Stwierdzenie, że po ogłoszeniu pomysłu dotyczącego zmian w 800 plus prace w rządzie nad ustawą ruszyły pełną parą, byłoby daleko idącym nadużyciem. - Cały czas nie ma projektu - słyszymy od osoby związanej z obozem rządowym.
Z przekazu wynika, że pierwsze skrzypce w przygotowaniu projektu ma grać MSWiA, jako odpowiedzialne za kwestie migracyjne. Jednak z naszych informacji wynika, że na dziś podział ról nie jest taki jasny, bo do prac nad projektem nie pali się ani resort spraw wewnętrznych, ani Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
- Możemy obmyślić pewną koncepcję, ale nie napiszemy prawa za cały rząd - słyszymy w pierwszym wspomnianym resorcie. Drugi z kolei twierdzi, że skoro mowa o zmianach w tzw. ustawie pomocowej, to lepiej, by resortem wiodącym było MSWiA, a ministerstwo rodziny może co najwyżej pełnić funkcję "doradczą lub ekspercką". Tak czy inaczej, na razie nikt nie chce choćby wstępnie deklarować, kiedy projekt ustawy powstanie. Na dziś wiadomo tylko, że pomysł ma być rozciągnięty na wszystkich migrantów przebywających w Polsce, a nie wyłącznie Ukraińców. Już teraz widać zatem kilka problemów.
Dla kogo wypłaty, dla kogo nie
Po pierwsze, kłopotem może być sam mechanizm pozbawiania świadczenia. Kampanijne zapowiedzi mówią, że 800 plus ma nie trafić do osób, które nie pracują. Pytanie tylko, jak to zdefiniować - czy jeśli jedno z rodziców pracuje, a drugie nie, to świadczenie się należy? Co jeśli matka opiekuje się dwójką czy trójką małych dzieci, a ojciec walczy na froncie? Czy w takim przypadku należy odebrać jej świadczenie? - Wtedy prawdopodobnie mamy do czynienia z osobami przebywającymi w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. - Jeśli pracuje, dostaje 800 plus i ma sfinansowaną połowę kosztów utrzymania - podkreśla osoba zorientowana w sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zwracają nam uwagę rozmówcy z rządu, pewnym wzorem może być tu program "Aktywny Rodzic", gdzie wypracowane zostały pewne kryteria. Świadczenie otrzymują rodzice, o ile co najmniej jedno lub oboje pracują na łącznie co najmniej jeden etat, lub dokładniej, "jeśli oboje osiągają przychód, którego podstawa wymiaru składek wynosi co najmniej 100 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę".
Ale to oznacza, że takie zastrzeżenia dotyczą legalnej pracy. Tymczasem nie jest tajemnicą, że część Ukraińców w Polsce pracuje w szarej strefie, np. kobiety sprzątające mieszkania, często mieszkające w Polsce razem z dziećmi. - Warto też wyłączyć spod ustawy osoby, które są na bezrobociu, bo w przypadku Ukraińców to są osoby faktycznie szukające zatrudnienia - zwraca uwagę osoba z rządu. Takich, zgodnie z danymi resortu rodziny, jest 11,2 tys., a to jeszcze zawęziłoby liczbę osób, które mogą być pozbawione świadczenia.
Kwestie techniczne
Nasze źródło z kręgów rządowych wskazuje na dylematy, które trzeba rozstrzygnąć już na etapie przystępowania do prac nad projektem.
Żeby ograniczyć nadużycia, trzeba połączyć ze sobą duże systemy. Na pewno trzeba uwzględnić system przekraczania granicy, informujący, kto opuścił nasz kraj, na jak długo i kiedy ewentualnie wrócił. To trzeba połączyć z systemem ZUS, który wypłaca świadczenia i co miesiąc sprawdza, czy dana osoba ma wciąż prawo do świadczenia - tłumaczy.
Alternatywą jest oparcie o system podatkowy, czyli weryfikowanie, kto z pracujących cudzoziemców płaci w Polsce podatki. - Lepiej to zrobić systemem ZUS-owskim, bo to ZUS wypłaca wszystkie świadczenia. Systemy mogą się między sobą "dogadywać" i na tej podstawie będzie można decydować, czy świadczenie się należy, czy nie. A jeśli ktoś jest na nieozusowanej "śmieciówce", można byłoby sprawdzić, czy spełnione są wymogi podatkowe - zastanawia się nasz rozmówca.
Rządowi informatorzy wskazują też na możliwy problem. Jeśli zmiany miałyby być wprowadzone poprzez nowelizację tzw. ustawy pomocowej dla Ukraińców, to trzeba mieć na względzie, że ustawa ta będzie działać jeszcze przez rok i nie wiadomo, czy jej obowiązywanie zostanie wydłużone. - Jeśli to pójdzie tą drogą, to okaże się, że nowe rozwiązanie wejdzie np. we wrześniu i będzie działać raptem kilka miesięcy - wskazuje rozmówca. Inny jednak uspokaja, że przepisy można wprowadzać na różne sposoby, a ustawy - nowelizować.
Koszty i zyski wątpliwe
Kolejną istotną kwestią są koszty i korzyści płynące z rozwiązania. Jak wynika z odpowiedzi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na nasze pytania, pod koniec grudnia ub.r. aktywnych Ukraińców na rynku pracy w Polsce było 787,5 tys. Jednocześnie liczba dzieci wnioskodawców z obywatelstwem ukraińskim, na które wypłacono świadczenie wychowawcze w grudniu 2024 r., wyniosła 292,2 tys. Jak wynika z danych resortu pracy, w zeszłym roku przeciętnie świadczenie wypłacano na 284 tys. dzieci, z czego 212 tys. to liczba dzieci uchodźców zarejestrowana na podstawie specustawy z ukraińskim PESEL-em.
Łączny wskaźnik zatrudnienia wśród Ukraińców, jak wynika z danych NBP, to 78 proc., a więc przy zgrubnych szacunkach świadczenie mogliby stracić rodzice 64 tys. dzieci. W skali roku to około 600 mln zł mniej wydatków na świadczenie. Jednak w praktyce te szacunki mogą się okazać dużo skromniejsze, a tym samym oszczędności z tego rozwiązania będą niższe. Gdyby opierać się wyłącznie na opisanej wyżej liczbie bezrobotnych Ukraińców i przyjąć, że przeciętnie na dorosłego przypada 1,5 dziecka, to suma wypłat wyniesie około 150 mln zł w skali roku.
Okaże się, że to skórka za wyprawkę. Koszty modyfikacji systemu i potrzeba weryfikacji będą porównywalne do ewentualnych oszczędności - ocenia osoba związana z obozem rządowym.
Polityczny opór koalicjantów
Sprawa zmian w 800 plus może okazać się problematyczna z powodów politycznych. Pomysł został rzucony jako próba zagrania na resentymentach wobec Ukraińców w toczącej się kampanii. Z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej" wynika, że aż 88 proc. respondentów popiera propozycję ograniczenia grona beneficjantów świadczenia tylko do tych Ukraińców, którzy pracują i płacą podatki w Polsce.
Nie możemy popełnić błędów Niemców czy Szwedów, którzy doprowadzili do tego, że migrantom opłacało się przyjeżdżać do tych krajów tylko po socjal. Nie możemy do tego dopuścić. Jeśli Ukraińcy ciężko pracują, dokładając się do naszego dobrobytu, to jest naturalne, że otrzymują wsparcie - mówił Rafał Trzaskowski we wtorek na wiecu w Jarocinie.
Przeciwko pomysłowi Trzaskowskiego (wcześniej zgłaszanego także przez PiS) jest zaledwie 3 proc. badanych. Ale budzi on mieszane uczucia w samej koalicji rządzącej. - Oceniam, że ustawa przejdzie przez rząd, ale w Sejmie będzie pewnie mnóstwo poprawek, bo przeciwko jest partia Hołowni i my - mówi osoba związana z Lewicą. Przyznaje, że z kampanijnego punktu widzenia pomysł Trzaskowskiego może być chwytliwy, o czym świadczą sondaże, jednak obawia się społecznych skutków takiego postulatu.
One mogą być dużo gorsze niż uzyski z takiego ruchu. Zaraz Konfederacja wyjdzie z postulatem, że skoro udało się ograniczyć 800 plus do pracujących cudzoziemców, to tak samo powinno to być w przypadku wszystkich, także Polaków - przekonuje rozmówca money.pl.
Inna osoba z rządu nie obawia się takiego scenariusza. - Polak ma jeden status - jest obywatelem. Jego prawa i świadczenia wynikają z obywatelstwa, a nie z pobytu. Natomiast cudzoziemcy mają różne prawa, wynikające z różnego statusu pobytowego - jedni mają pobyt czasowy, inni pobyt stały - wskazuje.
Pozostaje jeszcze pytanie o skutki dla polityki migracyjnej. Ukraińcy od połowy zeszłej dekady byli grupą imigrantów, która ratowała polski rynek pracy przed negatywnymi skutkami naszej tendencji demograficznej. Pytanie, czy tego typu ruch nie zostanie odebrany jako zmiana kursu i nie zwiększy odpływu obywateli Ukrainy na Zachód.
W tej sprawie trzeba być więcej niż ostrożnym, by nie pozbyć się jednej z najlepszych migracji w historii. Rozumiem uszczelnianie systemu, ale w całym rachunku trzeba pamiętać, że oni mają w głowie nie tylko Polskę. Mogą podejmować decyzję, żeby wyjechać dalej na Zachód do UE lub nawet do Kanady - zauważa Bartosz Marczuk z Instytutu Sobieskiego, były wiceminister rodziny i pracy.
- Niezmiennie podkreślam, że propozycję powiązania świadczenia 800 plus z faktem odprowadzania podatków bezpośrednich uważam za merytorycznie zaskakującą i nieuzasadnioną - komentuje dla money.pl Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami UW. - Zaskakującą, bo odwołujemy się do argumentu, który nie powinien mieć zastosowania w przypadku tego konkretnego świadczenia: 800 plus to świadczenie bezskładkowe. Wiąże się z wychowywaniem dzieci, a nie składkowaniem - zwraca uwagę.
- Być może chodzi o potwierdzenie obecności w kraju, ale wtedy trzeba by kontrolować przebywanie dzieci w Polsce, a nie fakt pracy ich rodziców czy opiekunów. To jednak także, w mojej ocenie, propozycja nieuzasadniona, bo jak wyjaśnić "karanie" osób, które nie mogą pracować albo poszukują pracy i to w sytuacji, gdy dotyczy to naprawdę niedużej części populacji - ocenia Kaczmarczyk.
Z danych zebranych latem 2024 roku przez Ośrodek Badań nad Migracjami UW wynika, że ponad 70 proc. dorosłych osób z Ukrainy objętych ochroną czasową pracuje i jest to jeden z najwyższych wskaźników w przypadku tej grupy w jakimkolwiek kraju. Kolejne 18 proc. poszukuje pracy, a pozostałe osoby są nieaktywne na rynku pracy, ale wynika to często z ich sytuacji zdrowotnej albo obowiązków opiekuńczych, które uniemożliwiają podjęcie pracy - podsumowuje.
A choć cała sprawa kręci się wokół Ukraińców, to będzie dotyczyła też dzieci innych obcokrajowców spoza UE w Polsce. Jak wynika ze statystyk ministerstwa rodziny, w listopadzie ubiegłego roku to świadczenie było wypłacane na 345 tys. dzieci innych niż polskie, z czego około 284 tys. to były dzieci ukraińskie.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl