa bo "wirus". Za 200 zł lekarz prywatnie wirusa się już nie boi. Potrzebna wizyta u neurologa (tylko po skierowanie które taki lekarz jest władny wystawić - rezonans magnetyczny). Lekarz rodzinny potraktował sprawę priorytetowo - skierowanie na cito. Teraz moja rola - znaleźć lekarza neurologa - telefony do chyba 10 przychodni. Na NFZ, na "cito" najbliższy termin ok. 10-ego ... listopada. Prywatnie za ok. 200 zł wizyta nawet jutro. I Z TYM TRZEBA COŚ ZROBIĆ PANOWIE OD RZĄDZENIA!!!! Lobby lekarskie ma się znakomicie i łatwo nie będzie. Wracają prywatne folwarki ordynatorów.
Masakrator
4 lata temu
Ble ble ble, wystarczy sprawdzić ile szpitali zamknął PiS w ostatnich latach. Służba zdrowia już dawno dogorywa a PiS tylko ją dobija przez ostatnie lata.
Husyta
4 lata temu
Z konkordatu zerwijmy go a pieniądze dajmy na służbę zdrowia
NAJNOWSZE KOMENTARZE (129)
Pamiętliwy
4 lata temu
Uprzejmie przypominam, że AWS w roku bodajże 1997 wygrało wybory parlamentarne gdy obiecało, że na zdrowie przeznaczy 12,5% - inni dawali 8,5%. Po wygranych wyborach przez AWS stanęło na 7,5% -konsekwencje tego mamy dzisiaj...
Psik
4 lata temu
Ble,ble, ble na oko widać o co tu chodzi zbliża sie rok szkolny i trzeba wyszczepić dzieci i zgarnąc kasę obrzydliwa propaganda.Potrzebna nam wszystkim edukacja prozdrowotna korporacje karmią nas smieciowym jedzeniem farmacja zatruwa nas lekami media i rządy sieją panikę i strach.Potrzeba nam wszystkim dobrego jedzenia warzyw i owoców,czystej wody świeżego powietrza i kontaktów między ludzkich zycie mamy tylko jedno radość, ,śmiech,spontaniczność i zabawa to sż najlepsze szczepionki.Nie słuchajmy kłamliwej propagandy włączmy myślenie nie kupujmy tych śmieci marketowych i nie finansujmy farmacji.Pozdrawiam wszystkich i życzę więcej radości.
Gość
4 lata temu
Co tu komentować.Ja tylko czekam jak w kraju wybuchnie wojna domowa.Może przy okazji likwidacji kopalń jak górnicy ruszą.Nikt nikomu za nic płacić nie będzie ale będzie masowa wyrzynka miedzy Polakami.Zaczną się porachunki między zwaśnionymi sąsiadami,miedzy społeczeństwem a urzędnikami którzy skrzywdzili ludzi.Będzie wesoło chociaż dziś nikt w to nie wierzy ale do czasu.Ktoś albo coś lont podpali.W narodzie nienawiść i podziały coraz większe. Nie będzie następnych 75 lat pokoju ani w dziadowskiej UE którą już niszczą emigranci ani w dziadowskiej Polsce.
ewar
4 lata temu
Endoproteza stawu biodrowego - z NFZ proszę sobie poczekać min. 3 lata. Ciągły ból i coraz mniejsza możliwość chodzenia. Za 21 tys. - proszę bardzo. Najbliższy termin 2 tygodnie. Zapłaciłem bo miałem. A ilu ludzie po prostu nie stać na ten luksus. Ne mówiąc o tym że 40 lat płace składki i chyba to daje mi jakieś uprawnienia? Jak widać nie.
Dede
4 lata temu
Czyli dewastacji panstwa c.d. Odrzucaja mysl podniesienia skladki jednoczesnie zmniejszajac o 1miliard kwote na refundacje lekow.Koszty maja poniesc pacjenci wiec skladki ni podniosa ale zaplacisz wiecej.Ot logika patologicznego PiS-u.Na TVPiS znalezli 2 mld a tu plac i placz.
...
Następna strona