W czwartek policjanci z Poznania zatrzymali 11 osób, które oszukiwały jedną ze spółdzielni mleczarskich w Wielkopolsce. Policja nie informowała, o którą firmę chodzi. Ustaliły to lokalne media. "Głos Wielkopolski" pisze wprost, że mowa o Spółdzielni Mleczarskiej Gostyń. Jak wynika z informacji policji, zatrzymano dostawców mleka i kierowców ze spółdzielni. Za co? Za wielomilionowe oszustwa. Dostawcy i pracownicy firmy mieli potwierdzać, że do spółdzielni przyjeżdżało więcej mleka niż w rzeczywistości. Pierwsze informacje od śledczych mówiły o rozrabianiu mleka.
Firma SM Gostyń właśnie zabrała głos. Potwierdza, że zatrzymania miały miejsce właśnie u niej. W oświadczeniu wysłanym money.pl tłumaczy, że do rozrzedzania mleka jednak nie dochodziło. - Każda cysterna z mlekiem jest badana na zawartość wody w mleku - zapewnia Grzegorz Grzeszkowiak, prezes zarządu SM Gostyń. Wskazania nie wykazywały żadnych anomalii. Grzeszkowiak zapewnia również, że klienci nie mają powodów do obaw. - Nasze produkty są zgodne z wymaganiami przepisów i są bezpieczne dla zdrowia - informuje.
Potwierdza jednak, że w kilku cysternach pojawiły się niedozwolone modyfikacje. I stąd właśnie ta sprawa.
Jak wynika z informacji money.pl, prokuratura okręgowa w Poznaniu - która zajmuje się mlekowym gangiem - nie zamknęła jeszcze śledztwa. Wciąż są prowadzone kolejne czynności, najprawdopodobniej pojawią się też kolejne zarzuty i kolejne zatrzymania. Trwa również szacowanie strat. W tej chwili oceniane są jako "milionowe".
Spółdzielnia w oświadczeniu przesłanym money.pl tłumaczy, że proceder trwał od sierpnia do listopada ubiegłego roku. Wszyscy kierownicy produkcji i kierowcy zostali już przesłuchani w obecności policji. Firma tłumaczy, że od ubiegłego roku na cysternach jest zamontowany monitoring. Nie da się zatem już oszukiwać wskazań licznika. Firma zaprosiła już do siebie specjalistów dostarczających sprzęt pomiarowy.
Prokuratura jednak nie kończy działań. - To sprawa rozwojowa. Cały czas analizujemy zebrane dokumenty i dowody, jesteśmy już po pierwszych przesłuchaniach. Zatrzymani ze szczegółami opowiadali, jak wyglądał cały proceder. Wszyscy przyznali się do winy - tłumaczy w rozmowie z money.pl prokurator Michał Smętkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Gang mleczarski miał kilka sposobów działania. Po pierwsze po prostu dostarczał za mało mleka w cysternach. W zbiornikach było 300 litrów, na papierach pojawiało się 500 litrów. W jaki sposób? Jedną z metod było fałszowanie działania urządzeń pomiarowych. I w ten sposób również można było zawyżyć ilość przywiezionego mleka. Stąd policjanci już na początku śledztwa dokładnie obejrzeli 20 pojazdów - cystern do przewożenia mleka.
Kolejnym sposobem na wyłudzenie większych pieniędzy za mleko było po prostu fałszowanie dokumentacji. - Otrzymanymi pieniędzmi dzielili się dostawcy z pracownikami firmy - informuje prokuratura.
Jeden z pracowników firmy w rozmowie z money.pl przekonuje, że "nie jest to afera klientów, a samej spółdzielni". To właśnie Spółdzielnia Mleczarska Gostyń miała tracić pieniądze na gorszych surowcach. - Do klienta trafiał towar pełnowartościowy. Z takiego mleka można było po prostu wyprodukować mniej - tłumaczy inny z pracowników w komentarzu pod materiałem dot. akcji policji. Obecni pracownicy piszą również wprost: oby ta afera nie wywróciła firmy.
Jak zaznacza Smętkowski, policjanci pracowali nad sprawą od kilku miesięcy. Informacje o przestępczym procederze miały jednak nie dotrzeć do śledczych ze strony spółki. Na trop oszustwa mieli natrafić własnymi siłami.
Policjanci byli już w firmie, zabezpieczyli dokumentację finansową. Zebrali również materiały i dokumenty laboratoryjne. Funkcjonariusze przetrząsali również szafki pracownicze zatrzymanych. I w nich znaleźli kolejne dokumenty. Prokuratura o szczegółach sprawy nie chce mówić. Jak wynika z informacji money.pl, sprawdzane są teraz wątki dotyczące kontroli jakości w firmie.
Co ciekawe, przy zatrzymanych zostało znalezione prawie 300 tys. zł. Policja zabezpieczyła te pieniądze na poczet przyszłych kar. - Wobec zatrzymanych nie zastosowano tymczasowego aresztowania, ponieważ złożyli oni bardzo obszerne wyjaśnienia i przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw - informuje rzecznik prokuratury.
Money.pl skontaktował się również z Głównym Inspektoratem Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Poprosiliśmy o informację, kiedy produkty SM Gostyń były kontrolowane przez inspektorów i czy były do nich zastrzeżenia. Jednocześnie poprosiliśmy IJHARS o informację, czy kontrolerzy wybierają się do Spółdzielni w najbliższym czasie. Inspektorat analizuje jeszcze sytuację.