Deputowani do Parlamentu Europejskiego przegłosowali dyrektywę o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Platformy internetowe, takie jak YouTube, będą zobowiązane do wypłacania wynagrodzeń autorom treści, dzięki którym zarabiają. Wyjątek dotyczy m.in. serwisów edukacyjnych.
Dyrektywa - nazywana ACTA2 - wzbudza wiele kontrowersji. W całej Europie odbywają się akcje protestacyjne organizowane zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników zmian. Ci drudzy zwracają uwagę na zapisy, które praktycznie zmusza wszystkich wydawców, w tym i blogerów, do filtrowania treści komentarzy.
Z kolei, zwolennicy ACTA2 przekonują, że wreszcie chronione będą prawa twórców. Do takiego spojrzenia na nowe prawo zachęcał na łamach money.pl Rafał Bryndal ze stowarzyszenia ZAIKS. - W tym wszystkim chodzi o godne wynagrodzenia i szacunek dla twórców. Cieszę się, że ktoś wreszcie to zauważył - mówił.
Michał Białek, właściciel serwisu Wykop, zgadza się, że prawa autorskie powinny być chronione. Obawia się jednak pobocznych konsekwencji tych regulacji.
- ACTA2 ma chronić prawa autorskie, ale to może oznaczać cenzurę. Nawet bloger będzie miał poważny problem. Nie mówiąc już o dużych serwisach internetowych, takich jak chociażby Wykop. Jeśli tylko w komentarzach pod tekstami pojawią się treści chronione, autorskie może to oznaczać naruszenie praw ich właścicieli - mówi Białek.
Jak sprawdzić 100 tys. komentarzy dziennie?
Jeśli serwis czy portal jest duży, może to oznaczać bardzo poważne komplikacje. Tak naprawdę swoistą misją niemożliwą może stać się próba dostosowania się do nowego prawa.
- Na Wykopie pojawia się ok. 100 tys. komentarzy dziennie. Nie mamy technicznej możliwości sprawdzenia ich wszystkich pod kątem cytowania treści chronionych prawem autorskim. Nawet zwolennicy tego nowego prawa przyznają, że nie znają takiego mechanizmu, który weryfikowałby automatycznie te ewentualne naruszenia - przekonuje Białek.
Zgodnie z jego wiedzą, nawet tacy giganci jak YouTube, którzy podejmują próby jego zbudowania, nie dają rady. Oczekiwanie, że inni - o wiele mniejsi - wydawcy czy blogerzy takowy system zaimplementują w swoich serwisach wydaje się nierealne.
Pytanie, kto zatem ma interes w takim przebudowaniu internetu?
- Interes mają w tym oczywiście media tradycyjne, które ciągle tracą. Chcą walczyć o swoje przychody, a internet jest tutaj bardzo konkurencyjnym medium. Szkoda tylko, że chroniąc interesy dużych wydawców, ACTA 2 może zniszczyć mniejszych graczy na rynku - mówi Michał Białek.
W obronie komentarzy
Jego zdaniem to, co obserwowaliśmy podczas tworzenia tego prawa, to swoista spychologia. Media tradycyjne nie potrafią ochronić swoich praw, więc przerzucają odpowiedzialność na nowe media. Co to jednak oznaczać będzie dla czytelników?
W ocenie naszego rozmówcy, w wielu wypadkach oznaczać to będzie rezygnację serwisów z komentarzy.
- A to komentarze wielokrotnie stanowią wartość dodaną do treści autora, często wchodząc z nim w polemikę, niejednokrotnie wskazując inne spojrzenie na dany temat. Usunięcie komentarzy powoduję, że internet wróci do czasów przed Facebookiem czy Wykopem, gdzie komunikacja była tylko jednostronna. Cofniemy się kilkanaście lat - mówi właściciel Wykopu.
Wykop.pl funkcjonuje kilkanaście lat i ma 10 mln unikalnych użytkowników miesięcznie. Dziennikarze często zaczynają dzień od tego serwisu. Dlatego można uznać, że mamy tu do czynienia ze swoistą symbiozą.
- Przesyłamy użytkowników na stronę wydawców - to sytuacja win-win [zwycięstwo-zwycięstwo - red.]. Myślę jednak, że dużym problemem w całej dyskusji jest brak zrozumienia sposobu funkcjonowania mediów internetowych przez reprezentantów mediów tradycyjnych. Przez to stawiani jesteśmy na dwóch przeciwległych biegunach - mówi Michał Białek.
Kowalski straci
Właściciel Wykopu się na to nie godzi. Jak przekonuje, wszyscy wydawcy mają wspólny mianownik - wszystkim zależy na ochronie praw autorskich.
- Pytanie tylko, jak tę ochronę poprawnie wdrożyć w świat internetu, by nie stworzyć martwego prawa. Wejście w życie przepisów bez większych konsultacji z wydawcami nowych mediów może skutkować sytuacją, w której Kowalski będzie miał utrudniony dostęp do treści w internecie - mówi Białek.
Z kolei przedsiębiorcy będą też mięli większą barierę wejścia do biznesu internetowego. Już teraz obowiązuje ich RODO, a to oznacza koszty. Do tego dojdzie jeszcze pilnowanie treści. Dlaczego jednak na ulicach protestujący przez wszystkie przypadki odmieniają słowo cenzura?
- Cenzura, o której wszyscy mówią, będzie polegała na tym, że odbierze się możliwość wypowiedzi internautom. Jedynym głosem będzie głos wydawcy, który zazwyczaj przecież opowiada się po którejś ze stron politycznego czy gospodarczego sporu - podsumowuje Michał Białek.
Po przegłosowaniu ACTA2 w Parlamencie Europejskim czas na państwa członkowskie, które decyzję Unii będą musiały zatwierdzić w nadchodzących tygodniach. Jeśli zaakceptują tekst przyjęty przez europarlament, wejdzie on w życie po opublikowaniu go w dzienniku urzędowym, a następnie kraje te będą miały dwa lata na jego wdrożenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl