Z informacji Radia ZET wynika, że wśród oskarżonych znaleźli się Kinga M. i Radosław K., którzy - według informacji nieoficjalnych - mieli dla prezesa Getback nagrywać rozmowy i zbierać materiały dotyczące między innymi środowiska premiera Mateusza Morawieckiego. Oboje mieli powoływać się na wpływy w CBA.
O nagraniach rok temu dziennikarz Sylwester Latkowski, który przygotowuje książkę o aferze Getback. - Na rynku pojawiły się oferty nagrań z afery GetBack. Ma ich być 150 godzin, tak twierdzi jeden z nagrywających. Pewna osoba miała nawet okazję posłuchać siebie na jednym z nagrań, ale nie wyraziła ochoty odkupienia, wykupienia, czy jak to nazwać, tego czy innego nagrania - napisał Latkowski.
Komunikat giełdowy wprowadził w błąd
Jak informuje prokuratura, wśród oskarżonych znajduje się m.in. były prezes zarządu Getback S.A. Konrad K., któremu usłyszał zarzut popełnienie przestępstwa polegającego na podaniu w kwietniu 2018 r. nieprawdziwych danych w komunikacie giełdowym. Dotyczył on rzekomych możliwości uzyskania istotnego wsparcia finansowego dla Getback S.A. ze strony instytucji finansowych.
- Powyższy komunikat wprowadzał inwestorów giełdowych w błąd, co do wartości instrumentów finansowych emitowanych przez spółkę - tłumaczy rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Prokurator Marcin Saduś wskazał, że kolejne zarzuty zawarte w akcie oskarżenia dotyczą m.in. działania Konrada K. na szkodę spółki poprzez zawarcie wyjątkowo niekorzystnych oraz faktycznie niewykonywanych umów na pozorne usługi.
- W oparciu o powyższe umowy wypłacano ich beneficjentom środki spółki w łącznej kwocie ponad 10,5 mln złotych, w zamian za ich pośrednictwo w załatwianiu spraw w instytucjach publicznych polegające na bezprawnym wywarciu wpływu na funkcjonariuszy organów ścigania - przekazał.
- Jeden z zarzutów dotyczy niszczenia dowodu rzeczowego oraz dokumentów istotnych dla prokuratorskiego śledztwa, a także wyłudzenia poświadczenia nieprawdy na dokumentach związanych z procedurą zniszczenia - podał.
Podkreślił przy tym, że zarzuty zawarte w akcie oskarżenia obejmują także działanie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, w tym członkami zarządu odpowiedzialnymi za finanse Getback S.A., współpracownicą jednego z wydawnictw prasowych, prezesem zarządu spółki będącej beneficjentem jednej z zawartych umów, a także innymi osobami powołującymi się na wpływy w organach ścigania.
- Akt oskarżenia dotyczy ponadto osób, które ukrywały pochodzenie pieniędzy uzyskanych z Getback na podstawie pozornych umów, czyli dopuszczały się tzw. prania brudnych pieniędzy, a także niszczyły dokumenty oraz dowody mające znaczenie dla prowadzonych śledztw - zaznaczył.
Za najpoważniejsze przestępstwa oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. W toku śledztwa oskarżeni w większości w swych wyjaśnieniach złożonych przed prokuratorem przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i opisali przebieg zdarzeń w sposób odpowiadający pozostałym ustaleniom dowodowym. Część z oskarżonych wyraziła wolę dobrowolnego poddania się karze.
Były prezes GetBack czeka na proces w areszcie
Prokurator poinformował, że wysłany w poniedziałek akt oskarżenia jest drugim w śledztwie dotyczącym tzw. Afery Getback S.A.
- W poprzednim, skierowanym do sądu w październiku 2020 roku akcie oskarżenia, Prokuratura Regionalna w Warszawie zarzuciła 16 osobom, w tym byłemu prezesowi GetBack S.A. i byłemu kierownictwu Idea Banku S.A., m.in. oszustwa związane z dystrybucją obligacji GetBack i certyfikatów funduszy inwestycyjnych, nadużycie uprawnień i wyrządzenie Idea Bankowi szkody majątkowej w wielkich rozmiarach oraz prowadzenie przez ten bank działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia KNF. W powyższej sprawie nadal nie otwarto przewodu sądowego (terminy rozpraw zaplanowane są na koniec stycznia 2022 r.). Konrad K. jest w areszcie do dyspozycji sądu w powyższym postępowaniu - przypomniał.
- Jednocześnie Prokuratura Regionalna w Warszawie planuje w najbliższych tygodniach skierować kolejne akty oskarżenia w śledztwie dotyczącym tzw. Afery Getback S.A. w zakresie wątków dotyczących bezpośrednich sprzedawców obligacji - dodał prokurator Saduś.