Amerykańscy i zachodni urzędnicy przekonują, że uszkodzenia gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 noszą znamiona sabotażu. Choć żaden z rurociągów nie był aktualnie w eksploatacji - przesył NS 1 wstrzymała Rosja, a NS 2 jest gotowy do eksploatacji, ale nie został uruchomiony, to incydent ten jest ostrzeżeniem i rodzi kolejne pytania o dostawy energii do Europy.
Europę czeka ciężka zima
Te przecieki zabijają wszelkie nadzieje, jakie były, że ten rurociąg może pomóc im przetrwać tę zimę. To nie jest właz ewakuacyjny dla naszych europejskich sojuszników. To będzie problem na kilka kolejnych zim - powiedział CNN były amerykański regulator energetyczny Neil Chatterjee.
Skutki już widać. Pokłosiem uszkodzeń gazociągów jest wzrost cen. W środę na zamknięciu w holenderskim hubie TTF cena gazu z dostawą w październiku wzrosła o pond 10 proc. do 205 euro za 1 MWh.
Amerykański ekspert nie ma wątpliwości - to grozi wpędzeniem europejskiej gospodarki w recesję. Przekonuje też, że obecna sytuacja związana z gazociągami Nord Stream pokazuje, jak niebezpieczne jest uzależnienie się tylko od jednego źródła dostaw i ograniczona możliwość wyboru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uszkodzenie Nord Stream
W poniedziałek odkryto wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim. Do wycieków doszło w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od duńskiej wyspy Bornholm oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholmu.
Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała w poniedziałek dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wycieki. - Nie ma wątpliwości, że to eksplozje - zaznaczył Bjoern Lund z SNSN. Spółka Nord Stream AG potwierdziła we wtorek wyciek, który "pozwala założyć fizyczne zniszczenie rury".
W czwartek poinformowano o czwartym wycieku z uszkodzonych rurociągów.