Środowa "Rzeczpospolita" pisze, że w tym roku raportu z prac komisji śledczej ds. Amber Gold nie należy się spodziewać. - Mamy czas do końca kadencji Sejmu - powiedziała przewodnicząca komisji Małgorzata Wasserman.
A jeszcze wiosną mówiła, że raport powinien pojawić się "najpóźniej na początku listopada".
- Materiał jest ogromny. Stenogram z przesłchania jednego świadka to ok. 150 stron, a takich świadków mamy 140 - podkreśla Jarosław Krajewski, wiceprzewodniczący komisji.
Zobacz także: Przesłuchanie Donalda Tuska przez komisję ds. Amber Gold
Z kolei przedstawiciel Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski twierdzi, że pojawiły się nowe przesłanki, a raport będzie "bliżej marca". - Wpłynęły nowe materiały. Dotyczą styku państwa i przestępczości - mówi poseł i dodaje, że są one "ściśle tajne".
Z kolei PO podkreśla, że raport komisji to "pałka polityczna", dlatego szefowie czekają z jego publikacją. - Posłowie czekają na polityczne decyzje góry, czyli samego Jarosława Kaczyńskiego - mówi Krzysztof Brejza z PO.
"Rzeczpospolita" pisze, że PiS liczył na postawienie przed Trybunałem Stanu Donalda Tuska. Okazuje się jednak, że to może się nie udać przed końcem kadencji. Na wyjaśnienie, kto stał za Marcinem P. nie ma jednak co liczyć. - Nie jesteśmy prokuraturą, naszym zadaniem było zbadanie, jak działały instytucje państwa - mówi Krajewski.
Każdy rok działalności komisji ds. Amber Gold to ok. 1,1 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl