W czwartek duński urząd zdrowia poinformował, że na dwa tygodnie zawiesza szczepienia preparatem AstraZeneca - aż do wyjaśnienia sprawy. A ma związek z doniesieniami o zakrzepach krwi, które miały się pojawić u kilku zaszczepionych osób. I miały doprowadzić do śmierci jednej z nich
Duńczycy zapewniali, że nie rezygnują ze szczepienia definitywnie, chcą jednak wyjaśnić tę kwestię. I dlatego poczekają. Na podobny ruch krótko później zdecydowały się takie kraje jak Norwegia i Islandia.
Na liście tych, którzy z preparatu AstraZeneca chwilowo nie korzystają, są już także Łotwa, Estonia, Litwa, Luksemburg oraz Austria. Choć warto dodać, że w tych przypadkach z użytku wypadła jedna z partii szczepionek - ABV5300.
Austriacy taką decyzję podjęli również po doniesieniach o zakrzepach krwi. Problemy pojawiły się u dwóch pielęgniarek, które otrzymały preparat z tej samej serii. I choć sami Austriacy mówią, że nie ma dowodów na związek przyczynowo skutkowy podania szczepionki z zakrzepem, to odłożyli na półkę wspomnianą serię preparatu. Nie jest on wydawany z magazynu.
Pozostałe kraje również zatrzymały daną serię. A warto dodać, że ponad 1 milion dawek powędrował do 17 krajów Unii Europejskiej.
Polska na razie nie dołączy do tej grupy. - W Polsce nie mamy na dziś żadnego potwierdzonego przypadku zgonu po szczepionce firmy AstraZeneca - mówi money.pl Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z Europejską Agencją Leków, nasi specjaliści z Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Państwowego Zakładu Higieny i Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych na bieżąco analizują wszystkie dane o szczepieniach - dodaje.
A Europejska Agencja Leków przekonuje, że na ten moment nie ma dowodów, by ryzyko zakrzepów po przyjęciu szczepionki było podwyższone. Na 3 mln osób, które przyjęły preparat firmy AstraZeneca, zarejestrowano łącznie 22 przypadki zatorów zakrzepowych. To 0,0007 proc., czyli 7 na każdy milion.
I właśnie na stanowisko europejskiej agencji powołuje się polski resort zdrowia. Skoro Europejska Agencja Leków nie wydała negatywnej rekomendacji, to nie ma powodów do zawieszenia akcji.
- Dotychczas najczęściej zgłaszanie działania niepożądane/niepożądane odczyny poszczepienne, związane ze szczepionką przeciw COVID-19 AstraZeneca, są łagodne lub umiarkowane i ustępują w ciągu kilku dni po szczepieniu - informuje Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
- Z dotychczasowych informacji wynika, że liczba zdarzeń zakrzepowo-zatorowych u osób zaszczepionych nie jest wyższa niż obserwowana w populacji ogólnej - dodaje. I jak przypomina, EMA jest przekonane, że "korzyści wynikające ze szczepionki nadal przeważają nad ryzykiem i można ją nadal podawać w trakcie dochodzenia w sprawie przypadków zakrzepicy z zatorami".
Jak podkreśla Grzegorz Cessak, w Polsce analiza jednej z serii preparatów już się odbyła. - Wstępnie nie potwierdzono związku szczepienia z wystąpieniem epizodu zakrzepowo-zatorowego - informuje.
Warto dodać, że Polska kupiła w sumie 20 mln szczepionek od firmy AstraZeneca. Z tego 4 mln może powędrować do krajów spoza Unii Europejskiej - o ile oczywiście nie będą wykorzystane w Polsce. W sumie kontrakty Polski na dostawy szczepionek opiewają na blisko 100 mln dawek (czyli dla ponad 50 mln osób). Szczepionki będą kosztować ponad 2 mld zł.