Jakie potencjalne korzyści mogłoby przynieść instytutom naukowym w Polsce, takim jak IHiT, powstanie Agencji Badań Medycznych?
Jedną z najbardziej oczekiwanych korzyści jest uzupełnienie luki w obecnym systemie finansowania nauki – nie ma w nim bowiem źródła, które mogłoby finansować badania będące pomiędzy kompetencjami NCN i NCBiR. Jak wiadomo, NCN finansuje badania podstawowe, a NCBiR – badania o potencjale wdrożeniowym. Pomiędzy nimi zaś jest cały obszar tzw. ziemi niczyjej, który ABM, przy racjonalnym zarządzaniu, może zagospodarować, nie wchodząc przy tym w kompetencje obu jednostek, co przecież jest często podnoszonym zarzutem przeciwko idei kolejnej instytucji finansującej badania. Praktyka pokazuje, że wiele badań będących z pogranicza tych obszarów nie mogło uzyskać finansowania ani z jednego, ani z drugiego źródła. Liczymy, że ABM pozwoli na realizowanie wartościowych badań klinicznych, inicjowanych przez naukowców lub przedklinicznych – translacyjnych, które nie do końca są badaniami podstawowymi, ale też nie mają szansy na patenty i stworzenie komercyjnego produktu.
A czy identyfikuje Pani także inne bariery na drodze do skutecznych komercjalizacji, choćby z Pani dziedziny?
Problemem są nie tylko trudności z komercjalizacją, ale w ogóle z wdrażaniem racjonalnych sposobów leczenia i diagnozowania chorych. Myślę tu np. o nowych sposobach stratyfikacji pacjentów i ich kwalifikowania do wysokospecjalistycznych procedur. W środowisku hematologów działa bardzo wielu dynamicznych naukowców, którzy inicjują liczne badania w ramach Polskiej Grupy ds. Leczenia Białaczek u Dorosłych (PALG), Polskiej Grupy Badawczej Chłoniaków (PLRG) czy Polskiej Grupy Szpiczakowej (PGSz). Ich celem nie jest stworzenie nowego produktu leczniczego, a optymalizacja sposobu postępowania i wykorzystania obecnie dostępnych metod leczenia. Takie badania nie tylko mogą przynosić oszczędności dla systemu, ale przede wszystkim wymierne korzyści dla samych chorych. Byliśmy świadkami, jak wiele z tych pomysłów rozbiło się o brak środków na ich realizację. Finansowanie takich inicjatyw klinicznych to doskonały pomysł, bo środki wydane na te badania mają szansę wrócić do budżetu w postaci oszczędności i niższych kosztów leczenia powikłań. W IHiT widzimy też potrzebę istnienia instytucji, która będzie mogła sfinansować badania dotyczące racjonalizacji leczenia składnikami krwi czy badania translacyjne w zakresie np. nowych wskazań dla leków ukierunkowanych molekularnie lub ich nowych mechanizmów działania.
Przy okazji rozmów o Agencji spotykam głównie kardiologów i onkologów, czy to może oznaczać, że system ochrony zdrowia ma największe potrzeby w tych właśnie dziedzinach?
Badania dotyczące tych dziedzin są o tyle istotne, iż są to choroby cywilizacyjne i będą stanowić narastający problem społeczny. Agencja nie powinna jednak zawężać finansowania badań do dwóch dziedzin, ale patrzeć szeroko i perspektywicznie, np. w kierunku leczenia coraz częstszych przypadków depresji. Z drugiej strony – należy zachowywać proporcje w finansowaniu badań z różnych obszarów według np. wagi problemu, mierzonej epidemiologią i kosztami leczenia. Nie można także pomijać chorób rzadkich/sierocych. To wymaga bardzo wnikliwego zastanowienia się, jak ABM ma prowadzić dystrybucję środków. W mojej opinii kluczem jest zachowanie proporcji pomiędzy troską o naukową doskonałość badań a realizacją celów polityki zdrowotnej państwa.
A jak ocenia Pani potencjał niekomercyjnych badań klinicznych, których finansowaniem ma zająć się ABM, a które są w Polsce bardzo zaniedbane?
W Polsce, zupełnie odwrotnie niż na świecie, większość badań klinicznych to badania komercyjne sponsorowane przez sektor big pharma. Nie oznacza to, że polscy badacze nie mają pomysłów na badania i nie wykazują inicjatywy. Moim zdaniem świadczy to o tym, że na realizację takich badań nie ma środków – wymagają one przecież dość dużego zaplecza w zakresie ich koordynacji, prowadzenia, monitorowania. Zatem wartościowy pomysł rozbija się często o środki na zatrudnienie/zakontraktowanie tego typu usług. Korzystanie ze środków przemysłu farmaceutycznego i finansowanie badań tą drogą, poza tym, że budzi obawy co do konfliktu interesów, w hematologii np. jest często trudne z uwagi na bardzo rzadki charakter chorób hematoonkologicznych czy nienowotworowych. ABM może w tym zakresie uwolnić potencjał polskich badaczy. Wyniki tych badań mogą natomiast zmodyfikować sposoby po-stępowania, którymi kierujemy się w leczeniu chorych, a także przełożyć się na realne korzyści dla pacjentów i oszczędności dla budżetu.
Podsumowując, w jakim stopniu ABM może zmienić sytuację instytutów badawczych w Polsce?
Wiele instytutów, w tym IHiT, ma w swoich statutach zapis, że ich celem jest „wdrażanie wyników badań naukowych do praktyki klinicznej”. Wydaje się zatem, że będziemy jako instytuty naturalnym beneficjentem ABM, stając się istotnymi ośrodkami nowoczesnej medy-cyny klinicznej. Idea jest bardzo wartościowa, ale jej realizacja zależy nie tylko od Ministerstwa Zdrowia i samego ABM, ale także od beneficjentów, czyli nas – naukowców, klinicy-stów, badaczy. Mogę obiecać, że IHiT z całą pewnością będzie się starał jak najlepiej ten potencjał wykorzystać.