Hamulce puściły, maszyna już pędzi. Na początek ta sejmowa. Nazywa się Sejmexpress. W piątek rano, w trakcie przerwy świątecznej pojawia się projekt obniżek cen energii elektrycznej. O przepraszam. Autopoprawka premiera Morawieckiego. Szef rządu postanowił się "autopoprawić", bo pierwotnie zamierzał wydać z naszych podatków "tylko" 4 mld zł. Teraz jest to już ponad 9 mld zł.
Premier przecież tydzień wcześniej w Sejmie powiedział, że podwyżek cen nie będzie. A jak powiedział, to słowo premiera droższe od pieniądza. W szczególności pieniądza podatnika.
O godzinie 9 posłowie poznali więc nowy projekt ustawy. Mieli aż dwie godziny, aby się z nim zapoznać. Sporo czasu jak na przestudiowanie 22 stron. Gdyby ktoś go jednak nie miał, to podpowiadam, że kluczowa jest ocena skutków regulacji. Tam, drodzy parlamentarzyści, dowiecie się, że ustawa, za którą podniesiecie rękę, będzie kosztowała waszych wyborców i mnie, podatnika, 9 mld zł i 90 mln zł.
Nie skupiajcie się na tym jednak długo. Czas leci. A przecież już wasz kolega Karol Karski powiedział rano w Polsacie, że jeśli prezesi spółek energetycznych nie zmienią cenników, to zmieni się prezesów. Jeśli wy więc nie zarządzicie teraz centralnie planowanej obniżki, to ktoś zarządzi skreślenie was z list wyborczych. A wybory już niedługo…
Nie traćmy jednak czasu na jakieś powątpiewania, zastanawianie się, myślenie. Jest już 12 i wtedy zbiera się komisja sejmowa. Przewodniczący przeczyta nazwę projektu i wystarczy. Wy nie wniesiecie poprawek albo odrzucicie te opozycji, i myk już około 14 ponowne głosowanie. O 17 jeszcze tylko Senat i projekt ląduje na biurku prezydenta. 9 mld zł do wydania z naszych podatków załatwione w 9 godzin.
I to jest sukces! No bo kto w takim czasie potrafiłby wydać takie pieniądze? Jeszcze tylko przelew za grudzień przyjdzie na konto i wracacie do domu świętować Sylwestra.
Ceny nie wzrosną w roku wyborczym. Przynajmniej prądu. Przez 9 godzin może wam nie przyjść do głowy, że skądś te pieniądze jednak trzeba wziąć. Że to nie jest tak, że jak wy podniesiecie rękę i przyciśniecie przycisk, to one w magiczny sposób się pojawią w kasie państwa. Skąd się więc tam znajdą?
Już tłumaczę, wyjmiecie je z mojej prawej tylnej kieszeni. Tam trzymam portfel. I z kieszeni i portfeli innych podatników. Zabierzecie z nich 9 mld zł 90 mln zł, które pojawią się w wyższym VAT, trzecim progu podatkowym, większym ZUS. W najlepszym wypadku zabierzecie je z inwestycji: w drogi, szpitale, samorządy. Może nie dacie podwyżek nauczycielom, którzy uczą moje dzieci, a zarabiają mniej niż w Biedronce? A może dociśniecie jeszcze bardziej śrubę przedsiębiorcom, sprawdzając, czy ktoś nie sprzedał nielegalnie żarówki?
To już załatwi się później. Teraz najważniejsze, żeby głosować.