Tzw. inflacja PPI obrazuje zmiany cen w przemyśle, czyli kwot, które otrzymuje producent za dostarczone produkty. Dopiero potem następuje faza sprzedaży gotowego towaru konsumentowi, co nazywamy pot. inflacją konsumencką (CPI). W marcu tego roku przyspieszyła ona do 11 proc. i była najwyższa od 22 lat.
Tak wysoka inflacja w firmach wskazuje, że wzrost cen, który bezpośrednio dotyka naszych portfeli, tak łatwo nie odpuści i czekają nas kolejne negatywne zaskoczenia (ekonomiści spodziewają się, że CPI nie zejdzie z poziomów dwucyfrowych przez najbliższe miesiące, a może nawet jeszcze podskoczyć).
Inflacja producencka w Polsce w marcu 2022 r.
Oczekiwania ekonomistów co do wzrostu PPI nad Wisłą oscylowały wokół 18 proc. 20 proc. jest więc niemałym zaskoczeniem. To najgorszy wynik wzrostu cen producenckich od listopada 1995 r., kiedy to PPI wyniosła 20,8 proc.
Zdaniem ekspertów Polskiego Instytutu Ekonomicznego wyższe koszty są problemem globalnym. "Inflacja PPI wzrosła w marcu z 15,9 proc. do 20 proc. (...) To efekt globalnego wzrostu cen surowców w reakcji na wybuch wojny w Ukrainie. Przestoje w chińskich portach i fabrykach dodatkowo podbiją ceny w najbliższych miesiącach. Podobne trendy obserwujemy we wszystkich państwach Unii" - wyjaśniają.
PPI zaskakuje w Niemczech
Przypomnijmy, że forpocztę problemów nad Wisłą sygnalizowaliśmy na łamach money.pl już w środę. Wtedy to dowiedzieliśmy się, że koszty czeskich i niemieckich producentów za sprawą galopujących cen rosną w rekordowym tempie. Miesięczne podwyżki były na poziomie 4-5 proc. W skali roku inflacja producencka u naszych zachodnich sąsiadów za Odrą przekroczyła nawet 30 proc., co było najgorszym wynikiem od 73 lat.
- To źle wróży Polsce - pisaliśmy. Media zachodnie w związku z fatalnymi danymi zaczęły przestrzegać przed stagflacją, czyli zjawiskiem ekonomicznym, w którym równocześnie występuję wysoka inflacja i bardzo niski wzrost gospodarczy.
- Są obawy, że największa gospodarka strefy euro jest poważnie zagrożona stagflacją - podał w środę "Financial Times".
"We wtorek Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) obniżył swoją prognozę wzrostu gospodarczego dla Niemiec na 2022 rok do 2,7 proc., czyli o 1,7 punktu procentowego poniżej poprzedniej prognozy" - przypomniał "FT".
Dziennik skomentował, że jest to największa obniżka prognozy wśród gospodarek krajów rozwiniętych i ujawnia to "skalę narażenia niemieckiego przemysłu energochłonnego na wojnę w Ukrainie".
Jak przekazał "Financial Times", MFW "próbuje złagodzić obawy", że gospodarce światowej grozi stagflacja. Pierre-Olivier Gourinchas, główny ekonomista MFW powiedział w tym tygodniu, że "ryzyko szoku naftowego w stylu lat 70. jest obecnie mniejsze, ponieważ świat jest mniej zależny od ropy naftowej".
Ekonomiści podkreślają, że wyższe koszty produkcji stwarzają perspektywę wzrostu cen konsumpcyjnych w nadchodzących miesiącach - przedsiębiorstwa przerzucają swoje koszty na kupujących, czyli na nas wszystkich.