Od lipca rząd znów zamroził ceny m.in. energii elektrycznej, byśmy łagodniej odczuli podwyżki. Państwo rozłożyło tę tarczę w 2022 r. i jeszcze jej nie zwija. Ceny wprawdzie spadły w 2023 r., ale nie wróciły do poziomów sprzed kryzysu. Przypomnijmy: po agresji Rosji na Ukrainę i sankcjach na Moskwę znacznie podrożał gaz ziemny, kształtujący ceny energii elektrycznej na większości rynków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plusy? Przyspieszyło to rezygnację krajów UE z uzależniającego importu z Rosji. W Polsce "0 proc. zużytego w 2023 r. gazu ziemnego i 0 proc. węgla pochodziło z Rosji. W 2014 r. było to odpowiednio 53 proc. (gaz - red.) i 9 proc. (węgiel - red.)" - czytamy w raporcie "Transformacja energetyczna w Polsce" od Forum Energii.
Ten sam raport mówi, że w drugim półroczu 2023 r. ceny energii w Polsce były wciąż o 62 proc. wyższe niż na początku 2021. Trend trwa: średnia cena hurtowa do lipca 2024 wyniosła ok. 385 zł/MWh. Polska - z ciągłym uzależnieniem od węgla - jest wśród krajów, gdzie w hurcie jest najdrożej. Na drugim biegunie są Francja, Hiszpania, Norwegia czy Szwecja z zupełnie innym miksem energetycznym.
"Na koniec 2023 r. ceny w Niemczech były niższe o 14 proc., w Czechach o 11 proc., na Słowacji o 7 proc., a na Litwie o 4 proc. niż w Polsce. W Szwecji było taniej o 61 proc., przede wszystkim ze względu na to, że jej miks energetyczny (głównie oparty o źródła jądrowe i wodne) nie wymaga zakupu uprawnień do emisji i jest odporny na szoki cenowe surowców energetycznych" - czytamy w raporcie FE. Mówiąc w bardzo dużym skrócie - u nas jest drogo, bo korzystamy z paliw kopalnych i musimy płacić za uprawnienia do emisji.
2 tys. zł na plusie, 200 na minusie. O co chodzi?
Pojawiają się i takie ciekawostki: wieczorem, po bardzo upalnym dniu, Europa włącza w domach klimatyzatory, słońce zachodzi i brakuje energii z fotowoltaiki. Brak też magazynów, z których można ją pobrać. Ceny na giełdzie spot (w kontraktach na następny dzień) lecą w kosmos. Tak było 17 lipca, kiedy o godz. 21.00 na Węgrzech megawatogodzina warta była ok. 3800 zł, w Polsce - 2000 zł, a w Finlandii zero złotych - opisuje wysokienapiecie.pl. Skąd różnice? Polska przepina się na węgiel, Węgry na import, Finowie - na nieemisyjną energię jądrową. Na drugim biegunie był 27 lipca, kiedy koło godz. 14 ceny były ujemne (ok. - 280 zł). Oznacza to zbyt dużą produkcję energii i konieczność jej spowolnienia, żeby jej nie marnować.
Skoro jest drogo, bo czujemy, że jest, to dziwi nas, gdy usłyszymy, że mało płacimy za prąd. Tymczasem we wspomnianym raporcie czytamy: "Od lat ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w Polsce są jednymi z najniższych (nominalnie) wśród krajów sąsiednich". Jak wyliczyło Forum Energii, Polak płaci nawet 56 proc. mniej niż Niemiec i 47 proc. mniej niż Czech. Mimo że rynkowa cena energii w tych krajach jest niższa. Jak to wytłumaczyć? Trzeba pamiętać, że rachunki, to nie tylko ceny hurtowe. To też m.in. polityka podatkowa, stopień interwencjonizmu, wewnętrzne regulacje, które mogą w poszczególnych państwach podwyższać lub obniżać rachunki. W Polsce po zamrożeniu cen unikniemy np. dużych podwyżek. Ale już ci klienci, którzy skorzystają z dynamicznych taryf, muszą wiedzieć, jak poruszać się w skomplikowanym rynku energii elektrycznej.
Mrożenie cen ma krótkie nogi
Większość odbiorców w Polsce korzysta na razie ze stałych taryf. Do końca roku dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz jednostek samorządowych rząd zachował tu próg 693 zł/MWh. Ceny dla odbiorców indywidualnych zamrożono na poziomie 500 zł netto za MWh, bez względu na zużycie. Poprzednio było to mniej - 412 zł za MWh, ale przy limitach zużycia. Przywrócono mechanizm ustalania opłat za przesył przez Urząd Regulacji Energetyki (co oznacza wzrost stawek). Zwolniono jednak gospodarstwa z opłaty mocowej. Jak wyliczyła PAP, kwota na rachunku zwiększy się miesięcznie mniej więcej tak: + 14,50 zł (podniesienie ceny maksymalnej) + 23,50 zł (podwyżka kosztów dystrybucji) - 10,64 zł (zwolnienie z opłaty mocowej) + VAT = 33,37 zł.
Zweryfikują to spływające od sierpnia rozliczenia z operatorami. Rząd dorzuca gospodarstwom o mniejszych dochodach jeszcze bon energetyczny (wniosek można składać do końca września).
To nie koniec ochrony. Ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska zapowiadała utrzymanie osłon w budżecie na 2025 i faktycznie zabezpieczono na ten cel 2 mld zł. - Ostatecznie kwota może być istotnie większa - mówił na konferencji prasowej minister finansów Andrzej Domański. Eksperci przypominają jednak, że mrożenie cen nie jest do utrzymania długoterminowo. - Aby je obniżyć konieczny będzie szybszy rozwój OZE i magazynów energii, oraz wykorzystanie funduszy unijnych na modernizację sieci - mówi Paweł Wiejski, analityk Instytutu Zielonej Gospodarki.
Import podbija ceny
Energia elektryczna, to oczywiście tylko część energetyki. I o ile w Polsce produkcja prądu wciąż wisi na rodzimym węglu, to przemysł energetyczny, jako całość, opiera się na imporcie.
Według raportu Forum Energii, 87 proc. energii pierwotnej (uzyskiwanej z zasobów naturalnych) pochodzi w Polsce z paliw kopalnych - 45 proc. z węgla, 26 proc. z ropy, 15 proc. z gazu. W elektrowniach i elektrociepłowniach spala się węgiel wydobyty w kraju. Ten importowany trafia raczej do gospodarstw domowych, na opał. Choć węgiel wciąż dominuje w produkcji energii elektrycznej i stanowi 60 proc. polskiego miksu, to jego udział spadł w 2023 r. rekordowo - aż o 10 pkt. proc. rdr.
A teraz złe wiadomości:
● Polska jako jedyne państwo w UE nie ma planu odejścia od węgla;
● polska energetyka nadal jest najbardziej emisyjna w UE i będzie tak jeszcze długo;
● wzrosła nam produkcja energii z gazu ziemnego, a więc z paliwa kopalnego;
● choć rekordowo wzrosła produkcja energii z OZE, to w dużej mierze napędzają ją prosumenci, nie polityka państwa.
- Potrzebna jest dobra koordynacja, aby za zmianami w generacji podążały zmiany po stronie sieci i organizacji rynku, w tym poprawy elastyczności. Ktoś musi całościowo patrzeć na energetykę – nie można się skupiać wyłącznie na sektorze wydobywczym lub cenach energii. Decydentom umyka, że energetyka jest dla ludzi – komentuje dr Joanna Pandera, prezeska Forum Energii.
W raporcie FE znajdziemy szczegóły dotyczące importu. Tu wyimki:
● Polska od lat importuje energię elektryczną - głównie z Niemiec i Szwecji;
● uzależnienie polskiej gospodarki od importu energii w latach 2013–2022 wzrosło z 28 proc. do 43 proc.;
● od lat najbardziej zależymy od importu ropy naftowej (ok. 97 proc. zużycia);
● węgiel sprowadzamy m.in. Kolumbii, Kazachstanu, RPA, Indonezji; gaz ziemny z Danii, USA, Kataru, Niemiec; ropę z Arabii Saudyjskiej, Norwegii i USA; dywersyfikacja nie oznacza jednak mniejszych kosztów;
- Europa jest uboga w surowce energetyczne i przeważającą większość musi sprowadzać z zagranicy, często z niestabilnych krajów i regionów. Rachunek za import wzrasta z każdym rokiem i wynosi już dla Polski 140 mld złotych rocznie w 2023 r. Zmniejszanie zużycia paliw kopalnych leży w strategicznym interesie UE, aby uniezależnić się od geopolitycznych ryzyk, ale też, aby zmniejszyć rachunek za import - tłumaczy Maciej Jakubik z Forum Energii.
Tańszy prąd - co robić?
Eksperci podsuwają rozwiązania: redukować kosztowne emisje CO2, wytwarzać więcej energii samodzielnie, budować magazyny energii, decentralizować, ale nie zapominać o cyberbezpieczeństwie infrastruktury, elektryfikować i transport, i przemysł.
Żeby to miało sens, potrzeba więcej energii elektrycznej z OZE, a luką jest tu energetyka wiatrowa.
- Czysta, relatywnie tania energia z wiatru mogłaby podratować system elektroenergetyczny w część zimowych nocy. To też sposób, by nie martwić się opłatami za emisję w systemie ETS2. Według naszych scenariuszy energetyka wiatrowa mogłaby odpowiadać w 2040 r. za ponad połowę rocznej produkcji prądu w Polsce - mówi Michał Smoleń z Fundacji Instrat.
Agnieszka Stupkiewicz, Fundacja Frank Bold: - Wojna w Ukrainie unaoczniła, że powinniśmy budować bezpieczeństwo energetyczne oparte o dostępne w Polsce zasoby. Jednak nie mam na myśli węgla czy gazu. Bezpieczeństwo energetyczne słusznie definiuje się w polskim prawie nie tylko jako zdolność do pokrycia zapotrzebowania na energię, ale też dostępność techniczną, ekonomiczną i – co istotne – zachowanie wymagań ochrony środowiska. Tylko energia z odnawialnych źródeł – słońca, wiatru czy wody – spełnia te wymagania.
Autorką jest Aleksandra Majda, vice president ESG Impact Network