Ok. 5 mln złotych kosztowały maseczki ochronne, które nie spełniają polskich norm. Resortowi zdrowia miał je sprzedać instruktor narciarski, który zna się z ministrem Łukaszem Szumowskim oraz jego bratem.
Gdy w ministerstwie zorientowano się, że maseczki nie spełniają norm, natychmiast zażądano wymiany lub zwrotu pieniędzy. Zawiadomiono też prokuraturę.
Jak informuje "Rzeczpospolita", o transakcji wiedziało Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zarówno resort jak i CBA miały wątpliwości co do wiarygodności przedsiębiorcy, od którego kupiono maseczki. Śledczy nie zablokowali jednak transakcji.
"Ministerstwo Zdrowia ściśle współpracuje z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym w zakresie zabezpieczenia antykorupcyjnego. Pomiędzy Ministerstwem a Biurem wypracowano formułę, w myśl której przed każdą transakcją oferta przedłożona Ministerstwu była mailowo przekazywana na skrzynkę udostępnioną przez CBA" - czytamy w komunikacie resortu zdrowia.
W związku z wątpliwościami resort poinformował zakopiańskiego przedsiębiorcę, że transakcja nie będzie opłacona, dopóki certyfikowany towar nie znajdzie się w magazynach.
"Towar nie miał sfałszowanego certyfikatu. Certyfikat mamy. Natomiast one niestety nie spełniają norm. Mamy też inne partie, gdzie są certyfikaty i one nie spełniają norm" - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski w rozmowie z RMF FM.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl