Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|
aktualizacja

Argentyna znowu wybrała fatalnie. Kapitał ucieka w popłochu

150
Podziel się:

W wyborach prezydenckich w Argentynie wygrał przedstawiciel ugrupowania, które bogaty kraj przekształciło w biedaka, a wkrótce być może bankruta. Międzynarodowy kapitał zabiera co się da i spienięża argentyńskie aktywa. Peso dołuje, a na obligacje Argentyny brak chętnych.

Alberto Fernandez, prezydent elekt Argentyny.
Alberto Fernandez, prezydent elekt Argentyny. (Wikimedia Commons CC BY)

Alberto Fernandez, towarzysz partyjny byłej prezydent Krystyny Fernandez de Kirchner, zdobył w niedzielę 48,1 proc. głosów i z racji tego, że przekroczył próg 45 proc., nie będzie potrzebna druga tura - podaje Reuters. Zostanie nowym prezydentem Argentyny. Jego przeciwnik - konserwatysta Mauricio Macri - dostał 40,4 proc. głosów.

Jeszcze 10 października 9-letnie obligacje rządowe Argentyny kupowano z rentownością 28 proc. To bardzo wysoko jak na światowe standardy i jest to część obrazu małej wiarygodności kraju. Dla porównania, Polska za nowo emitowane obligacje 10-letnie płaci poniżej 2 proc.

W ostatnim tygodniu oceny Argentyny jeszcze się pogorszyły. Zaczęła się wielka wyprzedaż, gdy stawało się coraz bardziej jasne, że wybory prezydenckie 27 października wygra kandydat peronistów. To rządząca przez większość ubiegłego wieku lewicowa partia, której poczynania z jednego z najbogatszych krajów świata zrobiły bankruta.

Zobacz też: Budżet bez deficytu? "To może się okazać trudne"

Obligacje skarbowe Argentyny zbliżyły się w piątek rentownością do 48 proc. Żeby zrozumieć, co to znaczy, warto podać, że gdyby Polska musiała płacić 48 proc. odsetek od swojego długu, to zamiast obecnych niecałych 30 mld zł na obsługę zadłużenia szłoby 500 mld zł rocznie. To równowartość ponad 12-letnich wydatków na 500+. Ciężar byłby nie do udźwignięcia.

Spadło też peso. Od początku roku do połowy października traciło 55 proc., notując najniższe kursy względem dolara w historii. Od tego czasu strata wzrosła o kolejne 3,3 proc., z czego 2,5 proc. tylko w ostatnim tygodniu. Za jednego dolara trzeba płacić obecnie prawie 60 peso. Żeby ukazać skalę katastrofy, wystarczy podać, że na początku wieku peso było związane z dolarem stałym kursem 0,95 peso za dolara.

Bez triumfalizmu

Ze strony zwycięzców nie ma triumfalizmu, bo zdają sobie sprawę, w jakiej sytuacji jest kraj. Posypały się natychmiast pozytywne gesty w stronę byłego prezydenta i deklaracje współpracy, oczywiście po to, by uspokoić rozedrgane rynki.

- Czas nie jest łatwy - powiedział Fernandez do swoich zwolenników po informacji o wygranych wyborach. - Ale oczywiście będziemy współpracować (z byłym prezydentem - red.) we wszystkim, w czym tylko możemy, bo naszym największym zmartwieniem jest, by Argentyna przestała cierpieć raz na zawsze - dodał.

Wygrana koalicji "Razem dla zmian", która wystawiła kandydaturę Fernandeza, jest nawet większa niż podawały sondaże przedwyborcze. A wszystko w czasie, gdy trzeba negocjować z wierzycielami restrukturyzację 100 mld dol. z liczącego prawie 500 mld dol. długu. Jeśli to się nie uda, to trzeba będzie ogłosić niewypłacalność. I zacząć się przyzwyczajać do budżetów państwa bez deficytu, bo nikt pieniędzy już nie pożyczy.

Dług publiczny stanowił na koniec ubiegłego roku 86 proc. PKB. Według prognoz MFW ma dojść do 93 proc. na koniec bieżącego roku. Na taki poziom zadłużenia mogą sobie pozwolić USA czy Japonia, które mają olbrzymią wymianę handlową ze światem, ale nie taki kraj jak Argentyna. Kiedyś bogaty, a po dziesiątkach lat życia ponad stan przechodzący przez jeden kryzys po drugim.

Argentyna od pięciu kwartałów jest w recesji, PKB spada, a roczna inflacja dochodzi do 50 proc. Bezrobocie przekroczyło w tym roku 10 proc., rośnie procent ludzi w biedzie. Nic dziwnego, że ludzie są z tego niezadowoleni. Choć zasadne jest pytanie, dlaczego wybierają akurat tych, którzy przyczynili się do złej sytuacji w największym stopniu?

Od bogactwa do upadku

Jeszcze w 1948 roku Argentyńczycy zajmowali jedenaste miejsce pod względem dochodu narodowego na mieszkańca na całym globie. Tylko nieznacznie ustępowali Holendrom i Szwedom. Wojny światowe nie tylko nic złego im nie zrobiły, ale wręcz pomogły w możliwości eksportu produktów. Pastwiska i grunty rolne stanowiły 60 proc. powierzchni kraju i ich towary dla zniszczonego wojną świata były cenne.

W 1946 roku do władzy doszedł jednak Juan Peron. Wygrał z hasłami państwa z "ludzką twarzą". Efekt? Obecnie kraj jest przytłoczony długami i nie może się spod ich jarzma wyczołgać.

Gdy do 2015 roku rządziła Krystyna Fernández de Kirchner, kraj spadł na 58. miejsce w światowym rankingu PKB na mieszkańca. Mauricio Macri próbował zmusić ludzi do zaciskania pasa, ale ci nie byli do tego przyzwyczajeni, więc Macri w ostatnią niedzielę wybory przegrał. De Kirchner ma być wiceprezydentem.

- Jest ona oskarżona o korupcję, ale przede wszystkim za jej rządów Argentyna stanęła na krawędzi bankructwa - zauważył Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB po wygranych przez Fernandeza prawyborach.

Najwyraźniej obywatele nie mają nic przeciw testowaniu wariantu bankructwa albo po prostu znowu uwierzyli, że ci sami ludzie będą tym razem rządzić zupełnie inaczej. Pierwsze deklaracje o współpracy nowych władz z opozycją niosą pewne nadzieje, ale jak będzie naprawdę, Argentyńczycy przekonają się w najbliższej przyszłości. Na razie stali się biedniejszymi ludźmi, bo za wyrażone w peso zarobki mogą przez swoją decyzję wyborczą kupić dużo mniej dolarów.

Jest też druga strona medalu. Ta dla polskich globtroterów. Za pięciodniową wycieczkę do Buenos Aires trzeba obecnie zapłacić poniżej 7 tys. zł za osobę. Co prawda sporą część stanowi koszt przejazdu, ale jeśli chodzi o sam pobyt, to wkrótce powinno być jeszcze taniej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(150)
WYRÓŻNIONE
Kroolik
5 lata temu
Inflacja 50% jasno pokazuje od kogo zamierzają pozyskać pieniądze. To proste, zapłacą obywatele, jak zwykle. Inflacja zupełnie niszczy wszelką wartość majątków i pustoszy kraj. No ale przecież przez lata nad stan żyli oprócz skorumpowanych polityków, zwykli Argentyńczycy. Teraz będą latami zwracali, co wcześniej przejedli. Doskonałe ostrzeżenie dla wszystkich, którzy uważają że bogactwo bierze się z 500+ i innych tego typu wspaniałych pomysłów
Alladyn
5 lata temu
Polska idzie tym tropem. Polska znów wybrała fatalnie. Rozdawnictwo , to zalew pustego pieniądza . To pieniądz bez pokrycia. Pieniądz bez pokrycia, to wzrost inflacji . To już niebawem.
Cień
5 lata temu
To samo zrobi PiS z polski
NAJNOWSZE KOMENTARZE (150)
edi
3 lata temu
UNIA EUROPEJSKA TEZ JEST OCJALISTYCZNA...kiedys byl to obszar dobrobytu..teraz ...socjalnej biedy i zasilkow
brt
5 lata temu
Niestety, 7yd esmierca swiat
arahat
5 lata temu
wypisz wymaluj droga ktora podaza kacykoland ...
anty
5 lata temu
No tak Polska pod kierunkiem PiS-u wzięła Argentynę za wzór do naśladowania...........
Jarosław
5 lata temu
Dogonimy i wyścigniemy.
...
Następna strona