Deputowani do Parlamentu Europejskiego przegłosowali dyrektywę o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Platformy internetowe, takie jak YouTube, będą zobowiązane do wypłacania wynagrodzeń autorom treści, dzięki którym zarabiają. Wyjątek dotyczy m.in. serwisów edukacyjnych.
- To jest normalizacja tego, co było nienormalne. Inne media, np. radio czy telewizja mają licencje i płacą za dobra kultury. Internet z kolei w bardzo małym stopniu rozliczał się z autorami. Dyrektywa o prawie autorskim sprawia, że wreszcie ten problem rozwiązano – mówi money.pl Rafał Bryndal, członek Prezydium Zarządu Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.
Jak dodaje: - Oczywiście, w tym wszystkim ważne są pieniądze. Piosenki nie biorą się znikąd. My je tworzymy. Jeśli ktoś je wykorzystuje i zarabia na nich, to powinniśmy dostawać adekwatne wynagrodzenia. Ale chodzi też o szacunek. Wykorzystywanie czyichś utworów i zarabianie na nich bez licencji jest po prostu nie fair.
ZOBACZ: "ACTA 2". Ekspert: dyrektywa może uderzyć w polskie firmy
Związek Producentów Audio-Video oszacował, że serwisy audio, mając 270 mln użytkowników, zarobiły dla przemysłu muzycznego ok. 5,5 mld dolarów. A serwisy video? 1,3 mld widzów i zaledwie 856 mln dolarów (dane za 2017 rok).
- To jakby ktoś produkował stół, ale nie płacił za drewno. Wiem, że to uproszczenie, ale do tego się to sprowadza. Moje utwory mają kilkadziesiąt milionów odsłon. Wokół tego są rozmaite reklamy. Do artystów trafiają grosze. To jest frustrujące - komentuje Rafał Bryndal.
Po wielu miesiącach negocjacji uwzględniono część postulatów, które podnosili krytycy zmian. Dyrektywa ma nie dotknąć małych serwisów i stron edukacyjnych, takich jak np. Wikipedia.
Posłowie zachowali natomiast kontrowersyjny artykuł 13. Nakłada on na koncerny informatyczne, takie jak np. Google czy Facebook, obowiązek podpisywania umów licencyjnych z autorami udostępnianych treści.
- Jeżeli coś pojawi się na platformie, to platforma musi zadbać o to, by było to legalne. Dyrektywa jest bardzo wyważona. Są tam aspekty, który wspierają kreatywność i zrównują szanse i obowiązki dużych graczy z tymi mniejszymi.
Przyjęcie dyrektywy przez Europarlament to dopiero początek. Państwa członkowskie muszą teraz wdrożyć szczegółowe przepisy.
- Najbliższe dwa lata to czas na implementację dyrektywy. Mam nadzieje, że w 2021 roku sytuacja w Polsce będzie zdrowa. Giganci tacy jak Youtube czy Facebook wreszcie zadbają o to, co już dawno powinno być rozwiązane - wyjaśnia Bryndal.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl