Amazon szuka specjalistów od "globalnych operacji bezpieczeństwa". Z opisu obowiązków wynika, że osoby zatrudnione na tym stanowisku miałyby monitorować, czy pracownicy nie planują zrzeszać się w związkach zawodowych.
Po tym, jak sprawa została nagłośniona, firma usunęła ogłoszenia i wyjaśniła, że jej intencją wcale nie jest inwigilacja pracowników. Samo ogłoszenie, przekonuje rzeczniczka Amazona w Australii, zostało sformułowane nieprawidłowo i wkradł się do nie błąd – informuje "The Guardian".
To właśnie australijscy pracownicy nowego centrum magazynowego, które ma ruszyć pod koniec 2021 r., mieliby być poddani kontroli. Koncern chce zatrudnić ponad 2 tys. osób.
Na gruncie australijskiego prawa nie jest przesądzone, czy zbieranie informacji o pracownikach narusza przepisy dotyczące dopuszczalnych granic nadzoru. Zresztą w różnych stanach Australii kwestie nadzoru znacząco się od siebie różnią.
Inna sprawa, o czym przekonuje "The Guardian", że Amazon rozwinął takie narzędzia nadzoru nad pracownikami, że już teraz jest w stanie przewidzieć, w których magazynach pracownicy będą chcieli organizować się w ramach związków zawodowych na długo przed tym, jak faktycznie podejmą kroki w tym kierunku.
Jak to robi? Wystarczy połączenie informacji o sytuacji rodzinnej pracowników (liczebność rodzin, zagrożenie ubóstwem), ich pochodzeniu, do tego wiedza o tym, co myślą i mówią o pracodawcy, gdy są przekonani, że nikt niepowołany nie słyszy.
Umiejętne przeanalizowanie tych informacji pozwala ustalić, w których magazynach ludzie wcześniej czy później postanowią połączyć siły i zawalczyć o swoje prawa.