Nie ma zmiłuj, używki będą droższe. Rząd chce, by akcyza na alkohol wzrosła o 10 procent. I to już od 1 stycznia 2020 roku. Półlitrowa puszka zwykłego piwa podrożeje średnio o około 6 groszy.
Trochę więcej zapłacą miłośnicy win. Butelka o pojemności 0,75 litra podrożeje o średnio 15 groszy. Tyle samo mają podrożeć napoje fermentowane, na przykład wina owocowe. Na znacznie większe wydatki będziemy musieli się jednak przygotować w przypadku zakupu mocniejszych alkoholi. I tak pół litra wódki podrożeje średnio nawet o 1,4 zł. Im droższy alkohol, tym więcej ubędzie z portfela po zmianie akcyzy.
Jest jednak spore "ale". Nie wszyscy odczują zmiany. - Dla naszego regionu cena wódki w sklepie jest neutralna, panie premierze! - śmieje się w mediach społecznościowych Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. A mówiąc o "naszym regionie", ma w zasadzie na myśli Podlasie i całą ścianę wschodnią Polski. Tam sporej części alkoholi nie kupuje się w sklepach. Po prostu się go pędzi w domu. W myśl zasady, że w tej części kraju "tylko czas nie pędzi".
O tym, że na wchodzie Polski wciąż jest silna tradycja bimbrownicza, wielokrotnie przekonywał właśnie Cezary Kaźmierczak.
I w rozmowie z money.pl kilka miesięcy temu przypominał sobie nawet sytuację, gdy samogon stanął na stołach podczas imprezy organizowanej przez jeden z lokalnych samorządów. Nikogo to nie dziwiło. Opowiadał też, że temat własnoręcznie produkowanych alkoholi pojawił się nawet podczas oficjalnych międzynarodowych wizyt (również na szczeblu lokalnym). - My robimy tak, wy robicie tak, dajcie przepisy - mówili wprost przyjezdni. A "nasi" dawali przepisy.
Wschód pije swoje
Akcyza z założenia jest nakładana w celu ograniczenia spożycia alkoholu i papierosów. Statystyki Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wskazują, że Polacy piją dużo. Co ciekawe - nie w każdym województwie wydaje się tyle samo na alkohol. Na podstawie danych PARPA stworzyliśmy alkoholową mapę Polski.
I spożycie poza systemem widać doskonale w przeanalizowanych statystykach. Na wschodzie Polski wydaje się w ciągu roku mniej na alkohol niż na zachodzie kraju. I to średnio o kilkaset złotych. To równowartość mniej więcej 15-20 butelek sklepowego trunku. Tu jednak pije się swoje.
Najwięcej wydają mieszkańcy północy kraju - w ciągu roku na piwo, wino i wódkę przeznaczają średnio ponad 1 tys. zł na głowę. Mieszkańcy województwa pomorskiego w sklepach zostawiają 1196 zł. Mieszkańcy województwa zachodnio-pomorskiego wydają nawet 1,2 tys. zł w ciągu roku na alkohol.
Tymczasem zupełnie po drugiej stronie jest południowy wschód kraju. Tu na alkohol przeznacza się niewiele ponad 700 zł rocznie. To równowartość około 25 butelek wódki. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika jednak, że różnice w spożyciu nie są znaczne. A to oznacza, że zaoszczędzona kwota jest właśnie miarą "bimbrownictwa".
W skali całego kraju nielegalny alkohol ma stanowić około 3 mln litrów. To 6 mln butelek o wartości około 150 mln zł.
Pieniądze przelane w alkohol
Nieco inaczej wygląda alkoholowa mapa Polski, gdy pod uwagę weźmiemy tylko wydatki wszystkich mieszkańców. Wtedy to mieszkańcy województwa mazowieckiego na alkohol wydają najwięcej w skali kraju. W ciągu roku w butelkach zostawili 5 mld 880 mln zł. 2 mld zł powędrowały na piwo. To około miliarda butelek i puszek, w sumie prawie 500 mln litrów "złotego" napoju. To ponad 15 tys. w całości opróżnionych cystern.
Kolejne 2 mld zł od mieszkańców Warszawy i okolic trafiło na wódki (alkohole o zawartości ponad 18 proc.), ponad miliard na wina (od 4,5 proc. do 18 proc.).
Z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wychodzi więc na to, że każdy mieszkaniec największego polskiego województwa na płyny z procentami zamienił ponad tysiąc złotych.
Na liście województw, które wydają najwięcej, jest również województwo śląskie. W sumie Ślązacy zostawili w butelkach 4 mld 727 mln zł w ciągu roku. Każdego dnia na napoje alkoholowe wędrowało 13 mln zł. Co sekundę w tym województwie sprzedaje się piwa, wina i wódki za 150 zł. Wydatki na wysokoprocentowe napoje średnio na głowę każdego mieszkańca w ciągu roku oscylują w okolicach 1035 złotych. To równowartość 40 butelek wódki w cenie 25 zł.
Na drugim biegunie alkoholowej mapy Polski jest województwo opolskie. Tutaj na alkohol w ciągu roku poszło 835 mln zł. To oznacza, że każdy z mieszkańców na alkohol wydał średnio nieco ponad 800 zł.
Palacze i amatorzy procentowych trunków zasilili budżet państwa niebagatelną kwotą prawie 40 mld złotych. Stanowi to równowartość około 37 procent wartości podatku od towarów i usług, czyli popularnego VAT-u, który w budżecie jest największą pozycją przychodową.
Najwięcej państwo zainkasowało z podatku dotyczącego najmocniejszych trunków, których zawartość alkoholu przekracza 22 procent. Wynika to z faktu, że każda z wymienionych grup podlega innej stawce podatku, a im mocniejsze alkohole, tym jest ona wyższa. Jedną z grup są wina i napoje fermentowane. W sumie na wódce i innych mocnych alkoholach budżet zarabia około 8 mld zł. Na piwach połowę tego.
Oficjalnych statystyk dot. bimbrownictwa nie ma. Krajowa Administracja Skarbowa raz po raz w lasach zamyka tylko tych, którzy produkują nielegalny alkohol na masową skalę. Przydomowe fabryczki są już zdecydowanie poza kontrolą.
- W niektórych rejonach Polski jest to powszechny proceder, a bimber z niektórych okolic (np. Łącka) jest uznawany za lokalny rarytas. Spożywanie bimbru jest akceptowalne społecznie, a bimber trafia nie tylko do uboższych klientów, ale jest też stałym elementem imprez okolicznościowych i festynów - przekonują eksperci Fundacji Republikańskiej, którzy przyglądali się nielegalnemu alkoholowi w Polsce.