Pod koniec maja nasz rząd wysłał do USA zapytanie ofertowe w sprawie zakupu 32 samolotów F-35. Tym samym zamknięta została dyskusja ekspertów dotycząca wyboru nowego samolotu dla Wojska Polskiego. Wizyta prezydenta Dudy w USA tylko potwierdza, że naprawdę już dokonaliśmy wyboru.
Od poniedziałku w Stanach jest szef MON. Minister Błaszczak w kolejnych swoich wypowiedziach, również na Twitterze, przekonuje, że jesteśmy na ostatniej prostej. "Planowany zakup myśliwców F-35 wpisuje się w tworzenie całego systemu, który odstrasza potencjalnego przeciwnika" - czytamy w jednym z nich.
W innym Błaszczak wychwala nowoczesne maszyny: "Mamy doskonałych pilotów, którzy zasługują na najlepszy sprzęt. Myśliwce F35 wprowadzą nową jakość w WP oraz zapewnią bezpieczeństwo naszym lotnikom."
Pozostaje tylko pytanie, ile przyjdzie nam za to zapłacić? Jak już pisaliśmy w money.pl, za 34 samoloty Belgowie zapłacą 4 mld euro, czyli ponad 17 mld zł. W ocenie eksperta wojskowego - Mariusza Cielmy - różnica dwóch samolotów niewiele tu zmienia i pewnie zapłacimy podobnie dużo.
Rzecz jednak w tym, że to dopiero początek. Jak przekonuje Cielma, trzeba się przygotować na dużo wyższe koszty eksploatacji tego sprzętu.
- Godzina lotu F-35 kosztuje 40 tys. dol. (150 tys. zł). Dopiero w 2025 r. producent przewiduje, że koszty zmniejszą się do 25 tys. dol. (94 tys. zł) ze względu na lepsze wdrożenie ich do służby. To jednak nie wszystko, bo trzeba będzie jeszcze zmodernizować bazy. Belgowie wydadzą na to 350 mln euro ( blisko 1,5 mld zł). Nas to raczej będzie więcej kosztować - mówi Cielma.
Dlaczego więcej? Belgowie będą modernizować swoje bazy samolotów F-16, by były gotowe obsłużyć F-35. W naszym przypadku trzeba będzie dostosowywać do supernowoczesnych maszyn postsowieckie bazy starych, rosyjskich samolotów bojowych. To też nie koniec. Oprócz baz i samolotów trzeba mieć jeszcze pilotów tych latających komputerów. W przypadku F-35 jest to potężny wydatek.
- Przeszkolenie jednego pilota to koszt rzędu 10 mln dol. (ok. 38 mln zł) Według norm NATO na jeden samolot musi przypadać co najmniej 1,5 pilota. Co więcej, każdy z nich powinien w roku wylatać 160 godzin. Jak się to wszystko zsumuje, to dopiero widać co przed nami - mówi Mariusz Cielma.
Stosując normy NATO, powinniśmy mieć zatem co najmniej 48 pilotów. Ich szkolenie będzie kosztować 1,8 mld zł. Zapewnienie tylko jednemu z nich odpowiedniej, rocznej liczby godzin w powietrzu w tych samolotach - to kolejne 24 mln zł. Loty wszystkich 48 pilotów kosztować będą rocznie ponad miliard złotych. W perspektywie wielu lat służby oznacza to potężne wydatki.
Jednak inaczej być nie może, kiedy korzysta się z najbardziej zaawansowanego sprzętu. Trzeba tylko mieć świadomość, jak znaczące będzie to obciążenie dla budżetu MON. - Zgodnie z analizami NATO zakup nowoczesnych samolotów to tylko 30 proc. wszystkich kosztów związanych z ich dalszą eksploatacją. W perspektywie 30 lat trzeba będzie zatem dołożyć brakujące 70 proc. - wyjaśnia Cielma.
Całość wraz z kosztami zakupu, w tak odległej perspektywie, może zatem kosztować około 57 mld zł. Po przelaniu na amerykańskie konta 17 mld zł trzeba będzie mieć jeszcze w zapasie 40 mld zł, by eksploatować kupione F-35.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl