W czwartek NIK opublikowała wyniki raportu, w którym opisała, jak działa w Polsce system gospodarki odpadami komunalnymi i sprowadzanie odpadów do naszego kraju. Jej kontrole wykazały szereg nieprawidłowości na różnych płaszczyznach. Szczególnie dużą skalę nieprawidłowości NIK dostrzegła w Warszawie.
Według jej ustaleń finansowy wymiar nieprawidłowości stwierdzonych w wyniku kontroli wyniósł razem 640 mln zł, w tym aż 628 mln zł dotyczyło Warszawy. Z tego powodu NIK złożyła zawiadomienia do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw przez pracowników stołecznego ratusza. Miałyby polegać m.in. na wypłacaniu nienależnych wynagrodzeń, a także niezasadnym podwyższaniu wynagrodzeń podmiotom odbierającym i zagospodarowującym odpady z terenu Warszawy, jak również niedochodzeniu należnych kar umownych od tych podmiotów. W ocenie NIK łączna kwota strat Warszawy to 80 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warszawa odpowiada na zarzuty NIK
Warszawski ratusz, pytany o komentarz w tej sprawie, przesłał stanowisko, w którym wyjaśnił, że poza resortem środowiska NIK kontrolował też działania 75 innych podmiotów, a jednym z nich była Warszawa. "Przedstawiona przez NIK ocena tylko w niewielkim zakresie dotyczy stolicy. Raport formułuje pod adresem Warszawy kilka zarzutów, które miasto uważa za całkowicie nieuzasadnione, a wręcz absurdalne" - zaznaczył magistrat.
Jako przykład podał zarzut "dotyczący rzekomego rozłożenia spółce MPO na raty dziesięciomilionowej kary za nieosiągnięcie poziomów recyklingu w latach 2016-2018, podczas gdy nic takiego nie miało miejsca". "Spółka zapłaciła całą kwotę jednorazowo wraz z odsetkami. Przedstawiony w raporcie finansowy wymiar rzekomych nieprawidłowości w raporcie NIK dotyczący miasta stołecznego Warszawy ma więcej wspólnego z magicznymi zaklęciami niż realnymi kwotami" - przekonują urzędnicy.
NIK nie uwzględniła wyjaśnień
W stanowisku podkreślono, że Warszawa ani tym bardziej mieszkańcy stolicy nie stracili na działaniach miasta w obszarze gospodarki odpadami w kontrolowanym okresie nawet złotówki. "Miejscy urzędnicy przedstawili Najwyższej Izby Kontroli szczegółowe i wyczerpujące wyjaśnienia oraz dowody w tej sprawie, które z nieznanych nam przyczyn nie zostały przez kontrolerów NIK uwzględnione" - czytamy.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj