Holenderski rząd wydał około 300 milionów euro na zakup chińskich masek KN95, rękawic i fartuchów w czasie pandemii. Teraz trzeba je zutylizować.
Jak pisze dziennik "De Volkskrant", środki ochronne rząd kupił od lobbysty związanego z koalicyjną chadecją. Chodzi o ponad trzydzieści milionów chińskich masek KN95.
Nie tylko maseczki
Okazuje się, że to był jedynie wierzchołek góry lodowej. Holenderska afera maseczkowa ma głębsze dno. Resort zdrowia potwierdził "De Volkskrant", że trzeba było odrzucić 308 mln masek, fartuchów oraz rękawiczek zakupionych w czasie pandemii koronawirusa.
"Zapasy zostały skontrolowane pod względem jakości i rzeczywiście wiele z nich nie będzie mogło być wykorzystanych" – twierdzi rzecznik ministerstwa cytowany przez dziennik.
Fałszywe certyfikaty
Gazeta przypomina, że na początku kryzysu spowodowanego przez Covid-19 trudno było uzyskać produkty ochronne wysokiej jakości.
"Krążyły fałszywe certyfikaty, a na rynku pojawili się podejrzani pośrednicy" – czytamy w "De Volkskrant".
Przypomnijmy, że afera maseczkowa miała również miejsce w Polsce. 5 mln zł - tyle pieniędzy wydało Ministerstwo Zdrowia na partię 100 tys. maseczek, które nie spełniały odpowiednich wymogów. Historię w ubiegłym roku opisywała "Gazeta Wyborcza". Więcej o sprawie można przeczytać tutaj.
Resortowi zdrowia miał je sprzedać instruktor narciarski, który zna się z ministrem Łukaszem Szumowskim oraz jego bratem - donosił dziennik. Wątpliwości co do wiarygodności przedsiębiorcy miało również Centralne Biuro Antykorupcyjne.