Prof. Adam Glapiński ocenił w rozmowie z "Gazetą Polską", że stan finansów publicznych jest dobry, gdyż "rocznie napływają do Polski miliardy euro kapitału zagranicznego. W Polsce lokuje się go w sposób pewny od strony prawnej, politycznej. Polska jest jednym z najatrakcyjniejszych miejsc do inwestowania, wbrew temu co mówią w opozycyjnych mediach".
Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że problemem jest jednak inflacja. Przypomnijmy, że inflacja w kwietniu 2023 r. w Polsce wyniosła 14,7 proc. rok do roku, a w marcu - 16,1 proc. r/r. Widać zatem, że wzrost cen z miesiąca na miesiąc spowalnia. To jednak koniec dobrych informacji. Dojście do normalności zajmie nam lata, a każdy najmniejszy szok może na nowo narobić NBP nie lada problemów - przewidują eksperci, o czym pisaliśmy na money.pl.
Szef NBP odpowiedział, że "w Polsce używa się inflacji do walki politycznej, wmawiając społeczeństwu, że to wina NBP, rządu, Polaków, podczas gdy jej źródła płyną z agresji Rosji".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jasne jest, że ten, kto używa takiej demagogii, chcąc nie chcąc, wspiera narrację Kremla - ocenił.
"Rozsądna gospodarka"
W opinii prof. Glapińskiego "jeśli utrzyma się rozsądny system ekonomiczny w gospodarce, jaki jest obecnie, to w ciągu mniej więcej ośmiu lat osiągniemy obecny poziom realnego dochodu w przeliczeniu na głowę, jaki jest obecnie we Francji i Wielkiej Brytanii".
A przecież nikt nie zaprzeczy, że żyje się tam w dobrobycie. I my możemy to mieć. Francja, a także m.in. Hiszpania, Portugalia czy Wielka Brytania, należą przy tym do krajów, które posiadały na świecie ogromne kolonie - zaznaczył.
Adam Glapiński zauważył, że świat "wraca do dawnych czasów", gdzie najludniejsze kraje świata wypracowują największy odsetek PKB na świecie. Wspomniał w tym kontekście Indie oraz Chiny.
Prezes NBP krytykuje UE
- Te obecnie najliczniejsze na świecie kraje, wprowadzając elementarną reformę edukacyjną i przyciągając kapitał zagraniczny oraz implementując osiągnięcia technologiczne z Zachodu, odnotowują potężny skok w rozwoju gospodarczym. A tymczasem Europa pod wpływem kierownictwa UE i biurokracji brukselskiej czyni wiele, by pozostać w tyle - skrytykował działania Unii Europejskiej prezes NBP.
Dopytywany o przykład, prezes NBP przytoczył Fit For 55, czyli pakiet unijnych regulacji klimatycznych, które mają zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych.
- To faktycznie plan, by uczynić zaścianek z Europy w zakresie myśli technicznej, kosztów wytwarzania czy kosztów energii. A szczególnie spowolnić rozwój naszego regionu. Fit For 55 uderza najbardziej w nasz kraj i spowalnia jego rozwój. To jest taki plan, którego zamiarem jest niedopuszczenie do tego, byśmy faktycznie za siedem czy osiem lat mogli zasiadać jak równy z równym z Francją, Niemcami czy Hiszpanią przy unijnym stole i współdecydować o rozwoju UE - ocenił prezes NBP w rozmowie z "Gazetą Polską".