Arabia Saudyjska poinformowała o wprowadzeniu czasowego zakazu importu mięsa wołowego i produktów z mięsa wołowego z Polski. Jest to reakcja na reportaż dziennikarzy TVN24 o nielegalnym uboju krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w Ostrowi Mazowieckiej.
- Wprowadzanie embarga na podstawie doniesień medialnych oceniamy jako szkodliwe działanie. W ubojniach zostały przeprowadzone kontrole, które nie wykazały podobnych nieprawidłowości – mówi Jacek Pisula, wiceprezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Dodaje, że choć Arabia Saudyjska nie jest dużym odbiorcą polskiej wołowiny, to jednak jej decyzja jest poważnym ciosem wizerunkowym.
Czytaj więcej: Mięso z chorych krów w kebabach. Za granicą zawrzało, polscy eksporterzy mają się czego bać
- Na promocję polskiego mięsa przeznaczane są duże środki finansowe, a takie decyzje rzutują na postrzeganie go za granicą – mówi Pisula.
Wyjaśnia, że po ujawnieniu afery kupujący coraz częściej żądają od polskich producentów obniżki ceny nawet już zakontraktowanych dostaw. Argumentują przy tym, że kupując od naszych ubojni, ryzykują nabycie mięsa gorszej jakości.
Duzi odbiorcy nie zdecydowali się na embargo
- To wszystko uderza w wizerunek całej branży. Zastanawiamy się, jakie podjąć kroki, by zmienić jej postrzeganie za granicą – mówi.
Witold Choiński, prezes zarządu stowarzyszenia Polskie Mięso zauważa z kolei, że na embargo nie zdecydował się żaden z dużych odbiorców polskiego mięsa (a eksportujemy przede wszystkim do innych krajów Unii Europejskiej)
, stosunkowo niewielki kupujący.
Na liście podmiotów, które otrzymały zgodę na eksport wołowiny do Arabii Saudyjskiej i zgłosiły ten fakt do KAS, znajduje się 17 zakładów. Zlokalizowane są przede wszystkim w województwach łódzkim i wielkopolskim.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl