O sprawie poinformował reporter Wirtualnej Polski Mariusz Gierszewski. "Sąd Okręgowy w Warszawie wytknął kluczowe braki w postępowaniu dowodowym i niespójność w akcie oskarżenia" - napisał na Twitterze.
To oznacza, że sprawą ponownie zajmie się prokuratura. "Były prezes GetBack Konrad K. pozostanie jednak w areszcie. Postanowienie nie jest prawomocne" - informuje Gierszewski.
- Sad podzielił argumentację obrońców i ją znacząco rozbudował. Sędzia Strączyńska zdaje się najlepiej znać akta ze wszystkich obecnych na sali rozpraw. Uważam podobnie, że podczas rozprawy głównej sad ma być bezstronnym arbitrem tego co opracowała i przedstawiła prokuratura i oraz tego, jakie obrona opracowała kontrargumenty - mówi WP mecenas Marek Małecki obrońca Konrada K.
- W tej sprawie akt oskarżenia był przedwczesny, niespójny, zarzuty niezrozumiałe, opnie biegłych były co najmniej niepełne i oparte tylko na części dokumentacji. Nie przesłuchano pokrzywdzonych, a kluczowe jest ustalenie ich stanu świadomości przy zakupie obligacji - ocenia adwokat.
- Obrońcy nie mogli oprzeć się wrażeniu, ze prokuratura próbuje przenieść ciężar postępowania przygotowawczego na sąd. A to prokuratora ma do dyspozycji gigantyczny budżet, kilka służb specjalnych, wszechstronną inwigilację, a przede wszystkim wieloosobowe zespoły prokuratorów. Nie jest rolą sądu, a w tym przypadku jednego sędziego, prowadzenie postępowania przygotowawczego, poszukiwanie dowodów, tylko osądzenie tego, co opracowała prokuratura - kończy mec. Małecki.
Chodzi tutaj o pierwszy akt oskarżenia w aferze GetBack. Trafił on do sądu w październiku 2020 roku. Wcześniej Business Insider Polska informował, że zwrócenia pierwszego aktu oskarżenia do Prokuratury Regionalnej w Warszawie - która prowadzi śledztwo - złożyli obrońcy byłego prezesa Idea Banku, który jest jednym z oskarżonych w sprawie.
Postępowanie zostało podzielone, bowiem sprawa ma wiele aspektów. W pierwszej kolejności rozpatrzony zostanie główny wątek, związany ze sprzedażą obligacji windykatora.
Afera GetBack. Akt oskarżenia ma objąć 16 osób
Śledztwo w sprawie GetBack trwało 2,5 roku. Pod koniec października 2020 roku do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pierwszy akt oskarżenia dotyczący afery GetBack, o czym pisaliśmy w money.pl.
Akt ten objął 16 osób. Zarzuty dotyczą oszustw i wyprowadzania pieniędzy na łączną kwotę ok. 3 mld złotych. Oskarżonym grozi do 15 lat więzienia.
Prokuratura chce, by na ławie oskarżonych zasiedli m.in. były prezes spółki GetBack, Konrad K. Wśród oskarżonych znaleźli się też m.in. byli prezesi IdeaBanku Jarosław A. i Tobiasz B., oraz byli członkowie zarządu IdeaBanku - Małgorzata Sz. i Dariusz N.
Jak informowali śledczy, podejrzanych jest łącznie 70 osób. W stosunku do pozostałych na razie czynności jeszcze się toczą.
O co chodzi w aferze GetBack?
Początek afery GetBack sięga 2018 roku. To właśnie wtedy warszawska giełda, na wniosek Komisji Nadzoru Finansowego, zawiesiła obrót akcjami spółki.
Sprawą zainteresowała się m.in. Najwyższa Izba Kontroli, która w swoim raporcie wykazała, że ponad 9 tys. nabywców trefnych obligacji GetBack nie odzyskało zainwestowanych środków. Ich łączna kwota przekraczała 2,5 mld złotych. Dla porównania: to znacznie więcej, niż straty poniesione przez poszkodowanych w aferze Amber Gold.
GetBack jest obecnie spółką w restrukturyzacji. Powstała w 2012 roku i w tym samym roku została zarejestrowana jako firma windykacyjna. W latach 2012-2018 nabywała pakiety wierzytelności na własny rachunek lub na rachunek funduszy inwestycyjnych współpracujących ze spółką, po czym dochodziła tych należności od dłużników.
Spółka nabywała długi najczęściej za środki finansowe pozyskane z zewnątrz, w tym z emisji obligacji. Działalność GetBack w ramach współpracy z funduszami inwestycyjnymi podlegała nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego, natomiast aktywność spółki na własny rachunek była wyłączona spod tego nadzoru.
W firmie dochodziło do fałszowania sprawozdań finansowych, wyprowadzania pieniędzy spółki i missellingu, czyli sprzedawania klientom obligacji, które nie spełniały ich potrzeb.