Javier Milei w sierpniu wygrał prawybory na kandydata na prezydenta i rozpoczął kampanię prezydencką. W niej zasłynął kontrowersyjnymi opiniami oraz często radykalnymi pomysłami. Na fali kryzysu gospodarczego obiecuje rozprawić się ze "zbędną kastą" polityków, których nazywa "szczurami i pasożytami".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednym z ważniejszych postulatów głoszonych przez Milei jest rezygnacja z argentyńskiego peso na rzecz dolara. Co więcej, chce zlikwidować dwie trzecie ministerstw, zlikwidować bank centralny, ułatwić dostęp do broni palnej, a także zakazać aborcji i edukacji seksualnej w szkołach - o czym pisaliśmy na money.pl.
"Milei kryzys klimatyczny uważa za wydumany problem. Ale jednocześnie nie chce słyszeć o religii katolickiej, zastanawia się, czy nie przejść na judaizm, chce dopuścić wolność orientacji i korekty płci oraz zalegalizować narkotyki i handel organami" - informowała "Gazeta Wyborcza".
Nie interesuję się polityką, ale Milei to czysta karta. Może i jest szalony, ale przynajmniej mówi to, co myśli – powiedział agencji Reutera 33-letni pracownik restauracji w Buenos Aires Sebastian Pizzo.
Ostra kampania faworyta na fotel prezydencki
W kampanii wyborczej Milei krytykował Chiny. Oskarżał też papieża Franciszka o związki z komunistycznymi dyktaturami, nazywał go "imbecylem" i "reprezentantem zła na Ziemi". W kraju zapowiadał "spalenie" banku centralnego i prywatyzację wszystkich przedsiębiorstw państwowych.
Na wiecach wyborczych pokazywał się z wielkim banknotem studolarowym z własną twarzą w miejsce podobizny Benjamina Franklina, a także z piłą łańcuchową, która miała symbolizować plany cięcia wydatków budżetowych.
Według sondaży Milei dostanie najwięcej głosów, ale najprawdopodobniej nie wygra w pierwszej turze, co wymagałoby 45 proc. poparcia lub 40 proc., pod warunkiem że będzie miał przewagę co najmniej 10 pkt. procentowych nad kolejnym rywalem. W przeciwnym razie dwóch kandydatów z najlepszymi wynikami zmierzy się w drugiej turze w listopadzie.
- Mocna kandydatura Mileia odzwierciedla nastroje antyestablishmentowe w regionie po dekadzie powolnego wzrostu i załamania gospodarczego spowodowanego pandemią. Wyborcy są autentycznie zaintrygowani jego obietnicą dolaryzacji gospodarki. Są gotowi porzucić peso niczym zły nawyk, niezależnie od tego, czy Milei będzie w stanie skutecznie przyjąć amerykańską walutę, czy też nie - ocenił cytowany przez BBC dyrektor programu ds. Argentyny w think tanku Wilson Center Benjamin Gedan.
Kryzys w Argentynie rozlewa się
Jeden z kandydatów na prezydenta, minister gospodarki - Sergio Massa - ogłosił porozumienie rządu z właścicielami supermarketów, które przewiduje ograniczenie miesięcznego wzrostu cen do maksymalnie 5 proc. w okresie 90 dni. Czyli akurat przed wyborami.
Umowa, jak pisaliśmy w money.pl, przewiduje ulgi podatkowe dla supermarketów, które w tym okresie nie podwyższą cen ponad 5 proc. miesięcznie oraz system kredytowy dla małych i średnich firm, które zaopatrują supermarkety w towary.
Ta decyzja nie zahamowała jednak inflacji ani dewaluacji argentyńskiego peso. We wrześniu inflacja w Argentynie przebiła 120 proc.