Obawy o osobiste bezpieczeństwo biznesmena miały być powodem odpalenia prawdziwej bomby medialnej i politycznej w postaci tzw. taśm Czarneckiego – wynika z rekonstrukcji zdarzeń z końca 2018 r, którą opisał "Puls Biznesu".
Dziennik ujawnia kulisy afery KNF, które odtworzył w oparciu o informacje potwierdzone w trzech niezależnych źródłach.
Zdarzenia, które toczą się od października 2018 roku, to gotowy scenariusz filmu akcji – pisze PB. Zaczynając od preludium, w którym sytuacja Getin Banku jest poważna, a biznesy Leszka Czarneckiego chwieją się u podstaw, w związku z powiązaniem Idea Banku z aferą GetBeck.
Milioner zmęczony negocjacjami z KNF, boksowaniem się z politykami nowej, nieprzychylnej mu władzy, wciąż ratuje sytuację swoich banków, gasząc pożary gdzie może. Kiedy wydaje się, że sytuacja jest stabilna, decyduje się na wakacje z żoną w Izraelu. Jednak zagęszczająca się sytuacja wokół Idea Banku wymusza przesunięcie terminu odpoczynku na listopad.
W międzyczasie dowiaduje się, że zatrudniony dwa lata wcześniej kierowca i ochroniarz, który miał dbać o bezpieczeństwo małżonki biznesmena, jest podstawionym agentem służb specjalnych. Zadanie? Inwigilacja rodziny Czarneckich – ujawnia PB. Czarnecki sekret zatrzymał dla siebie, czekał. Kiedy dostał przeciek, że zaplanowany wylot do Izraela zostanie zniweczony akcją jego zatrzymania, postanowił wyjechać w kraju.
Monitorowany przez służby, aktywny telefon został w willi, a biznesmen ukryty w bagażniku samochodu żony opuścił swój dom. W garażu podziemnym znajomej, z którą rzekomo miała spotkać się jego żona, przesiadł się do innego auta i wyjechał do Berlina, a stamtąd poleciał do Miami.
Żona wróciła do domu, a kiedy wyszło na jaw, że gospodarza nie ma, a pani domu zamierza sama jechać na lotnisko, skąd przecież mieli wspólnie lecieć do Izraela, sytuacja stała się nerwowa – czytamy w "Pulsie Biznesu". Na warszawskim lotnisku faktycznie czekają już służby. Przesłuchanie małżonki Leszka Czarneckiego trwa godzinę. Później zostaje zwolniona i z opóźnieniem wylatuje z kraju.
13 listopada biznesmen odpala swoją bombę, ujawniając taśmy, na których nagrał korupcyjną propozycję szefa KNF Marka Ch. W mediach afera KNF nabiera rozgłosu kolejnymi publikacjami "Gazety Wyborczej", a w prokuraturze czeka zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Kilka dni później Czarnecki wraca do kraju, aby złożyć zeznania w prokuraturze.
Resztę znamy. Jak potwierdzają rozmówcy "Pulsu Biznesu", akcja na lotnisku miała pogrążyć i zdyskredytować biznesmena. Pytanie czy służby wiedziały, że w prokuraturze jest już zawiadomienie Czarneckiego? Jeśli tak, to zatrzymanie go mogło stanowić również zasłonę dymną, która miała przykryć rodzącą się aferę KNF – czytamy w dzienniku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl