Marcin i Katarzyna P. zostali skazani za oszustwo, wprowadzanie klientów Amber Gold w błąd, prowadzenie działalności parabankowej bez zezwolenia. Oprócz kar pozbawienia wolności, sąd orzekł, że dodatkowo Marcin P. ma zapłacić 159 tys. zł grzywny, a Katarzyna P. 30 tys. Oboje nie będą mogli prowadzić działalności gospodarczej przez 10 lat. Sąd zobowiązał skazanych do naprawiania szkody, czyli zwrotu pieniędzy poszkodowanym.
Sąd rozpoczął od odczytania kar jednostkowych za poszczególne zarzuty, a na koniec podał łączny wymiar kary.
W maju gdański sąd uznał Katarzynę i Marcina P. za winnych oszustwa i niekorzystnego rozporządzenia mieniem. W środę 16 października poznaliśmy wymiar kary. Zajęło to kilka miesięcy, bo sąd odczytywał nazwiska wszystkich kilkunastu tysięcy pokrzywdzonych.
Sprawa ta pokazała, jak bardzo kuriozalny skutek może mieć przepis mówiący o tym, że nawet jeśli wszyscy pokrzywdzeni stali się ofiarami przestępstwa w tych samych okolicznościach, to i tak trzeba odczytać każde z osobna nazwisko oraz kwalifikację czynu. Przepis doczekał się nowelizacji we wrześniu 2019 r. W nowej formule art. 418 par. 1b przewiduje, że jeżeli ze względu na obszerność wyroku jego ogłoszenie wymagałoby zarządzenia przerwy lub odroczenia rozprawy, przewodniczący, ogłaszając wyrok, może poprzestać na zwięzłym przedstawieniu rozstrzygnięcia sądu oraz zastosowanych przepisów ustawy karnej.
Sędzia Lidia Jedynak zdecydowała jednak, że w związku z wątpliwościami interpretacyjnymi nie przerwie odczytywania wyroku. Zadecydowała obawa, że zastosowanie znowelizowanego przepisu Kodeksu postępowania karnego mogłoby dać stronie pozwanej argument do podważenia rozstrzygnięcia.
W sumie sędzia miała do odczytania 59 tomów po 200 stron każdy.
9 tys. stron aktu oskarżenia
Przypomnijmy, że przygotowany przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 r. Zebrane w ciągu 3 lat śledztwa materiały liczyły ponad 9 tys. stron. Według prokuratury, Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali w sumie ponad 18 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
Proces ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w marcu 2016 r. Odbyło się ponad 180 rozpraw, w trakcie których przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyło się za granicą i prowadziły je polskie ambasady lub konsulaty.
Prokuratorzy wnieśli o kary 25 lat więzienia dla każdego z oskarżonych. Obrońcy Marcina P. i Katarzyny P. wnioskowali o ich uniewinnienie.
- Wydaje się, że kara wnioskowana przez prokuraturę jest surowa, wysoka i dolegliwa. Rzeczywiście tak jest. Ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy, sumę wyłudzonych pieniędzy i liczbę pokrzywdzonych i oszukanych osób, jedynie taka kara jest w stanie spełnić swoją rolę w zakresie indywidualnego oddziaływania, jak i zakresie prewencji, a także zadośćuczyni społecznemu poczuciu sprawiedliwości – powiedziała w mowie końcowej prokurator Izabela Janeczek.
Prokuratura dowodziła, że lokaty zawierane przez klientów Amber Gold tylko w śladowych ilościach miały pokrycie w szlachetnych kruszcach tj. złocie, srebrze i platynie; umowy z klientami nie były w żaden sposób ubezpieczone, a właściciele spółki nie prowadzili rzetelnej rachunkowości. Małżeństwu P. zarzuciła też działanie w sposób "wyrachowany i bezwzględny".
Prokuratura oszacowała oszustwo na łączną kwotę prawie 851 mln zł.
Obrońca Marcina P.: on nikogo osobiście nie namawiał
Od 2012 r. Marcin i Katarzyna P. przebywają w areszcie tymczasowym, który jest im sukcesywnie przedłużany.
Mec. Michał Komorowski, pełnomocnik oskarżonego Marcina P. przekonywał z kolei, że prokuratura nie wykazała wszystkich przesłanek, które są konieczne, aby udowodnić popełnienie przez Marcina P. przestępstwa oszustwa. Udowadniał, że nie można powiedzieć, że Marcin P. wprowadził w błąd kilkanaście tysięcy osób i doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, gdyż żaden z pokrzywdzonych nie miał osobistego z nim kontaktu.
Zaprzeczał też, by działalność prowadzona przez P. miała charakter piramidy finansowej.
O uniewinnienie swojej klientki wnioskowała też pełnomocnik Katarzyny P., mec. Anna Żurawska. Przytoczyła zeznania kilkunastu świadków, według których wszystkie decyzje inwestycyjno-finansowe w Amber Gold podejmował Marcin P., a jego żona nie miała wiedzy merytorycznej nt. działalności spółki.
- Zajmowała się wyposażeniem lokali, wystrojem wnętrz i ich umeblowaniem, strojami dla pracowników, umiejscowieniem ulotek i plakatów. Zwracała uwagę na czystość pomieszczeń biurowych i zajmowała się organizacją imprez dla pracowników (...) Można z sarkazmem powiedzieć, że obszar władzy i decyzyjności mojej klientki w spółce był faktycznie imponujący. Moja klientka ufała mężowi. Ufała, że stworzona przez niego spółka działa zgodnie z prawem i w granicach prawa - przekonywała obrońca.
Dodała, że nie jest jej "intencją przerzucanie odpowiedzialności na współoskarżonego Marcina P.", bo zgadza się z mec. Komorowskim co do tego, że nie można Marcinowi P. przypisać winy i należy uniewinnić oboje małżonków.
Amber Gold – kalendarium wydarzeń.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl