Zbudowanie Nowego Miasta, dzielnicy wieżowców, nieoficjalnie nazywanej "krakowskim Manhattanem", to dla miasta perspektywiczna inwestycja przewidziana na lata. Szkopuł w tym, że ma powstać na terenie przemysłowym o powierzchni blisko 700 hektarów.
Jesteśmy jedną z ponad stu dynamicznie działających na tym terenie firm, objętych planem Nowe Miasto, który całkowicie zmienia możliwości wykorzystania tego terenu i blokuje możliwości rozwoju dla większości podmiotów. Szacuję, że ich łączne roczne obroty to ponad 8-10 mld zł. Wypracowują one blisko miliard zysku i zatrudniają ok. 10 tys. osób - mówi money.pl Adam Zegiel, współwłaściciel Ateneum, dystrybutora książek, gier planszowych, zabawek i artykułów papierniczych.
Biznes z Rybitw i Płaszowa w potrzasku
Pomysł budowy Nowego Miasta oraz problem przedsiębiorców z tym związany opisywały zarówno media ogólnopolskie, jak i lokalne. Jak dowiedział się money.pl, do końca tego roku radni mają głosować nad uchwałą w sprawie przyjęcia strategicznego planu zagospodarowania przestrzennego. Jeśli wejdzie on w życie w obecnym kształcie, to firmy będą musiały poszukać sobie nowej lokalizacji.
Najbliższa możliwa lokalizacja, gdzie mogą przenosić się firmy z tego rejonu, znajduje się 30-40 kilometrów od Krakowa - wskazuje w rozmowie money.pl Remigiusz Tytuła, dyrektor Krajowych Zakładów Nawierzchniowych "Bieżanów", odpowiedzialny za komunikację i zarządzanie kryzysowe.
Dodaje, że dla jego firmy, zajmującej się skomplikowaną produkcją wyposażoną w ciężkie, specjalistyczne maszyny do obróbki stali i wykorzystującej non stop bocznicę kolejową w logistyce dostaw materiałów i wywozu gotowych produktów, przeprowadzka jest całkowicie nierealna.
Apel o dialog
Firmy poniosły duże koszty inwestycji w tym rejonie, dlatego nie zamierzają poddać się bez walki. Proponowały zmiany w planie, alarmowały ratusz o milionowych roszczeniach i ostrzegały przed olbrzymią wyrwą w krakowskim rynku pracy, a także w miejskim budżecie. Bezskutecznie.
- Na żadnym z dotychczasowych etapów Urząd Miasta Krakowa nie podjął samodzielnej inicjatywy informowania, dyskutowania czy konsultowania projektu z lokalnymi firmami choćby listownie. Sami próbowaliśmy śledzić kolejne etapy procedowania tego planu na stronach internetowych magistratu i kiedy to było możliwe, reagować na sytuacje drogą formalną. Odrzucono ponad 160 naszych uwag do planu - mówi współwłaściciel Ateneum.
Przedsiębiorcy w pismach do radnych proszą o wyrozumiałość i rozmowę, argumentując, że realizacja inwestycji bez zgłoszonych przez nich uwag do planu zabudowy, zafunduje miastu wzrost bezrobocia, niższe wpływy do budżetu i wieloletnie i kosztowne procesy zmierzające do zasądzenia wielomilionowych odszkodowań.
Horrendalne odszkodowania i domino problemów
- Dotychczasowe postępowania w podobnych sprawach wskazują, że miasto z wielkim prawdopodobieństwem będzie musiało wypłacić podmiotom gospodarczym wysokie odszkodowania – w wypadku naszej firmy oszacowana kwota odszkodowania wynosiłaby między 18 a 25 mln zł - mówi Magdalena Bogucka, prezes zakładu farmaceutycznego Amara, który każdego dnia dostarcza do aptek i hurtowni ok. 400 substancji, będących podstawą do spersonalizowanych planów leczenia pacjentów.
Priorytetowa jest dbałość o zabezpieczenie ciągłości dostępu do leczenia pacjentów, a dla Amary, największego producenta substancji do receptury aptecznej w Polsce, plan Nowe Miasto to załamanie łańcucha dostaw, w konsekwencji przerwanie leczenia wielu pacjentów - ostrzega prezes.
Według prezes odszkodowania dla wszystkich przedsiębiorców będą ogromnym obciążeniem dla budżetu miasta, który już teraz jest nadszarpnięty licznymi inwestycjami. O szczegółowe szacunki w tym zakresie pokusił się współwłaściciel Ateneum.
- W momencie wywłaszczenia gruntu oraz ograniczenia przychodów przedsiębiorstwa będą występować o odszkodowania, których koszty zostaną koniec końców przerzucone na nas wszystkich, mieszkańców Krakowa. Zsumowana kwota roszczeń od podmiotów, z którymi mamy kontakt, to kwota wynosząca pond miliard złotych - mówi Adam Zegiel.
Z pytaniem o szacunkowe koszty zwróciliśmy się również do krakowskiego magistratu.
"Precyzyjne określenie takich potencjalnych odszkodowań na obecnym etapie nie jest możliwe. Kwestie te są bowiem rozstrzygane indywidualnie decyzjami administracyjnymi po uchwaleniu i wejściu w życie planu miejscowego" - informuje biuro prasowe Urzędu Miasta Krakowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oczko w głowie Krakowa
Dla Krakowa to długodystansowa inwestycja. Włodarzy nie zniechęca nie najlepsza koniunktura, widmo kryzysu oraz 4,5 mld zł długu. Miasto liczy, że w długim terminie przedsięwzięcie się mu zwróci. W budżecie nie zabezpieczyło środków na jego realizację. Zrobi to, gdy projekt zostanie uchwalony.
"Kompleksowe przeobrażenie obszaru Nowego Miasta w kierunku atrakcyjnej, wielofunkcyjnej dzielnicy to ogromna szansa rozwoju Krakowa. Biorąc pod uwagę skalę i rangę tego strategicznego projektu, jego realizacja zaplanowana jest na dekady. Spodziewane pozytywne efekty należy więc rozpatrywać w skali długoterminowej" - informuje biuro prasowe Urzędu Miasta Krakowa w odpowiedzi na pytania money.pl.
Dalej podkreśla, że "przyszli mieszkańcy tej części miasta oraz usługi, jakie zostaną tu zlokalizowane, przełożą się na podatki, które zasilą budżet miasta".
Dzielnica wieżowców
"Nowe Miasto" to projekt z rozmachem, realizowany z myślą o 100 tys. mieszkańców. Skorzystają na tym też mieszkańcy pobliskiego Złocienia, słabo skomunikowanego z miastem. Zdaniem magistratu powodów "za" jest o wiele więcej.
"Niegdyś obrzeża miasta zyskały obecnie na znaczeniu i stają się atrakcyjną przestrzenią. Dlatego też w ostatnich latach coraz wyraźniej zaobserwować można proces wkraczania na obszar Płaszowa zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej, co w zderzeniu z dotychczasowymi funkcjami prowadzi do konfliktów funkcjonalno-przestrzennych" - informuje miasto.
Kraków przekonuje, że firmy wiedziały o planowanych zmianach w zabudowie tej części miasta, na co wskazywał kluczowy dokument - "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego" z 2014 r. Drugim dokumentem odnoszącym się do budowy Nowego Miasta jest "Strategia Rozwoju Krakowa Tu chcę żyć. Kraków 2030". Prace nad nim ruszyły w 2013 r. Ponadto biuro prasowe urzędu wskazuje, że interesy przedsiębiorców zostały zabezpieczone w projekcie planu zabudowy stosownym zapisem:
Tereny, których przeznaczenie plan miejscowy zmienia, mogą być wykorzystywane w sposób dotychczasowy do czasu ich zagospodarowania zgodnie z planem".
Urząd przypomina również, że w trakcie prac nad planem Nowego Miasta wiceprezydent Krakowa Jerzy Muzyk spotykał się przedsiębiorcami i wskazał im alternatywne lokalizacje do prowadzania działalności na terenie miasta.
Nowe Miasto rodzi się w bólach
Obowiązujący plan zagospodarowania Płaszów-Rybitwy z 2013 r. został przyjęty mniej więcej równolegle ze wspominanymi wyższej dokumentami. Mało kto jednak traktował wtedy plan budowy dzielnicy wieżowców poważnie. Prace nad projektem planu Nowego Miasta w myśl dokumentów strategicznych ruszyły w 2019 r. Biznes dowiedział się o tym z mediów. Konsultacje formalne ruszyły w tym roku, co umożliwiło zgłaszanie uwag zgodnie z procedurą planistyczną.
- Wynajęliśmy uznanego krakowskiego urbanistę, aby zaproponować takie rozwiązania układu komunikacyjnego dla nowego planu zagospodarowania, które umożliwiłby nam funkcjonowanie na tym obszarze, ale magistrat je w całości odrzucił - mówi Remigiusz Tytuła.
Czas wyprowadzki firm zbliża się wielkimi krokami
Przedsiębiorcy obawiają się, że gdy projekt zostanie uchwalony, to niektórzy będą mieli niewiele czasu na przeprowadzkę. Funkcjonowanie będzie uzależnione od planów inwestycyjnych właścicieli danych terenów. W pierwszej kolejności, jak wskazuje miasto, będzie realizowany układ komunikacyjny. Drogi poprowadzone zgodnie z nowym planem zagospodarowania przestrzennego biegną przez sam środek niektórych zakładów. Problem dotyczy wielu firm.
- Przez środek naszego zakładu poprowadzone są dwupasmowa droga i linia tramwajowa. Żebyśmy mogli funkcjonować, potrzebujemy bocznicy kolejowej, a projekt planu zagospodarowania przestrzennego w obecnym kształcie wyklucza jej funkcjonowanie, bo również przecina ją droga zbiorcza z tramwajem - mówi Remigiusz Tytuła.
Dodaje, że gdyby plan w obecnym kształcie wszedł w życie, to firma będzie zmuszona walczyć o jego uchylenie w zakresie dotyczącym obszaru i równolegle o odszkodowania liczone w setkach milionów złotych.
Wieloletni klincz
Innym firmom plan zabudowy uniemożliwia dalsze inwestycje oraz rozwój. Tak jest m.in. w przypadku firmy Consorfrut, importera i dystrybutora owoców oraz warzyw z całego świata.
- Wydaje się, że sposób, w jaki tworzony jest plan, odbiega od najbardziej podstawowych zasad warsztatu planistyczno-urbanistycznego. Pomijając jego utopijny charakter, wydaje się, że powstaje bez najmniejszej refleksji na temat narzędzi i instrumentów, które miałyby doprowadzić do sukcesu realizacji tego przedsięwzięcia nawet w perspektywie wielu dziesięcioleci - ocenia sytuację Jerzy Seweryn, dyrektor generalny Consorfrut.
Firma inwestuje w tym rejonie od lat, także przy wsparciu unijnych funduszy. W 2004 r. kupiła działki, a cztery lata później otrzymała pozwolenie na budowę. Obecnie ma tam dwie chłodnie, a w planach budowę trzeciej oraz biurowca. Dyrektor generalny firmy ostrzega, że w przypadku nieuwzględnienia ich uwag do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Nowe Miasto, spółka będzie zmuszona wejść na drogę sądową w celu uzyskania odszkodowania od gminy.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl