Jak pisze "GW", Komisja Nadzoru Finansowego za czasów Marka Chrzanowskiego wnioskowała do prokuratury o dostęp do akt śledztwa afery taśmowej. Tej, w której politycy nagrywani byli w warszawskich restauracjach, m.in. "Sowa i przyjaciele".
Po co szefowi KNF były takie nagrania? Źródła gazety w Komisji twierdzą, że chodziło o "toczącą się w KNF procedurę dotyczącą rękojmi inwestora". Nieoficjalnie jednak Chrzanowski miał sprawdzać, czy w aktach jest jakaś "taśma na Czarneckiego".
Taka informacja mogłaby być potencjalną kartą przetargową w rozmowach z biznesmenem. Korespondencja na linii KNF-prokuratura miała mieć miejsce w październiku, czyli miesiąc przed publikacją nagrań rozmowy Czarneckiego i Chrzanowskiego.
Co na to prokuratura? Nie potwierdza, ale też nie zaprzecza, że KNF domagała się dostępu do aktu afery taśmowej.
- Pisma kierowane przez Urząd Komisji Nadzoru FInansowego do tutejszej jednostki w związku ze śledztwem w sprawie afery taśmowej oraz udzielona na nie odpowiedź pozostają w ścisłym związku z odrębnym śledztwem prowadzonym aktualnie przez inną jednostkę prokuratury - poinformował "Gazetę Wyborczą" Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Afera KNF. Marek Chrzanowski stracił kolejną funkcję
Prokuratura Krajowa i KNF tego tematu nie komentują. Podobnie jak obrońca Marka Chrzanowskiego Radosław Baszuk.
Bardziej rozmowny jest pełnomocnik Czarneckiego. - Mój klient jest zaskoczony. KNF nigdy nie wskazywała, że istnieją jakiekolwiek przesłanki do podważenia jego wiarygodności - powiedział Roman Giertych.
Afera KNF. Minister przedsiębiorczości komentuje
- Będziemy wnioskować o zbadanie tego wątku i włączenie do akt śledztwa pisma KNF do prokuratury (...). Dla mnie to próba zbierania haków - spuentował Giertych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl