W poniedziałek o godz. 9 ruszył nabór wniosków o wsparcie dla małych firm z Wielkopolskiej Tarczy Antykryzysowej. O godz. 9.01 użytkownicy dostali informację, że pula już się wyczerpała.Informacje o problemach dostaliśmy na platformę #dziejesie. Pani Karolina napisała: "Nabór zaczynał się w poniedziałek o godz. 9.00, a ponieważ o przyjęciu wniosku decydowała data i godzina, nastawiłam sobie zegar, żeby na pewno zdążyć. 30 sekund po godz. 9 dostałam komunikat, że wniosek przyjęto, ale pieniądze już się skończyły".
W podobnej sytuacji znalazły się setki, jeśli nie tysiące przedsiębiorców.
- Nie wiem co się musiało wydarzyć, żeby granty zostały rozdane w takim czasie. Bardzo dziwna sprawa, warto ją śledzić - mówi w programie "Money. To się liczy" Tomasz Snażyk, prezes Fundacji Startup Poland.
Pieniądze na granty pochodziły ze środków unijnych. Instytucją odpowiedzialną za ich rozdysponowanie była Wielkopolska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Ta z kolei otrzymała środki z Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego.
O komentarz w sprawie afery grantowej poprosiliśmy biuro prasowe Komisji Europejskiej.
"Komisja Europejska jest świadoma incydentu i razem z lokalnymi władzami sprawdza, jakie były jego przyczyny" - pisze w odpowiedzi na nasze pytania Veronica Favalli z biura rzecznika prasowego KE.
Komisja zapewnia, że będzie przyglądać się sprawie.
Wczoraj Urząd Marszałkowski zapowiedział wszczęcie postępowania kontrolnego. Jego zadaniem będzie sprawdzenie przebiegu przyjmowania wniosków przez system informatyczny, ze szczególnym zwróceniem uwagi na potencjalny udział narzędzi wspomagających, tzw. botów. Jak dodano, "do czasu wyjaśnienia wątpliwości nie będą dokonywane jakiekolwiek wypłaty środków".
Na aferę grantową zareagował też wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk, który powiadomił o przesłaniu pism do NIK, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury ws. możliwości popełnienia przestępstwa.