Gerald Birgfellner został wezwany do prokuratury po raz ósmy. Jak mówi jego pełnomocnik, mec. Roman Giertych, przesłuchania to farsa, bo padają na nich wciąż te same pytania. A to jeszcze nie koniec. Jak mówi w rozmowie z money.pl Giertych, prokuratura już planuje kolejne przesłuchanie. Tym razem dopiero w kwietniu, ze względu na to, że tłumaczka jest zajęta.
- To jest próba przedłużenia postępowania i zniechęcenia świadka do składania zeznań - mówi Roman Giertych i zapowiada złożenie skargi na przewlekłość postępowania.
Jak informuje pełnomocnik Geralda Birgfellnera, prokuratura domaga się też, by austriacki biznesmen sam przedstawił tłumaczenia 20 tys. stron dokumentów.
- W polskim prawie w ogóle nie ma takiego trybu - mówi Roman Giertych. - Nie wiadomo kto miałby te dokumenty przetłumaczyć, nie wiadomo jak, ani czy w ogóle mogłyby zostać użyte w charakterze dowodu. To kompletna bzdura.
Koszt tłumaczenia dokumentów Giertych wylicza na ok. 1 mln złotych.
Do sprawy przesłuchania Birgfellnera i żądania przedstawienia tłumaczeń odniósł się w środę rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury.
- Wobec braku stosownych tłumaczeń prokurator będzie zmuszony powołać biegłego w celu ich przetłumaczenia - pisze prok. Łukasz Łapczyński w przesłanym PAP oświadczeniu. Jak twierdzi, przedłużające się postępowanie to nie wina prokuratury, a świadka.
- Działania podejmowane przez prokuratora mają na celu sprawne przeprowadzenie czynności procesowej. Natomiast to zachowanie zawiadamiającego i jego pełnomocników polegające na: niestawianiu się na wskazane terminy, ciągłym zgłaszaniu szeregu oświadczeń, wniosków i deklaracji, przerywaniu czynności na żądanie pełnomocników i ingerowaniu w treść protokołu przesłuchania wydłuża bieg czynności - pisze w oświadczeniu prok. Łapczyński.
Jak wyliczają pełnomocnicy Birgfellnera, łączny czas przesłuchań biznesmena niedługo przekroczy 50 godzin.
Prokuratura ukarała też Austriaka dwoma karami grzywny - po 3 tys. złotych - za to, że nie stawił się na przesłuchaniach w wyznaczonych terminach. Biznesmen chciał ich przełożenia ze względu na wyjazd do rodzinnego kraju.
Gerald Birgfellner jest rodzinnie powiązany z Jarosławem Kaczyńskim. Po tym, jak odmówiono mu wypłaty honorarium za wykonany projekt wieżowca, zawiadomił prokuraturę o oszustwie, którego miał się dopuścić prezes PiS.
Wieżowiec przygotowywany pod kryptonimem "K-Towers" miał być jednym z wyższych budynków w Warszawie. Na 88 tys. m kw. Powierzchni miały się znaleźć biura, hotel, punkty usługowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl