Minister sprawiedliwości był w środę gościem sympozjum naukowego o przejrzystości kasy państwa organizowanego przez Instytut Finansów Publicznych w Szkole Głównej Handlowej.
Adam Bodnar w trakcie swojego wystąpienia zwrócił uwagę, że na zarządzanie finansami publicznymi można patrzeć z bardzo różnych perspektyw. Przyznał, że sam był nieco zaskoczony polityką kadrową w resorcie, którym kieruje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bodnar wskazuje na nowy problem w resorcie sprawiedliwości
- Zatrudnienie w MS przez lata nie opierało się tylko na urzędnikach służby cywilnej, ale także na sędziach, którzy są delegowani do resortu. Dla ministerstwa jest to bardzo komfortowa sytuacja, bo w razie kryzysu kadrowego, zawsze może sobie wziąć jakiegoś sędziego z sądu rejonowego np. w Płońsku, bądź jakiejś innej miejscowości - zaczął wątek minister sprawiedliwości.
Ten stan trwał przez lata. Doprowadził on do tego, że na ok. 1,2 tys. pracowników resortu czasami było ponad 300 osób, które miały status pracowników delegowanych - mówił.
Wskazał, że byli to sędziowie, asystenci sędziów, referendarze czy prokuratorzy.
I teraz najważniejsze. Jak tłumaczył, to sądy płacą sędziom za delegacje, choć ci pracują dla ministerstwa. - Możemy utyskiwać, że w tym momencie nie prowadzą oni działalności orzeczniczej, ale w sumie ktoś może powiedzieć, że pracują dla państwa polskiego, więc problemu nie ma - mówił Bodnar.
Natomiast okazało się, że sędziowie delegowani dostają za pracę w resorcie dodatek służbowy. W zasadzie otrzymują za to drugie wynagrodzenie. Mają więc niejako dwie pensje - za to, że są sędziami i za to, że pracują dla ministerstwa. I są to kwoty absolutnie poważne. Przekraczające zdrowy rozsądek. Odwrócenie tej sytuacji nie jest takie proste. Wymaga decyzji politycznej, co z tym dalej zrobić - przekonywał minister sprawiedliwości.
- Mierzymy się więc z różnego rodzaju nadużyciami, ale także wieloletnich błędów systemowych, które teraz trzeba naprawiać, bo prowadzą one do swoistej patologii - podsumowywał.
Fundusz Sprawiedliwości. Bodnar: metody wręcz przestępcze
Adam Bodnar nie szczędził też gorzkich słów pod adresem wcześniejszej władzy. Szczególnie w kontekście Funduszu Sprawiedliwości.
- Teraz dowiadujemy się o różnych szczegółach związanych z tym funduszem i maksymalnie poważnie je traktujemy. Przy metodach wręcz przestępczych mogło dochodzić do wydatkowania środków publicznych przy pozornym zachowaniu procedur, ale tak naprawdę cel, jaki chciano osiągnąć, był zupełnie inny. I to jest to, czym staramy się w resorcie zajmować. Prokuratoria Generalna Rzeczpospolitej Polskiej jest zdania, że doszło do takich nadużyć w tym zakresie, że minister powinien unieważnić umowy dotyczące 23 znajdujących się wśród beneficjentów podmiotów - mówił Bodnar.
- Musimy więc dbać o to, aby państwo było stabilne, efektywne i dobrze zarządzane oraz dobrze wynagradzało swoich urzędników pełniących służbę, ale musi się to opierać na zasadach jasnych i transparentnych - zakończył swoje wystąpienie Adam Bodnar.
23 umowy, 15 będzie musiało zwrócić dotacje
Kilka dni temu publikowaliśmy listę umów z fundacjami i stowarzyszeniami, na podstawie których zostało przyznane finansowanie z Funduszu Sprawiedliwości.
219 mln 634 tys. złotych - to wartość umów z Funduszu Sprawiedliwości przyznanych rozmaitym fundacjom i stowarzyszeniom w latach rządów Zjednoczonej Prawicy, które zostały objęte sankcją nieważności przez Ministerstwo Sprawiedliwości. To 23 umowy, z których 15 będzie musiało zwrócić otrzymane dotacje. Na podstawie pozostałych ośmiu z nich nie zostanie natomiast wypłacone dalsze finansowanie w 2024 r.
Niechlubnym rekordzistą na liście instytucji, które będą musiały zwrócić część otrzymanych dotacji, jest osławiona fundacja Profeto.pl - Sercański sekretariat na rzecz nowej ewangelizacji. Zajmuje się ona prowadzeniem mediów katolickich - zarówno internetowych, jak i radia analogowego oraz cyfrowego. Profeto.pl musi zwrócić do MS część z dotacji wynoszącej 98 mln 884 tys. zł
Fundacja Lux Veritatis ojca Rydzyka zostanie natomiast pozbawiona dotacji na bieżący rok, która miał wynosić 7 mln 178 tys. zł.