Apel samorządowców do premiera. "Zmieńmy ograniczenia w sklepach"
Samorządowcy z Częstochowy alarmują, że tłumy mieszkańców miasta stoją pod sklepami i urzędami - często zbyt blisko siebie i bez środków ochronnych. Apelują więc do premiera, by zmienić ograniczenia. Uważają, że przeliczanie klientów w stosunku do liczby kas nie zdaje egzaminu.
"Część nie zwraca uwagi na zalecenia i staje w kolejkach tuż za plecami sąsiada. Czasami trudno o bezpieczne odległości także z uwagi na lokalizację sklepu i brak wystarczającego miejsca przed sklepem" - piszą w liście do premiera Morawieckiego samorządowcy z Częstochowy - prezydent Krzysztof Matyjaszczyk i przewodniczący rady miasta Zbigniew Niesmaczny.
I sugerują, że obecny system ograniczania liczby osób w sklepach nie zdaje egzaminu.
"Z niepokojem obserwujemy mieszkanki i mieszkańców Częstochowy stojących w kolejkach do sklepów spożywczych, dyskontów, marketów, aptek, urzędów pocztowych i targowisk" - piszą samorządowcy do premiera.
Koronawirus w Polsce. Mandaty za tankowanie. "Absurdalnych sytuacji jest wiele". Obejrzyj wideo:
Czytaj też: Tarcza antykryzysowa. Jak inne kraje pomagają przedsiębiorcom
Co proponują? Chcą, aby odejść do limitu osób w sklepach związanych z liczbą kas. Proponują określenie maksymalnej liczby klientów w sklepie o danej powierzchni handlowej.
"Kolejki na zewnątrz byłyby krótsze, a mieszkańcy mieliby czas na wybór potrzebnych towarów" - uważają.
"Takie rozwiązanie stwarza zdecydowanie mniejsze zagrożenie epidemiczne, niż długotrwałe przebywanie w długiej kolejce przed sklepem" - dodają Matyjaszczyk i Niesmaczny.
Obecnie w sklepach mogą przebywać maksymalnie trzy osoby na jedną kasę. Te zasady obowiązują od początku kwietnia.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.