Po tym, jak inflacja w maju wyniosłą 4,8 proc., a średni poziom cen w Polsce wzrósł w skali roku najbardziej od prawie dekady, nasiliły się oczekiwania co do podwyżki stóp procentowych. Prawie zerowe stopy procentowe, jakie mamy obecnie w Polsce, sprzyjają bowiem wzrostowi cen.
Rada Polityki Pieniężnej (RPP) w środę nie tylko nie podniosła stóp (co akurat było do przewidzenia), ale też w komunikacie po posiedzeniu nie dała żadnego sygnału, że do takiej podwyżki mogłoby dojść w kolejnych miesiącach.
- Polityka pieniężna dba przede wszystkim o trwałość ożywienia. Jest jeszcze za wcześnie, żeby rozważać dostosowanie polityki pieniężnej - powiedział przewodniczący RPP i prezes NBP Adam Glapiński podczas konferencji w piątek, na której odpowiadał na wcześniej przesłane przez dziennikarzy pytania.
Prezes NBP przyznał, że inflacja w Polsce utrzymuje się powyżej celu NBP, ale wynika to wyłącznie z negatywnych szoku podażowych i czynników poza kontrolą polityki pieniężnej. Podobnie jak w poprzednich miesiącach, Adam Glapiński podkreślił, że wskaźnik inflacji w Polsce podbija podwyżka cen wywozu śmieci. Dodał, że prognozy pokazują, że mamy prawdopodobnie szczyt tegorocznej inflacji, a w przyszłym roku inflacja się obniży.
Inflacja to nie jedyny argument, który mógłby skłonić RPP do podwyżki stóp. Kolejnym jest ożywienie gospodarcze, które jest w Polsce szybsze, niż się spodziewano. Wielu ekonomistów i instytucji podniosło prognozy prognozy wzrostu PKB Polski na ten i przyszły rok.
- Oczywiście, że ostatnie dane z gospodarki były dobre, ale są one mocno podbijane przez efekty bazy, kiedy był najgorszy czas dla naszej gospodarki - powiedział Glapiński
- Dziś nie jest uzasadnione dostosowanie polityki pieniężnej. Dopiero kolejne dane pomogą ocenić trwałość ożywienia gospodarczego - dodał. Jednocześnie ocenił, że w drugim kwartale roczna dynamika PKB być może przekroczy 10 proc., ale nie oznacza to, że gospodarka "turbo przyspieszyła", ale że rok temu nastąpił wyjątkowo mocny spadek PKB.
Adam Glapiński nie pozostawił złudzeń również jeśli chodzi o ewentualną niewielką, "sygnalną" podwyżkę stóp, o której w ostatnim czasie spekulowały media i ekonomiści.
- Nie można robić symbolicznych gestów, o których wiadomo, że są tylko symboliczne, pod presją bieżących danych – ocenił prezes NBP.