Dziś za pośrednictwem sieci każdy może dotrzeć do pilnie skrywanych tajemnic firmy. Wcześniej tematy te były znane tylko pracownikom spotykającym się w wąskich, zaufanych grupach i omawiane podczas lunchu czy przerwy na kawę. Tyle że internetowa rewolucja dotarła do firm i czy im się to podoba, czy nie, wymusza zmiany i nastawienie na jeszcze większą transparentność.
– Zdajemy sobie sprawę z głosów, jakie pojawiają się wśród działów HR, rozumiemy, że anonimowość portalu jest dla nich problemem. Dlatego wprowadziliśmy 3 zmiany w funkcjonowaniu serwisu – odpowiada Adam Kosieradzki, prezes GoWork.pl, i wylicza.
- Walka z hejtem. Serwis usuwa wpisy nic niewnoszące do dyskusji.
- Użytkownicy mogą opisywać wewnętrzne działy organizacji, a nie tylko całą firmę np. pracę w dziale sprzedaży, IT, marketingu, księgowości.
- Zero tolerancji dla mobbingu. Za zgodą pokrzywdzonych po zebraniu 10 potwierdzeń odnośnie danej sytuacji serwis przekazuje temat do dziennikarzy śledczych, którzy badają i mogą nagłośnić wskazaną historię.
My tylko dajemy głos pracownikom. Brak anonimowości to zabije
Rozmowa z Adamem Kosieradzkim, prezesem GoWork.pl.
Czytając portale społecznościowe, można odnieść wrażenie, że pracownicy działów HR was nienawidzą…
Faktycznie jesteśmy zdziwieni, jak wiele działów personalnych nazywa naszych użytkowników "frustratami", "hejterami" czy "trollami niewartymi uwagi". A przecież jest to 2,7 mln ludzi odwiedzających GoWork w każdym miesiącu. Według naszej analizy użytkownicy odwiedzający wątek firmy to głównie kandydaci do pracy, klienci, kontrahenci zainteresowani opinią o danej marce. To są realni ludzie, a nie trolle.
Zdajemy sobie sprawę, że narzędzie, które tworzymy, nie jest akceptowane przez wszystkich. Wiele firm uważa, że anonimowość na GoWork powoduje zbyt dużą swobodę w wyrażaniu swoich emocji. Żądają od nas rejestracji użytkowników, możliwości ich identyfikacji, żeby wiedzieli, z kim rozmawiają, bo inaczej ciężko jest im się odnieść do danej sytuacji. Firmy najczęściej widzą problem w użytkownikach, w naszym portalu, dlatego pozywają nas do sądu, próbując udowadniać poniesione straty poprzez utratę klientów, kontrahentów czy kandydatów do pracy.
Pan się temu dziwi?
Rozumiem obie strony. W Polsce jest jednak coraz więcej organizacji, które rozumieją, że trzeba zjechać z 10 piętra, usiąść z ludźmi i porozmawiać. Pamiętając o tym, że mamy do czynienia z ludźmi, ich potrzebami, uczuciami. Rolą zarządów jest słuchanie pracowników, ale kluczowe jest zrozumienie tego, co mówią, bez przerywania, górnolotnych haseł wieszanych na ścianach czy narracji "przecież tak wiele dla was robimy, a wy tego nie doceniacie".
Tak, ale wasi użytkownicy poruszają problem mobbingu, wyzyskiwania. To poważne zarzuty… powinny być anonimowe?
Analizowaliśmy przypadki Szlachetnej Paczki czy Sante, gdzie w naszym serwisie pojawiało się mnóstwo komentarzy o nieprawidłowościach, natomiast w portalach, gdzie konieczna jest rejestracja, były oficjalne, ogólne wpisy użytkowników.
Uważamy, że anonimowość jest kluczowym elementem w koncepcji otwartego portalu z opiniami o pracodawcach. Naszą rolą nie jest tworzenie narzędzia, które będzie spełniało nasze oczekiwania, ale realizacje miejsca ważnego dla ludzi. Najważniejszy jest dla nas głos użytkowników i danie im możliwości mówienia w sposób swobodny. Naszym zdaniem wszelka próba identyfikowania czy rejestrowania ludzi powoduje brak otwartości i szczerości w wypowiedziach. Nie zależy nam na tym, żeby tworzyć miejsce, gdzie mówi się pod presją otoczenia.
Co ma zrobić firma, jeśli w sposób niesprawiedliwy została oczerniona…
Wydaje mi się, że musimy mieć więcej zaufania do ludzi, którzy interesują się daną marką. Jeśli z jednej strony człowiek zobaczy emocjonalne, tendencyjne opinie użytkowników, a z drugiej mądre reakcje pracodawcy, który nie boi się krytyki, pokazuje swoją misję, strategię i długofalowe podejście do pracowników, to obserwatorzy firmy to doceniają i wyrobią sobie pozytywną opinię.
Staramy się edukować pracodawców, że rozwiązaniem nie jest narzekanie, krytykowanie czy droga sądowa, ale proaktywne działanie pokazujące, co dobrego firma robi dla swoich pracowników.
Czy uważacie, że GoWork może pomóc ludziom?
Jesteśmy zszokowani, jak wiele patologicznych, dramatycznych historii opowiadają nam nasi użytkownicy. Jak wiele jest firm, które wykorzystują swoją pozycję do tworzenia atmosfery strachu, niszczenia, manipulacji. Łatwo jest nam powiedzieć, siedząc w centrum Warszawy, naprzeciwko Warsaw Spire, "przecież zawsze ludzie mogą zmienić pracę".
Nie jest to takie proste, aż 9 z 10 pracowników wydaje w ciągu miesiąca całą swoją pensję, jeśli mają rodzinę, kredyt, są łatwą ofiarą dla przełożonego mobbera, który brutalnie wyczuwa słabość i zaczyna dominować.
Aktualnie pracujemy nad sprawą z południa Polski, gdzie młody mężczyzna powiesił się w swoim miejscu pracy, zostawiając żonę z małym dzieckiem. Ta tragedia wstrząsnęła środowiskiem i ludzie zaczynają zeznawać, że przecież on od ponad 3 latach był w sposób bezwzględny wyszydzany, wyśmiewany i niszczony przez swojego dyrektora zarządzającego zespołem 10 osób.
Czy można obwiniać przełożonego za to samobójstwo?
Oczywiście, że nie możemy tak łatwo wyrokować, kto zawinił. Jednak mamy tutaj do czynienia z drastycznym przypadkiem, gdzie człowiek podjął ostateczny krok i targnął się na swoje życie w miejscu pracy. Dla mnie jest to niepojęte, jak można popełnić samobójstwo. Jednak czy nam się to podoba czy nie, taka jest rzeczywistość. Wiele osób jest sukcesywnie niszczona przez swoich przełożonych, kiedy do tego dojdą problemy w domu, z dziećmi, problemy finansowe, ludzie zaczynają się załamywać i wpadać w depresję, stany lekowe. Wielu z nich nie popełni samobójstwa, ale co jest przerażające, opowiadają nam, że czują strach, gdy rano otwierają drzwi do swojej firmy, bo będzie tam on, ona, bo będzie tam zespół, który mnie nie akceptuje, który otwarcie ze mnie szydzi. Zagryzają zęby i czekają, aby minął kolejny dzień.
Brzmi, jak ostrzeżenie dla wielu firm, które powinny zrozumieć…
…że zarządzanie to służba. Nie można realizować wyniku za wszelką cenę. Fantastycznie jest, kiedy zarządzasz zespołem i widzisz, jak ludzie się angażują, jak czują się akceptowani, kiedy widzisz, że są przyjaźnie, a pracownicy po prostu lubią spędzać ze sobą czas. Coraz więcej badań pokazuje, że dla ludzi ważniejsze staje się nie wynagrodzenie, ale kultura organizacji. W pracy spędzamy 8, niekiedy do 10 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu. Stąd rolą pracodawców jest tworzenie kultury firmy opartej na szacunku i otwartości.
W pełni utożsamiamy się z słowami Richarda Brandsona – "Klienci nie są najważniejsi. Pracownicy są najważniejsi. Jeśli zadbasz o swoich pracowników, oni zatroszczą się o klientów".