Helen Brocklebank, dyrektor naczelna Walpole, która reprezentuje takich producentów alkoholi jak: Alexander McQueen, Claridge's i Harrods, powiedziała, że cła na dobra luksusowe, w tym na szkocką whisky, nigdy nie powinny być nałożone.
Dodała, że zawieszenie na 5 lat ceł, które przewiduje nowa umowa handlowa pomiędzy Wielką Brytanią a USA, to pierwszy krok ku normalności. A kolejnym powinno być całkowite ich zniesienie.
Przypomnijmy, pod koniec tygodnia Unia Europejska i Stany Zjednoczone zakończyły 17-letnią wojnę handlową. Obie strony zgodziły się na pięcioletnie zamrożenie ceł odwetowych w toczącym się od prawie dwóch dekad sporze o subsydiowanie firm lotniczych. Chodzi o Airbusa i Boeinga.
Dotąd obie strony oskarżały się wzajemnie o działania ograniczające konkurencję i nakładały kolejne taryfy. Do intensywnego szukania kompromisu zmusiła je dopiero zła sytuacja w branży po pandemii oraz zagrożenie ze strony gospodarki chińskiej.
Dwa dni po podpisaniu umów z UE, USA podpisały również nową umowę handlową z Wielką Brytanią. Szacuje się, że nałożone na producentów szkockiej whisky cła spowodowały utratę w ciągu dwóch ostatnich lat ponad 600 mln funtów zysków.
Przemysł szkockiej whisky został dotknięty 25 proc. cłem przez administrację byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.
Brytyjscy producenci szkockiej zapowiedzieli, że będą starali się teraz odbudować eksport na swój największy rynek – czyli USA.
Karen Betts, dyrektor naczelna Scotch Whisky Association, powiedziała, że nowa umowa handlowa była "bardzo dobrą wiadomością dla szkockiej whisky" po dwóch "ekstremalnie szkodliwych" latach.
- Najważniejsze jest teraz to, by rządy i firmy lotnicze po obu stronach [Oceanu - red.] dotrzymały swoich zobowiązań i konstruktywnie współpracowały ze sobą – podsumowała Betts.
W wojnie celnej ucierpieli również brytyjscy producenci kaszmiru i pojazdów budowlanych.