24 października 2020 roku rząd zamknął branżę gastronomiczną, wedle ówczesnych zapowiedzi "na dwa tygodnie". Aktualnie jesteśmy w połowie 20 tygodnia lockdownu gastronomii.
Branża gastronomiczna jest – wedle szacunków Warsaw Enterprise Institute oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców – jedną z najbardziej poszkodowanych przez pandemię i lockdown. Wedle uruchomionego przez te instytucje "licznika strat lockdownowych" jest już ponad 2,2 miliarda złotych pod kreską.
Według raportu Corona Mood firmy Gfk, który publikuje "Rzeczpospolita", wynika, że średnia wartość zamówienia w dostawie to 69 zł, a na konsumenta przypada takich zleceń średnio 1,4 miesięcznie.
W metropoliach wynik jest sporo wyższy, wynosi 2,6, ale już na wsi to mniej niż jedno zamówienie miesięcznie. Tylko 15 proc. badanych korzysta z oferty restauracji na wynos raz w tygodniu lub częściej, ale za to 34 proc. – nigdy.
Z kolei z badania przeprowadzonego w styczniu 2021 roku na zlecenie Wirtualnej Polski wynika, że 44 proc. Polaków nie zamawiało jedzenia z dowozem ani przed pandemią, ani nie robi tego obecnie.
Kolejne 30 proc. deklaruje, że zamawia tak samo często, 12 proc. robi to częściej niż przed erą COVID-19. Kolejne 6 proc. twierdzi, że w pandemii zaczęło zamawiać (choć wcześniej tego nie robiło), ale jednocześnie 8 proc. badanych zamawia mniej.
Według danych GUS, od kwietnia do września 2020 r. z rynku zniknęło 2055 firm gastronomicznych, a ponad 4,3 tys. przedsiębiorców zawiesiło działalność. Decyzja o dalszym przedłużeniu obostrzeń spowoduje, że straty będą już dla wielu nie do odrobienia.