1 mln 271 tys. 84,98 zł - na tyle producent wycenił Mercedesa-Maybacha S580e wraz ze wszystkimi gadżetami w wariancie Night Series. Gdyby to było moje pierwsze spotkanie z luksusową limuzyną, powiedziałbym: wow. Bo fotel rozkłada się do wygodnej leżanki. Masaż jest tak intensywny, jakby ktoś spod spodu robił go własnymi pięściami. Bo można oglądać telewizję na żywo w czasie jazdy, a samochód spełnia niektóre zachcianki wypowiadane na głos (i jeszcze dowcip potrafi opowiedzieć).
Do tego jest długi jak limuzyna prezydenta i szeroki, drzwi można zamknąć bez szarpania za klamkę. Wszędzie, gdzie się pojawi, mówi: weź, zjedź mi z drogi.I jeszcze jest cały czarny. Zamiast chromowanych ramek na grillu i wokół okien ma czarne, do tego czarne klamki, czarną gwiazdę i listwę na masce, nawet felgi ma czarne. Znamy zresztą ten "czarny" koncept choćby z Rolls-Royce'a, który też ma swoje alter ego nazywane Black Badge, bardziej łobuzerskie, a mniej błyszczące. Jeśli właśnie nim inspirowali się projektanci i inżynierowie Maybacha, to mam wrażenie, że pomysł był trafiony, ale w wykonaniu coś poszło nie tak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maybach z sześcioma cylindrami
I nie chodzi wcale o to, że pod maską nie ma silnika V12, a jedynie cztery litry i sześć cylindrów oraz dopięty silnik elektryczny - w końcu S580e to hybryda plug-in. Nie przeszkadza mi to, a nawet widzę kilka zalet. Moc systemowa 510 KM i 750 Nm naprawdę wystarczą, by poczuć frajdę z jazdy i cieszyć się dużą dynamiką.
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 4,9 s. Napęd 4x4 i maksymalna prędkość 250 km/h. Gdy jedzie się z pasażerami na fotelach VIP, nie chce się ich w nie wgniatać przy ruszaniu. Maybachem na tor też się (chyba?) nie jeździ. Dlatego moim zdaniem nie za bardzo ma nad czym wylewać łez.
Poza tym, korzystająca przy ruszaniu z silnika elektrycznego limuzyna (nawet, gdy baterie nie są naładowane) to gwarancja startu w ciszy, delikatnie, po prostu elegancko. Kiedy mieszka się w domu z garażem (raczej nie kupuje się Maybacha w bloku z wielkiej płyty), to można jeszcze jeździć na prądzie około 80-90 km. Dla większości to wystarczający dystans w ciągu dnia, by dojechać do pracy, szkoły, na zakupy, do restauracji. Ładowanie przez noc z gniazdka i tak codziennie. A w trasie Maybachem można pokonać około 700 km na jednym tankowaniu.
Skoro o jeździe mowa, to naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Właśnie komfort jest dowodem, że w przypadku Maybacha płaci się nie tylko za marketing i trochę dodatków. Ma specjalny tryb jazdy Maybach, które za żadne pieniądze nie uświadczycie w "zwykłym" Mercedesie. Poza tym, jest o 18 cm dłuższy niż "zwykła" Klasa S 580 w wariancie przedłużonym.
Zawieszenie, korzystające ze zdobyczy mechaniki i elektroniki, sprawia, że Maybach niemal płynie przez drogowe nierówności oraz progi zwalniające.Podróż Maybachem jest naprawdę przyjemna i komfortowa. I to zarówno na tylnych fotelach, jak również z przodu. To samo można powiedzieć o manewrowaniu i parkowaniu, wspieranym licznymi "oczami" dookoła. Asystenci parkowania są, ale wystarczy kamera 360 stopni i czujniki.
Długość nadwozia | 547 cm |
Szerokość nadwozia | 211 cm (z lusterkami) |
Wysokość nadwozia | 151 cm |
Rozstaw osi | 340 cm |
Źródło: autocentrum.pl |
Trochę luksusu i trochę niedociągnięć
Maybach dla Mercedesa to taka wisienka na torcie. Gdy po raz pierwszy testowałem Maybacha S680, pisałem wprost o ikonie luksusu spod znaku Mercedesa. Przy kolejnym spotkaniu, mając porównanie z innymi autami z najwyższej półki, poprzeczka idzie jednak wyżej. I dlatego każde niedociągnięcie boli i kłuje w oczy.
Od nadmiaru zbierającej odciski fortepianowej czerni, gdzie aż prosi się o matowe drewno. Czarne felgi, których wzór składa się z logotypów Maybacha, przekraczają granicę, za którą luksus zamienia się w kicz. Także na konsoli środkowej wysyp małych logotypów Maybach. Aż po system MBUX, który wariuje, gdy naraz dostępny jest na trzech ekranach i dotykowym tablecie.
Albo słynną asystentkę "Hej, Mercedes", która nie tylko wielu rzeczy "nie rozumie" albo "nie jest w stanie pomóc", ale nawet po wciśnięciu przycisku na kierownicy głupieje i twierdzi, że w tym momencie jest dostępna na innym fotelu. Którym? Przekrzykiwaliśmy się we trójkę i próbowaliśmy sprawdzić. Nierzadko szybciej było przeklikać się przez rozbudowane menu.
Również lakier, którego głęboka czerń robi imponujące wrażenie na pierwszy rzut oka, "łapie" wszystko. W zasadzie co dzień można by nim jeździć na myjnię. Tam, gdzie w dotychczas testowanych Maybachach znajdowałem lodówkę, jest... w sumie, to nie wiem co. Pewnie otwór prowadzący do komory bagażnika, ale nie udało mi się go otworzyć - plastik chodził ciężko i bałem się, że go urwę.
Dobrą robotę robi oświetlenie ambientowe, które może być wielokolorową kompozycją. Odpowiednio dobrane sprawia, że po zmroku wnętrze wygląda nie tylko przyjemnie, ale i naprawdę bogato. Rzecz w tym, że znajdziemy je również w o wiele niżej pozycjonowanych modelach Mercedesa bez znaczku "Maybacha".
Maybach S580e za 1,2 mln zł. Czy ma sens?
I można by się zacząć zastanawiać, czy taki Maybach ma sens, a może lepiej postawić na bogato wyposażoną "zwykłą" klasę S? Zupełnie nie w tym rzecz. - Nasi klienci nie kupują samochodu dlatego, że go potrzebują. Kupują, bo go chcą - mówił w rozmowie z money.pl Philipp Schiemer, dziś już były CEO Mercedes-AMG i luksusowych marek Maybach oraz klasy G.
Jest jeszcze jeden aspekt, na który zwrócił uwagę serwis autokult.pl, pisząc o innym modelu Maybacha. "Łatwiej zrozumieć ten samochód, kiedy uświadomimy sobie, że maybachy najczęściej kupują Chińczycy. (...) patrząc na ich samochody, uwielbiają czarny plastik, a miejscami tandeta kompletnie im nie przeszkadza" - stwierdził Marcin Łobodziński w swoim artykule.
Mimo tych wszystkich niedociągnięć i miejscami kiczu, myślę, że w siedzibie koncernu mogą być spokojny o swoją sprzedaż oraz rynkowe powodzenie także i tej konfiguracji. Bo w Polsce i wielu innych miejscach na świecie znajdzie się grono ludzi gotowych zapłacić niemałe pieniądze za "puchowe" zawieszenie, dodatkowe kilkanaście centymetrów prestiżu oraz charakterystyczny znaczek na słupku C. W końcu Maybach to zawsze Maybach.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl