Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu, pod którym podpisało się stu poznańskich przedsiębiorców. Śledczy uznali, że istnieje uzasadnione podejrzenie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- W związku z wszczęciem śledztwa policja będzie wykonywać czynności na zlecenie prokuratury - mówi w rozmowie z money.pl rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury Łukasz Wawrzyniak. - Ze względu na dobro śledztwa na razie nie będziemy mówić o szczegółach. Mogę tylko powiedzieć, że czynności już się zaczęły.
Śledztwo toczy się w sprawie złamania art. 269a kodeksu karnego i dotyczy możliwości zakłócenia działania systemu teleinformatycznego.
Zawiadomienie w tej samej sprawie skierował do prokuratury wojewoda wielkopolski. Jak informuje poznańska prokuratura, oficjalnie jeszcze nie wpłynęło.
Gdy wpłynie najprawdopodobniej zostanie włączone do rozpoczętego już postępowania.
Afera Grantowa
W poniedziałek o godz. 9 ruszył nabór wniosków o wsparcie dla małych firm z Wielkopolskiej Tarczy Antykryzysowej. O godz. 9.01 użytkownicy dostali informację, że pula już się wyczerpała.
"Nabór zaczynał się w poniedziałek o godz. 9.00, a ponieważ o przyjęciu wniosku decydowała data i godzina, nastawiłam sobie zegar, żeby na pewno zdążyć. 30 sekund po godz. 9 dostałam komunikat, że wniosek przyjęto, ale pieniądze już się skończyły".
W podobnej sytuacji znalazły się setki, jeśli nie tysiące przedsiębiorców.
- Nie wiem co się musiało wydarzyć, żeby granty zostały rozdane w takim czasie. Bardzo dziwna sprawa, warto ją śledzić - mówi w programie "Money. To się liczy" Tomasz Snażyk, prezes Fundacji Startup Poland.
Będą kontrolę
Pieniądze na granty pochodziły ze środków unijnych. Instytucją odpowiedzialną za ich rozdysponowanie była Wielkopolska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Ta z kolei otrzymała środki z Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Urząd Marszałkowski zapowiedział wszczęcie postępowania kontrolnego. Jego zadaniem będzie sprawdzenie przebiegu przyjmowania wniosków przez system informatyczny, ze szczególnym zwróceniem uwagi na potencjalny udział narzędzi wspomagających, tzw. botów. Jak dodano, "do czasu wyjaśnienia wątpliwości nie będą dokonywane jakiekolwiek wypłaty środków".
Sprawie przyjrzy się też Komisja Europejska.
"Komisja Europejska jest świadoma incydentu i razem z lokalnymi władzami sprawdza, jakie były jego przyczyny" - pisze w odpowiedzi na nasze pytania Veronica Favalli z biura rzecznika prasowego KE.