W Polsce każdy posiadacz telewizora lub radia ma obowiązek płacenia abonamentu. Jednak od lat ściągalność tej daniny jest niska. Polacy po prostu nie rejestrują odbiornika albo uważają, że płacąc za kablówkę lub pakiet telewizji satelitarnej daniny na media publiczne płacić już nie muszą.
- System abonamentu, czy też opłaty audiowizualnej, jest prawie w całej Europie uważany za najlepszy, bo gwarantuje mediom niezależność. Ale w Polsce już go nie ma. I pora to jasno powiedzieć: już go nie ma. To fikcja. W Polsce jest 13,5 mln gospodarstw domowych. Płaci abonament terminowo 750 tysięcy. Czyli niezauważalny ułamek – mówi w rozmowie z money.pl Juliusz Braun.
Koniec abonamentu RTV
Od ponad roku pojawiają się informacje, że Prawo i Sprawiedliwość przymierza się do likwidacji opłaty na media publiczne. Miałoby do tego dojść już po wyborach, ale niedługo po. Według przecieków, zmiany mogłyby wejść w życie już od 2020 r.
- Skoro system poboru abonamentu już nie istnieje, to trzeba sobie zadać pytanie, czy można go zbudować na nowo? Moim zdaniem nie. Po pierwsze, jak ludzie się przyzwyczaili, że nie płacą, to nie mają ochoty zacząć płacić. Tłumaczenie, że to byłaby niższa kwota niż abonament na niewiele się zda. Bo jeżeli ludzie płacą zero, to każda opłata będzie wyższa – wskazuje Braun.
Warto zauważyć, że pomysły na zmiany finansowania mediów pojawiają się zawsze, przed każdymi wyborami. Również i tym razem PiS nie jest osamotniony. Likwidację abonamentu zapowiadała również Koalicja Obywatelska.
Media na krótkiej smyczy
Wygląda więc na to, że niezależnie od wyniku październikowych wyborów, Polacy mogą się już powoli żegnać z abonamentem. Zdaniem Juliusza Brauna, finansowanie z budżetu jest jedynym możliwym. - Ale – jeśli byśmy je wprowadzali – to nie może funkcjonować tak, jak w tej chwili – zastrzega polityk. - Czyli być przyznawane, jak akurat jest potrzeba. Jeśli lubimy tę telewizję, to damy jej więcej. Jeśli nie lubimy, to finasowanie przytniemy. Takie finansowanie mediów trzyma je na krótkiej smyczy. Jeśli władze telewizji nie spodobają się władzy państwowej, to pieniędzy nie będzie i firma upadnie. Czyli finansowanie z budżetu tak, ale pod warunkiem sztywnego określenia jego wysokości. Oraz zasad przyznawania – wyjaśnia.
Jak miałoby to funkcjonować? Pomysłów jest kilka. - Kwotę przekazywaną z budżetu na media publiczne trzeba ustalić albo w odniesieniu do PKB, albo jakiegoś innego wskaźnika. Dobrym przykładem może być powiązanie z przychodami z VAT z reklamy. Kiedy rynek idzie w górę, to media publiczne też zyskują, natomiast kiedy spada, to mają trudniej – tak jak i wszyscy inni. Ale najpierw trzeba powiedzieć, jak te media mają wyglądać. Także od strony organizacyjnej. Bo że nie mają być propagandową przybudówką partii, to wydawało się, że już wiemy – podsumowuje Juliusz Braun.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl