GetBack to spółka windykacyjna, która skupowała wierzytelności głównie od banków państwowych, ale nie tylko. W 2017 r. GetBack domagał się od banków Leszka Czarneckiego - Idea Banku i Getin Banku - 100 mln zł, ale bankier odrzucał te roszczenia. Wynika tak z nagrania, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza", które pochodzi z kwietnia 2018 roku.
"Natychmiast mieliśmy kontrolę z KNF, która potwierdziła bezzasadność tego roszczenia. Sprawdzał to audytor, sprawdzały dwie niezależne kancelarie. W tym samym czasie GetBack uznał sobie w przychodach 15 mln z tego tytułu i to jest w prospekcie emisyjnym. Państwo to żeście zatwierdzili i nikt nie miał z tym problemu" - mówił Czarnecki.
Wynika z tego, że Czarnecki informował KNF o problemach, ale tak nic sobie z tego nie robiła. Tymczasem w lipcu 2017 GetBack wszedł na giełdę. Obecni na spotkaniu przedstawiciele KNF, w tym jej ówczesny szef Marek Chrzanowski, mieli nie komentować tych rewelacji.
"Zaraz po tym, jak im się udało to umieścić w prospekcie, zwrócili się do nas, że oni nam to mogą nawet rozłożyć na raty, byleby nie musieli tych 15 mln wyksięgowywać. Bardzo dziwna historia. Państwo badaliście sprawę, więc ja tu nic nowego nie mówię. Oni sobie chcieli po prostu podnieść przychody. Jak to się nazywa, to nie będę mówił, ale to są ewidentne zarzuty kryminalne” - dodał Czarnecki.
Jeszcze w lutym 2018 r. GPW dała spółce GetBack prestiżową nagrodę za najlepszy debiut. Jej notowania zawieszono dopiero w kwietniu, gdy wyszło na jaw, że GetBack rozpaczliwie poszukuje pieniędzy.
Przypomnijmy, że firma GetBack sprzedała ponad dziewięciu tysiącom osób obligacje o wartości 2,5 mld zł. Zostały z niczym, spółka jest niewypłacalna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl